Obudziłem się się okropnym bólem głowy. Zresztą nic w tym dziwnego biorąc pod uwagę fakt, że od tygodnia prawie w ogóle nie spałem i jedyne co robiłem to płakałem. Odkąd z tamtąd wróciłem czułem jakby moje serce rozpadało się na milion kawałeczków, a ból temu towarzyszący był nie do zniesienia. Straciłem go! On umierał na moich oczach, a ja nic nie mogłem na to poradzić wsysany przez czarny wir. Dlaczego to się tak skończyło, czy kiedy właśnie znalazłem to co jest najważniejsze miałem to stracić bezpowrotnie? Jak świat może być taki okrutny?!
Kiedy ponownie napłyneły mi łzy do oczu usłyszałem pukanie.-Leo, otwórz-odezwał się zza drzwi mój brat, ale zignorowałem go. Czy on nie rozumiał, że nie chciałem teraz nikogo widzieć?
-Leo?-tym razem był to cichutki głos męża mojego brata.
-Zostawcie mnie!-wyszeptałem tak cicho, że zapewne mnie nie słyszeli.
-Masz gościa. Wchodź-dodał, a drzwi zaczęły się otwierać. Niewiele myśląc wziąłem poduszkę i rzuciłem w tego, który wszedł do pokoju.
-Zostawcie mnie!-ryknołem.
- Nie!
PROLOG napisany. Jutro będzie pierwszy i drugi rozdział.
Książkę tę dedykuję
CZYTASZ
Wirtualna Rzeczywistość
FanfictionLeo od zawsze był odludkiem, na dodatek bardzo mądrym odludkiem. Jakby było tego mało jego rodzice są potężnymi czarodziejami, a brat jest chodzącym geniuszem. To wszystko sprawia, że jest prześladowany przez swoich rówieśników. Pewnego dnia jego br...