ALEXDzisiejszej nocy mam idealną okazję do tego żeby spierdolić do szefa ale oczywiście siedzę tutaj, na imprezie przyjaciela i piję czwarte piwo. Noc jest przyjemna, ciepła ale nie upalna. Unoszę głowę żeby spojrzeć w niebo i od razu moim oczom ukazuje się masa małych, jasnych punkcików na niebie. Potrzebowałem się przewietrzyć więc po kolejce szotów zmyłem się do ogródka. Alkohol zadziałał tak jak powinien i z mojego ciała uleciało część napięcia, a w głowie zaczęło mi już przyjemnie szumieć skutecznie tłumiąc natłok niepotrzebnych myśli.
Nie czuję się jednak w stu procentach zrelaksowany, ale też nie łudziłem się, że tak będzie. Od dawna nie czułem się w pełni spokojny.
I szczerze wątpię, że kiedykolwiek się to zmieni.
Zdążyłem się jednak już uspokoić po rozmowie z Williams. Wiem, że tym razem to we mnie emocję wzięły górę. Strach jednak, że ktoś się dowie o moim podwójnym życiu jest duży, a jej wzmianka o moich wrogach jedynie to pogłębiła.
— Już myślałem, że zmyłeś się do domu. — drgam kiedy nagle obok mnie pojawia się Cruze. Przesuwam się żeby zrobić mu miejsce na ogrodowej ławce, a on od razu siada obok mnie.
Unoszę brew i spoglądam na przyjaciela z ukosu.
— I co? Myślisz, że zostawiłbym ciebie i twoją chatę samych z tą pijaną bandą nastolatków? — prycham. — Zapomnij. Sam byś tego nie ogarnął.
— Ej, ej, ej, wypraszam sobie. — szturcha mnie w bark udając obruszonego. Oboje jednak wiemy, że to prawda. Dante ma to do siebie, że ludzie rozpaliliby mu ognisko na środku salonu, a on by im jeszcze przyniósł pianki i życzył smacznego. — Wszystko w porządku?
Może się to wydawać dziwne ale jest to najbardziej znienawidzone przeze mnie pytanie ze wszystkich możliwych pytań jakie można mi zadać. Kiedy wyszło na jaw, że ojciec miał jebane problemy z agresją słyszałem je setki razy. Potem znowu kiedy matka trafiła do szpitala, a staruch za kratki. Prawda jest taka, że od bardzo dawna nic nie jest w porządku, ale nie przyznam tego na głos bo tak samo jak tego pytania nienawidzę litości ludzi.
— Od poniedziałku będę szczurem doświadczalnym naszej szkoły, a moja ręka codziennie będzie przykuta do tej pyskatej wariatki. Sam sobie odpowiedź na to pytanie, stary. — burczę może lekko zbyt chamsko jak na to, że rozmawiam z jedyną osobą która znosi moje humorki. — Przepraszam, jestem zmęczony. — dodaję, pocierając czoło ręką.
Dante nie odpowiada od razu. Zamiast tego przygląda mi się z boku myśląc nad czymś. Nigdy nie zrozumiem czemu taki magnes na dobrych ludzi jakim jest Cruze, wybrał akurat mnie jako przyjaciela. Przeprowadził się tu na początku liceum, akurat w momencie kiedy straciłem wszystkie bliskie mi osoby. Przylepił się do mnie jak, jebana, rzepa do psiego ogona, a ja, ku swojemu zaskoczeniu, doszedłem do wniosku, że absolutnie mi ta rzepa nie przeszkadza.
— A nie myślałeś nad tym, że to serio może wam pomóc?
Moje spojrzenie chyba jasno wyraża mój sceptycyzm.
— Ty pytasz serio?
Cruze wzdycha, niczym stara baba w sklepie kiedy kolejka do kasy zawiera więcej niż trzy osoby i unosi rękę w celu przeczesania czarnych włosów.
CZYTASZ
Forever hate You
Teen Fiction-Jak ty mnie wkurzasz - warknął odwracając się w moją stronę. - Więc czemu.... - Nie mogę Cię znieść - syknął, przerywając mi. - Więc... - Nienawidzę Cię - znów mi przerwał, powiedział to bez złości czy gniewu, bardziej ze smutkiem i żalem. -Więc c...