1. Starsi bracia.

1.6K 170 55
                                    

Ten poranek był według Hinaty wyjątkowo zimny, dlatego cieszył się, że rodzicielka przekonała go do kurtki, mimo jego upartego protestu.

Pęd wiatru smagający jego ciało gdy zjeżdżał z zawrotną prędkością z górki, potęgował tylko uczucie chłodu, jednak chłopak był zbyt podekscytowany by się tym mocniej przejąć.

W tempie nie gorszym od zawodowego kolarza podjechał pod szkołę i zatrzymał się gwałtownie, przez co opony zostawiły za sobą ciemniejsze ślady na ziemi. Radosny i pełen energii zeskoczył z roweru i przymocował go do stojaka. Gdy upewnił się, że wszystko jest tak jak być powinno, zerwał się na równe nogi i pobiegł w stronę busa, ciesząc się, że będzie pierwszy na miejscu, jako że było dosyć wcześnie. Zdziwił się gdy odkrył, że już ktoś go uprzedził.

— Hej, Hinata — przywitał się Nishinoya, ziewając przeciągle. — Czemu jesteś tak wcześnie? Zbiórka dopiero za pół godziny...

— Nie mogłem spać, więc postanowiłem, że przyjadę — zaśmiał się rudzielec. — A ty, senpai?

— Umm... Ja... — libero zawahał się, jakby myśląc nad odpowiedzią.

— Pomylił godziny — usłyszeli nagle. Zza szkolnego busa wyszedł Tanaka, uśmiechając się zadziornie. Potarł dłońmi ramiona, by choć trochę się rozgrzać i zniwelować chłód, jaki przeszywał jego ciało.

— Wcale nie! - żąchnął się szatyn. — Ja... Po prostu... To mój tajny trening!

— Łoooo, senpai, naprawdę?! — pisnął Hinata, patrząc na drugoklasistę z podziwem. — Jesteś niesamowity!

— No wiem, wiem!

— A ty, Tanaka - senpai?

— Trener prosił żebym był wcześniej — wytłumaczył chłopak i wzruszył ramionami.

— Pewnie po prostu nie chciał, żebyś się spóźnił — skwitował Nishinoya z wrednym uśmieszkiem. Słysząc to, Ryuu zrobił się lekko czerwony ze wstydu.

— Wcale bym się nie spóźnił.

— Zawsze ledwo co zdążasz na treningi.

— Ale na obóz bym się nie spóźnił! 

— Kto wie?

— Ja wiem!

— To chociaż tyle — zaśmiał się Yuu i włożył ręce do kieszeni kurtki, po czym wyprostował je, chcąc zatrzymać trochę ciepła. Mimo że była wiosna, poranki nie należały do najcieplejszych. W takiej temperaturze bardzo dobrze się biegało, jednak stanie bez ruchu nie było przyjemne.

— Może chodźmy na salę? — zaproponował w końcu libero, a reszta przytaknęła mu zgodnie. Ich optymizm jednak osłabł, gdy uświadomili sobie, że to Daichi ma klucze od sali. Pozostało im więc tylko czekać, aż przyjdzie reszta.

**

Dla Ukai'a ten dzień nie zaczął się najlepiej. Kot postanowił zrobić sobie z jego kapci kuwetę, musiał wstać o naprawdę wczesnej godzinie, a kawa akurat się skończyła, samochód nie chciał odpalić, na drogach były korki... Dlatego jego humor już od samego rana był w okropnym stanie. Nie poprawił mu nastroju nawet całus w policzek od Ayano, jednak gdy usłyszał, że po obozie chciałaby iść z nim na kolację, dzień wydał mu się nagle trochę lepszy. Ale tylko trochę.

Po sprawdzeniu czy wszyscy są, westchnął przeciągle, czym skupił na sobie uwagę uczniów.

— Stało się coś, trenerze? — spytał zaniepokojony Daichi.

✔ Little Red Monster|| HAIKYUU!! ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz