8. Had me in the palm of your hand

66 10 1
                                    

– Miałaś rację - powiedziałam zachrypniętym głosem, gdy siedziałam po turecku na łóżku Seleny, trzymając w dłoniach kubek z gorącą herbatą. Przyjaciółka zajęła miejsce naprzeciwko mnie. – To oni.

Dziewczyna nic nie powiedziała; pokiwała ostrożnie głową, odwracając twarz w stronę okna, za którym panował mrok. Ed przeglądał szpargały na jednej z półek Gomez, nie odzywając się nawet słowem. Był na tyle taktowny, że nie pytał o całe zajście przy Camden Lock Market, chociaż byłam prawie pewna, że miał mnóstwo pytań i chciał poznać część odpowiedzi. Nie miałam do tego głowy, więc starałam się go ignorować. Wiedziałam, że to zrozumie, bo był moim przyjacielem.

Przynajmniej jemu jednemu mogłam ufać bezgranicznie. Teraz wiedziałam o tym jeszcze lepiej.

– Dzwoniłam do Eleanor, za niedługo powinna być – mruknęła Gomez po chwili, spoglądając na mnie spod rzęs. – Razem zdecydujemy, co z tym zrobić.

Wiedziałam, że cała ta sytuacja była dla niej równie trudna, co dla mnie i Calder. Myślę, że nawet gorsza, bo wszystko w sobie tłamsiła, wiedząc, że i tak jej nie uwierzymy. Odejście przyjaciela zawsze boli. Niby byłam obok niej, ale tak naprawdę mnie nie było. Bo zawsze pierwszy był Styles.

W tamtym momencie bolało mnie wiele rzeczy; bolał mnie nadgarstek, za który szarpał mnie Louis, bolała mnie głowa od intensywnego myślenia, bolały mnie wewnętrzna strona lewego policzka, którą zagryzałam, aby się nie rozpłakać, ale najbardziej bolało mnie serce. Nie tylko dlatego, że Harry okazał się zupełnie kimś innym; najbardziej zabolał mnie fakt, że przyjaciółka, którą znałam od przedszkola, wiedziała, że wybiorę chłopaka, a nie ją. I miała racje.

Jeszcze godzinę temu wybrałabym go. A jakaś część mnie samej nadal chciała do niego pobiec i wszystko wyjaśnić.

– Chyba przyjechała – odezwał się Sheeran, stojący przy oknie, które wychodziło na podjazd.

– Zejdę po nią – powiedziała Selena, wstając. Bezszelestnie przeszła przez pokój i wyszła, zostawiając drzwi uchylone.

– Jak się czujesz? – zapytał natychmiast Ed, zajmując miejsce dziewczyny. Spojrzał na mnie ze współczuciem, które aż mnie raziło w oczy. Wzruszyłam ramionami i odchrząknęłam.

– Jak idiotka – przyznałam głosem wypranym z emocji. – Niczym małe dziecko, które uwierzyło, że na końcu tęczy znajdzie garnek złota i woreczek szczęścia, a prawda okazała się zgoła inna. Na końcu tęczy nie ma nic, wiesz? Koniec tęczy jest rozczarowujący. Wszyscy wierzą, że to coś niezwykłego i niesamowitego, ale gdy przychodzi co do czego – są tak samo zawiedzeni.

– Żałujesz, że poznałaś Harry'ego? – spytał cicho, nadal bacznie mnie obserwując.

– Żałuję tego, że straciłam czujność – odparłam natychmiast, bardzo pewnie. – A on... Nie wiem, Ed – dodałam, załamując ręce. – Biegając za tą tęczą pogubiłam kierunki i nie jestem już pewna niczego.

Skłamałam. Za pewnik wzięłam jedną rzecz – mój chłopak nie był człowiekiem. Ta informacja powinna była mi pomóc w podjęciu jakichkolwiek kroków, ale wcale tak nie było. Wręcz przeciwnie – wszystko utrudniała.

– Jesteśmy. – Gomez wychyliła głowę zza drzwi i weszła do pokoju, a zaraz za nią Calder, która ciężko oddychała.

– Nic ci nie jest? – zapytała Eleanor, podbiegając do mnie. Przykucnęła przy łóżku i chwyciła mnie za rękę, delikatnie ściskając. Dziękowałam Bogu, że to nie była ta opuchnięta dłoń, która w dalszym ciągu mnie bolała. I była bardzo spuchnięta.

All You Had To Do Was StayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz