1

265K 12K 10.4K
                                    

Hej, na wstępie chciałabym Cię zaprosić, Drogi Czytelniku, do dołączenia do specjalnego profilu poświęconego tej książce na twitterze ( ForeverHateYou ) oraz na Tik toku ( _onlygoodstory ). Na obu profilach będą dostępne małe smaczki, mam nadzieję, umilające czas oczekiwania na następne rozdziały.

— Zawsze wypada na nas! — jęczy Mia, wrzucając plecak do szatni.

Po chwili małe pomieszczenie robi się pełne i zatłoczone. Trudno się z nią nie zgodzić. Zawsze, ale to zawsze, kiedy szkoła potrzebuje darmowej siły roboczej to wypada właśnie na nas. Zawsze z różnych powodów, ale jednocześnie zawsze przez tych samych ludzi.

— Moim marzeniem było spędzić piątkowy wieczór malując ściany sali gimnastycznej. — Nie da się nie wyczuć w moim głosie sarkazmu. Siedząca na ławce Olivia aż podskakuje do góry kiedy moja torba ląduje tuż obok niej z głośnym hukiem.

— To może naucz wreszcie tego twojego odludka jakichś podstawowych zasad kultury. — Słyszę z przeciwległego końca szatni. Tężeje, a mój wzrok natychmiast ląduje na Basmie.

— Powtórz, bo nie usłyszałam. — Kątem oka dostrzegam jak Mia wzdycha i spogląda w moją stronę. — Jak niby nazwałaś Jeromea?

— Odludkiem. Wszystkie dobrze wiemy, że przez niego tu jesteśmy.

— Jesteśmy tu ponieważ twój facet nie umie panować nad emocjami. — Czuję jak Mia zaciska rękę na moim ramieniu. Karmelowe oczy Basmy zwężają się. Już ma mi odpowiedzieć ale ubiega ją głos Sary.

— Jesteśmy tu ponieważ wszyscy faceci w naszej grupie mają mentalnie osiem lat. Koniec tematu. Idziemy, kończymy jak najszybciej i wracamy do domu. —  Niektóre dziewczyny przyznają jej rację, a zaraz potem, po zostawieniu rzeczy, większość zaczyna kierować się w stronę drzwi.

— I tak każdy wie, że siedzimy tu bo Cross nie umie trzymać języka za zębami. — Burczę do przyjaciółki która, upinając swoje czarne włosy w kucyk, spogląda na mnie pobłażliwie. — No co? Wiesz, że to prawda.

— Tak właściwie odwalamy tu czarną robotę, ponieważ nasz przeuroczy Jerome osentacyjnie ignorował profesora Filcha słuchając muzyki na tych swoich głupich słuchawkach, a czary do ognia dolał Alex głośno stwierdzając, że jak on to ujął, Filch tak przynudza, że jakoś musimy sobie radzić z jego paplaniną.

— O tym właśnie mówię. — Mia przewraca oczami i ciągnie mnie w stronę drzwi.

— Proszę cię, po prostu wyjdźmy stąd jak najszybciej.

Ostatecznie Mia wchodzi na sale gimnastyczną sama. Ja, podejrzewając, że woźne, jeśli tylko przekroczę próg sali, nie wypuszczą mnie dopóki wszystkie ściany nie będą pomalowane, udaję się jeszcze do toalety. Po załatwieniu potrzeby podchodzę do lustra i spoglądając w swoje odbicie przeczesuje ręką splątane blond włosy. Odruchowo, tylko przez ułamek sekundy, spoglądam na talie, czy aby na pewno wyglądam dobrze.

Przestań, jest okey.

Przegryzam wargę i z głośnym westchnieniem otwieram z impetem drzwi. Niespodziewanie spotykają one jednak na swojej drodze opór, a do moich uszu dochodzi czyjś głośny jęk bólu. Otwieram szeroko z przerażeniem oczy i wypadam z toalety. 

— Przepraszam ja...

Milknę kiedy mój wzrok pada na poszkodowanego. Moje uczucia diametralnie się zmieniają. Poczucie winy zmienia się w małą satysfakcję. Alex, trzymając się za bark, posyła mi znaczące spojrzenie swoich bursztynowych oczu.

Kiedyś kojarzyły mi się ze słońcem i ciepłem. Od dłuższego czasu jednak przypominają jedynie płomyki gorącego ognia. Gorącego i groźnego ognia.

Forever hate YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz