1

5.9K 350 38
                                    

Scott rzucił torbę na stół i z hukiem usiadł na krześle. Był wykończony, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Ostatnie dni, a nawet tygodnie były bardzo intensywne.  Żadne z nich nie miało już siły. Przez całą noc starali się znaleźć jakieś ślady, które zaprowadziłyby ich do zabójcy, jednak bez skutku.

- Gdzie Stiles? - rzucił obojętnie Derek, przynajmniej chciał aby tak to zabrzmiało.

- Uh, a co cię to obchodzi? -  zapytała Lydia i rzuciła mu zaciekawione spojrzenie.

- Wydawało mi się, że wszyscy mamy nad tym pracować? A w tym czasie wasza niezdara pewnie śpi - zmarszczył czoło i położył się na kanapie.

Znajdowali się w mieszkaniu Dereka. W budynku, który należał do jego rodziny od lat i skrywał wiele tajemnic z nimi powiązanych. Peter spojrzał podejrzliwie na siostrzeńca i usiadł obok Scotta.

- Powinniśmy obmyślić lepszy plan - wypalił w końcu poirytowany ciągnąca się ciszą - Ciągle znajdujemy nowe ciała. Jestem pewien, że ktoś się z nami bawi. A wam... - rzucił przelotne spojrzenie Scottowi, Lydii i Kirze - Wydaje się wam, że możecie uratować wszystkich - dokończył - Myślmy realnie i do jasnej cholery ratujmy siebie! Wyprowadzę was z błędu dzieciaki! Nie macie już w tym miasteczku nad niczym kontroli! - warknął.

- Nikt nie pytał cię o zdanie Peter - stwierdził spokojnie Scott - Lydia możesz zadzwonić do Stilesa? Myślę, że naprawdę mógłby się nam teraz przydać.

- Um, Scott... - zaczęła nerwowo Lydia - Próbuję dodzwonić się do niego od 2 godzin. Myślałam, że śpi. Ale jest już dwunasta.

- Co? - zapytał Derek.

Spojrzał na rudowłosą banshee nie kryjąc swojego poirytowania. Oblizał nerwowo spierzchnięte usta i oparł dłonie o uda.

- I naprawdę nikt z was nie wpadł na to, że coś jest nie tak? 

- Byliśmy zajęci! Dalej jesteśmy! - wykrzyczał Scott.

Był zmęczony i zdenerwowany, co było aż zbyt dobrze po nim widać. A co gorsza, pełnia była coraz bliżej. Chęć ratowania bezbronnych ludzi którą odczuwał, zaczynała go już przytłaczać.

- Ja to zrobię. Pojadę i sprawdzę co z nim - zaproponował Derek - I tak nie pomogę wam w burzy mózgów - Wstał z kanapy i chwycił skórzaną kurtkę - Jak coś będzie nie tak i będę potrzebował waszej pomocy, zadzwonię. Chyba, że ta sierota zgubiła telefon albo samego siebie - dodał cicho.

Sterek - Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz