6

15 7 0
                                    

Wyścig ma się odbyć dziś, czyli w piątek z tego co się dowiedziałam od Seana. Byłam u niego następnego dnia po telefonie od niego. Nadal mi nie powiedział z kim z jego gangu będę jechać. Oby to nie był Dean. Nie chcę żeby ktokolwiek się dowiedział, że się ścigam. Sean i jego dziewczyna i tak są bardzo dyskretni. 

Tajemniczy nieznajomy nazywa się Justin Darker. Umówiłam się z nim na randkę w niedzielę wieczorem w kawiarni, niedaleko miejsca mojej pracy. Nie mógł wcześniej, gdyż wyjechał z rodzicami do babci na weekend, a wraca w niedzielę po południu.

Dzisiejszego dnia nie poszłam do szkoły, bo chciałam trochę potrenować. Tego dnia zatankowałam motocykl do pełna i jeździłam uliczkami LA. Raz wolniej, a raz bardzo szybko. Czułam się cholernie wolna. Jak na razie nikt nie może mi zrobić krzywdy, ani ojciec ani matka. W tym tygodniu bardzo dużo pili i gdy już wchodziłam do domu wieczorem to byli maksymalnie pijani, a rano długo spali. 

Nagle poczułam, że muszę jechać w jedno miejsce, w którym nie byłam już bardzo długo. Grób babci. Udałam się tam. Zaparkowałam motocykl, tak abym miała go na widoku i szłam alejkami, mijając masę pomników. Ciekawe ile to już ludzi jest tu pochowanych? Tysiąc? Dziesięć tysięcy? Dlaczego ukochane osoby muszą nas tak szybko opuszczać? Może dlatego, że chcą lepiej obserwować nasze poczynania z góry i kibicować nam, gdy mamy załamanie nerwowe, albo chronić nas w trudnych chwilach jak anioły stróże. Może tam jest im lepiej, żyją beztrosko? Też bym tak chciała, ale jednocześnie nie chcę opuszczać tego świata, bo czuję że mam tu jeszcze dużo do zrobienia...

Dotarłam do dobrze znanego mi pomnika. 

Barbara Craigh

zm. 20.04.2015

Pokój jej duszy.

Jakbyś żyła, byłoby mi o wiele lepiej... Zawsze to ty byłaś mi matką, bo moja biologiczna była i jest do niczego. Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęsknię... Za twoim głosem, przytulaniem, mówieniem, że będzie dobrze, za twoimi ciastami, za popołudniową herbatą, za wspólnymi spacerami i za wszystkim innym, co robiłyśmy, gdy żyłaś. 

- Kocham cię. - wyszeptałam drżącym głosem. - Chroń mnie od złego. Bądź moim stróżem i wspieraj mnie teraz. Wiem, że nie powinnam robić tego co dziś zamierzam, ale nie mam wyjścia, a poza tym w jakiś sposób to pokochałam. Bądź przy mnie teraz. - po moim policzku poleciała łza. Otarłam ją natychmiast i udałam się szybkim krokiem do wyjścia, aby się bardziej nie rozkleić. Założyłam kask, wsiadłam na motocykl i odjechałam. 

***

Nie wiedząc, co teraz ze sobą zrobić, udałam się do Seana. Może da mi jakieś wskazówki, dotyczące dzisiejszego wyścigu, bo we wtorek praktycznie nic się nie dowiedziała, oprócz tego gdzie to ma być. Oni chyba serio bardzo tajnie traktują te wyścigi. 

Zaparkowałam motocykl za jego domem, zeszłam z niego, zdjęłam kask i ruszyłam do drzwi. Nacisnęłam dzwonek, a po chwili pojawił się w drzwiach mój szef.

- O, kogo ja tu widzę? Dlaczego nie w szkole? - zapytał zdziwiony, jednocześnie nakazał mi ruchem ręki wejść do środka. 

- Jeździłam sobie i pomyślałam, że wpadnę do was. - powiedziałam wchodząc do salonu, gdzie ujrzałam Chloe siedzącą na sofie i oglądającą jakiś film. - Hej. - przywitałam się z nią.

- Hej. Dlaczego nie w szkole? - to śmieszne, bo jej facet zadał mi przed chwilą to samo pytanie.

- Wpadłam, żeby pogadać. - powiedziałam i usiadłam na sofie obok niej.

Dangerous game (Zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz