6. Intruz.

83 3 1
                                        

Jest już ostania lekcja tego same dnia dzisiaj Detlaf chce mnie oznaczyć na co mu pozwolę. Mam dla niego niespodziankę bo od dawna wiem że nie tylko mój Wilczek może mnie oznaczyć ale i ja jego ciekawe czy Detlaf o tym wie jak nie to się dowie. Nareszcie ostatni dzwonek i jak po każdej lekcji ja i Detlaf wychodzimy z klasy jako pierwsi. Na korytarzu idę raz dwa do szafki. Po drodze jak to ja musiałam na kogoś wpaść na moje nie szczęście ten ktoś okazał się być wampirem. No po porostu super.
-Przepraszam nie patrzyłam gdzie idę.
-To chyba normalne w takich psów jak ty.
-Coś ty powiedział głupia pilarko.
-To co słyszysz piesku.
-Czy ty wiesz wogóle do kogo mówisz pijawko.
-No oświeci mnie.
-Jestem luną watachy księżyca czyli najsłynniejszej watachy na świecie i najliczniejszej wiec trochę szacunku pijawko.
-Oj przepraszam wielka alfa się wkurzyła.
I ty wkroczył mój kochany Detlaf.
-Posłuchaj mnie uważnie wredna pijawko odczep się od niej bo inaczej oberwiesz.
-Proszę bardzo panie wielki alfa. HAHAHA czy ty uważasz że się boję jakiegoś głupiego wilka.
-Może jednego nie ale watachy tak więc przepraszaj Zoey za swoje zachowanie.
Dopiero po chwili doszło do mnie że za moim wilczkiem stoją członkowie naszej watachy z moimi braćmi na czele.
-Co strach cie odleciał pijawko.
-Nie skąd ale...no dobrze przepraszam Zoey za moje zachowanie.
Na to ja.
-Przyjmuje twoje przeprosiny.
I Detlaf musiał dodać swoje trzy grosze.
-Okej a teraz spadaj z tond pijawko.
I poszedł z tamtąd w dość szybkim tempie. Nie dziwię mu się jak bym była na jego miejscu też bym się wystraszył Detlafa ale ja nie muszę bo on mi krzywdy nie zrobi.
-Księżniczko chodź jedziemy do domu.
-Z tobą zawsze księże.
-Wataha jedziemy do domu.
I w ty momencie wszyscy którzy stali za nami krzykneli.
-Tak jest alfo.
A ja prawie nie pękłam ze śmiechu bo jeszcze nie słyszałam że jakaś wataha się tak zachowywała.

Po nie całych dwudziestu minutach byliśmy już wszyscy w domu. Jak przyjechaliśmy to obiad był już gotowy więc wszyscy poszliśmy jeść potem poszliśmy robić prace domową również wspólnie to jest dla mnie coś nowego bo zawsze lekcje odrabiałam z moimi braćmi.

Nie wiedziałam że odrabianie lekcji to taka fajna ale okazało się inaczej. Po skończonej pracy domowej poszłam z braćmi sprawdzić jak tam miewają się nasze piękne konie.
-Zoey gdzie idziesz.
-Wilczku idę do mojego konia.
-A mogę iść z tobą.
-A masz swojego konia.
-Tak mam to idzemy.
-No dobra chodzimy.
Gdy zeszłam na dół z Detlafem czekali już mnie moi bracia.
-To co chłopaki idziemy do naszych koni.
-Pewnie. Już chce na nim pojeździć. Odpowiedział Zack.
-No jasne tak dawno nie jeździłem. Odpowiedział Zeyn.
-To chodzie do stajni.
-Lecimy. Odpowiedzieli razem moi bracia.
Wtedy poszliśmy całą czwórką do stajnie nie daleko domu. Zaraz jak weszłam do stajni szukałam boksu Pegaza znalazłam go przy trzech pięknych czempionach.
-Pegaz piękności ty moje.
Koło boksu mojego Pegaza były Bambi i Klei i jakaś klacz.
-Detlaf gdzie jest twój koni.
-Tu ta piękna klacz to mój koni.
-Wow a jak się nazywa.
-Wichura.
-Piękne imię dla tak pięknej klaczy.
Jeździliśmy konno ze trzy godziny i z tego co zauważyłam Pegaz i Wichura się bardzo polubili. Po jeździe konno poszliśmy zmęczenie do domu.
-Kochanie ja już pójdę spać.
-Ide z tobą.
-O nie ty idziesz na patrol.
-A no tam prawie bym zapomniał.
-To leci do reszty a ja lecie do sypialni.
Detlaf poszedł na patrol z kilkoma bata bo dzisiaj znaleźli martwię zwierzęta na naszym terenie a nikt ze stada nie poluje bez pozwolenia alfy albo liny. Ja poszłam się położyć spać przebrałam się w za dużą koszulkę Detlafa i wtuliłam się w jego poduszkę.

Akademia Nadnaturalna.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz