VI. Ukochana benzyna i niespodziewany zwrot akcji

75 7 1
                                    

Kiedy się ocknęłam, zobaczyłam że leżę w krzakach róży z pokaleczonymi nagdarstkami. Hehe instant cięcie, nie stracę kasy na żyletki. Pomyślałam, a potem wstałam i okrążyłam szkołę. Była 14:50 więc miałam 5 minut do końca lekcji. Uznałam, że lepiej będzie jak wrócę do domu, kiedy przypomniałam sobie jedną rzecz.

Po pierwsze, miałam zostać po lekcjach z Pedrem, a po drugie, obiecałam Jacobowi, że do niego wpadnę. Co teraz? Z jednej strony, muszę wyjaśnić pewne rzeczy z Pedrem, ale jeżeli pójdę do Jacoba, może coś się wydarzy. Hehe. Uznałam, że pójdę do nauczyciela, a do Jacoba wbiję w nocy przez okno. Zdziwi się chłopak.

Weszłam po schodach do budynku i skierowałam się w stronę sali od wdż. Idąc korytarzem mijałam ludzi, których widziałam pierwszy raz na oczy. Jakiś kujon błagającym wzrokiem spojrzał na mnie, a chwilę później jego głowa wylądowała w śmietniku.
- Ha! Dobrze mu tak! - wykrzyknęłam i przybiłam piątkę Golemowi, który pod wpływem uderzenia wybił mi rękę a następnie skręcił kark. Do wesela się zagoi. Popełzlam do sali stękając z bólu, a kiedy miałam zapukać do drzwi, otworzył je Pedro. Syknęłam.
- Jezus maria co ty robisz?!
- Jestem gąsienicą cierpienia! - wystękałam podnosząc się z ziemi.
- Aaa to ty gagatku. Zapraszam za mną - powiedział nauczyciel i poszedł przed siebie. Weszliśmy do małego pokoiku z krzesłem na środku. Przyjemnie. Usiadłam na siedzeniu, a Pedro przywiązał mi ręce. To normalne tak?
- A więc miałaś rację... To ja jestem ten Pedro, którego "poznałaś".
- Ale jak to? Przecież ty nie żyjesz!
- Nie... Tak właściwie to poznałaś mojego brata bliźniaka Prymislava. Nigdy go nie lubiłem, ale straty w ludziach dla większego zła to nic złego prawda? Tak czy tak, czekałem na tę chwilę od dawna i w końcu mam okazję aby wykonać mój plan!
- Ale jak to?! Co ja ci zrobiłam?
- Mi? To nie mój interes, ale mogę ci zdradzić, że masz wielbiciela.
- Ooo to urocze - zapiszczałam, lecz chwilę później przypomniałam sobie w jakiej sytuacji się znajduję.
- I co teraz mi zrobisz Pedro?
- Ja nic. Po prostu będziesz tu siedziała, a ja będę cię pilnował dopóki nie przyjdzie mój Pan.
- Twój "Pan"? O kurde, jak bardzo mam przejebane?
- Niczym kałamarnica w wiatraku - odparł Pedro i usiadłszy na podłodze oparł się o ścianę.

Mężczyzna siedział chwilę w bezruchu i pomyślałam, że ma jakiś atak, jednak podniósł się i oznajmił, że idzie do pokoju obok bo ma kartkóweczki do sprawdzenia. Kiedy wyszedł, wiedziałam że muszę działać. Wyjęłam z kieszeni zapalniczkę. W sumie to nie wiem po co ją noszę, przecież i tak palę tylko elektryki. Tak czy tak, odpaliłam zapalarę i przyłożyłam ją do sznura. Chciałam go spalić, ale płomień przeszedł z więzów na moje ubrania, a chwilę potem na włosy. Krótko mówiąc, jarałam się! Totalnie! OMG możecie w to uwierzyć? Płomienie piekły, a ja biegałam po pomieszczeniu starając się ugasić pożar. Wtedy przypomniałam sobie, że mam w torbie trochę wódki, więc od razu wylałam ją sobie na głowę. Okazało się, że alko jest łatwopalne. Ups. Cała zjarana pobiegłam na najbliższą stację benzynową. Chcąc udupić swe cierpienie wylałam na siebie benzynę. Baj świecie! Nic nie pomogło więc postanowiłam, że wlizę do zbiornika. Elo wystawały mi tylko oczy, abym mogła zażywać wiatru w oczach. Czułam się jak seksowniejsza wersja Arjelki. Uch! Ach! Zaczęłam wydawać z siebie odgłosy zadowolenia. Po chwili ogarnęłam jednak, że benzyna w płucach nie jest tak przyjemna jak wiater w oczach. Przez chwilę zdychałam w zbiorniku dopóki jakiś wąsaty przystojniak nie wyłowił mnie.
- Uratowałeś mi życie!- zaczęłam się drzeć i zdzierać z niego ubrania.
Po chwili doszedł do nas jakiś faceciczek. Dla mnie za bardzo gangsta i ogólnie to 2/10 ale nie jestem zbyt wybredna.
-A co tu się dzieje urwipołcie?!
- Jakaś idiotka wlazła w wodę do szyb psze pana- mruknął mój wybawca i porzucił mnie na pastwę dzikich chrabąszczy. Nikt mnie nie kocha. Smuteczek. Wstałam i postanowiłam wyżalić się patykom w lesie. Kurwa chyba się zgubiłam. To nic. Przynajmniej już się nie fajczę.
- Juuuuuhu!.. ruchuruchu!..- zaczęłam się drzeć w lesie. Kocham patyki. Tylko one mnie rozumieją. Poza tym dobrze się przy nich czuje. W końcu to deski looool! Masakracja nie mam nawet zasięgu pfff i jak ja mam teraz dodać tumblr fotkę spalonej dziewczyny w lesie. Żal. W każdym razie postanowiłam nie zwracać uwagi na naturę, która wyraźnie pokazywała gdzie jest północ. Po co mi ta wiedza skoro jestem ładna. Tak czy tak, muszę coś zrobić z faktem, że jest wieczór, a ja zgubiłam się w lesie bez zasięgu.
- Halooooo!!! - krzyknęłam w głąb lasu.
- Kurwa - mruknęłam pod nosem po czym usłyszałam jakisz szum w krzakach z których wyszła... Aniela Bogusz! Ta słynna SexMasterka wow!
- Wołałaś mnie? Mów czego chcesz, daję ci 3 życzenia - powiedziała dziewczyna i wpełzła pod krzak. Nawet fajna ta Aniela. Pomyślałam. Już wiem! Zostanę lesbijką! I tak oto zmieniłam swoją orientację. Na początku próbowałam wyrwać SexMasti ale się nie dała. Hmm... Myślałam, że poleci na tekst "Szarpałabym jak jehowi za klamkę" czy "Poka sowe". Dziwne, ja na takie teksty od razu wpadłam podrywaczowi w ramiona i spędzaliśmy razem czas. Ehhh... Ta dzisiejsza młodzież. Tak czy tak, trzeba wykorzystać 3 życzenia. Muszę je bardzo dobrze przemyśleć, nie mogę zmarnować okazji, przecież mogę się stąd wydostać lub pozbyć się Pedra! Po namyśle podeszłam do krzaka i się wysiusiałam. Ta czynność wywabiła Anielkę spod krzaka i po chwili dziewczyna wyginała się ponętnie na korzeniach drzew.
- A więc czego sobie życzysz Elso?
- Słuchaj Masti, mam takie pomysły, że ci cycki pękną.
- Słucham.
- No to tak: po pierwsze, chce 10 tyś. złoty, po drugie, chce większe cycki, a po trzecie, wyczaruj mi najlepszy towar na świecie.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - sapnęła locha, machnęła dupą i zniknęła. Chwilę potem już zobaczyłam efekty.

W prawej kieszeni znalazłam plik banknotów. Świetnie, teraz mam jak rozpalić ognisko. Następnie macnęłam cycki. Były większe o jakieś 3 rozmiary! Sięgnęłam do lewej kieszeni i znalazłam tam małą plastikową torebeczkę ze skrętem w środku. Sapnęłam ze zdumienia. Podpaliłam go kosmykiem moich niedopalonych włosów i zaciągnęłam się jakieś 4 razy i zobaczyłam, że wypadły mi włosy, które zaczęły się jarać tęczowym płomieniem. Spadły na małą wiewiórkę, która w panice zaczęła biegać po drzewach i podpalać gałęzie. Zanim skończyłam skręta, zobaczyłam, ze cały las się pali. Biegłam przed siebie, depcząc przy tym jakieś dżdżownice, szczury, jeże i jelenia, a może to był dzik. Idk nie znam się na astronomologii, bo nie chodzę do szkoły. I w tym momencie spadło na mnie drzewo i urwał mi się film...

Love hurts sometimes... E. J.F 1D J.B & ect.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz