2

279 23 10
                                    

McCree nie miał najmniejszego pojęcia, co powiedzieć. Miał ochotę uszczypnąć się, żeby sprawdzić, czy czasem nie śni.

Bowiem osobnik przed nim był najprawdziwszą w świecie syreną. Długi, niebieski ogon z błyszczącymi łuskami lśnił w promieniach letniego słońca, Jesse widział nawet cienką błonę między palcami chłopaka.

Myślał, że takie istoty istnieją tylko w bajkach, ale oto przed jego oczami ukazało się zaprzeczenie tego stwierdzenia.

- Co się tak gapisz? - burknął syren, oblewając się płomiennym rumieńcem.

- P-po prostu.. ty...

- Jestem jaki jestem, tak, już to słyszałem - mruknął, odwracając nieśmiało głowę.

McCree rzadko pozostawał bez słów, ale teraz, postawiony w takiej sytuacji tylko stał osłupiały, nie mając pojęcia, co powiedzieć.

- W każdym razie... chciałem przeprosić za wczorajsze - mruknął, zabierając kowbojowi głos. - I za to, że cię tak podglądam. Będę się zbierać.

- Chwila... Ty mnie cały czas podglądałeś?! - Jesse jeszcze bardziej zbaraniał. - W ogóle... kim ty jesteś?

- Hanzo... Jestem Hanzo - odezwał się cicho chłopak po chwili milczenia.

McCree popatrzył znów w oczy chłopaka. Chociaż nie był specjalnie empatyczny, to już od pierwszego spojrzenia w oczach Hanzo zobaczył czysty smutek.

- Wrócisz tu kiedyś? - spytał Jesse z promyczkiem nadziei w głosie.

Syren nic nie powiedział. Wskazał tylko głową na Tracer, zbiegającą radośnie po skałkach w białym stroju kąpielowym, dużych, drucianych okularach przeciwsłonecznych i różowych crocs'ach.

- Czekaj! - zatrzymał go McCree.

Zadawał zdecydowanie za dużo pytań.

Zanim Azjata zdołał na nie odpowiedzieć, zniknął pod powierzchnią wody, akurat w porę, by uniknąć spojrzenia Leny.

- To co, wykąpiemy się? - spytała dziewczyna, z rozkosznie radosnym uśmiechem na twarzy, zupełnie innym od tego, co właśnie gościło na facjacie Jessego.

- Tak... - westchnął Amerykanin, niechętnie ściągając z siebie koszulę i jeansy.

- Coś ci doskwiera? - spytała Tracer, zatroskana. Zawsze wszystkich pocieszała, więc jej reakcja oczywiście nie zdziwiła kowboja.

- Długo by tłumaczyć. Lepiej ściągaj te crocsy, bo dostaję raka oczu jak na to patrzę.

- Co do nich masz? - zaśmiała się dziewczyna i popchnęła Jesse'go do wody, co, ku jej zaskoczeniu podziałało.

- Jak wojna to wojna! - krzyknął McCree i zrujnował fryzurę dziewczyny ochlapując ją wodą.

Mógł przysiąc, że oprócz jego i Tracer było słychać jeszcze cichutki chichot.

***

Jesse czuł się winny wobec Hanzo, mimo że poznali się zaledwie dwa dni temu i rozmawiali ledwo kilkanaście sekund. Był zbyt zajęty ćwiczeniami, by przyjść z powrotem na plażę. Dopiero teraz miał czas się tam pojawić.

Nie spodziewał się, że tym razem to Hanzo będzie czekał.

Syren położył się na brzuchu, tuż przy brzegu. Jesse stwierdził, że wyglądał jeszcze bardziej zniewalająco, niż zwykle.

[MCHANZO AU] Jesteś moją nadziejąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz