- ¿Qué? - wydukała Bianka.
Nerwowo zgarnęła ręką włosy, chcąc je przełożyć za lewe ramię. Nie dało jej to żadnego efektu, bo ścięła się na krótko jakiś czas temu, ale nawyk pozostał.
- Czy masz ochotę na romantico wieczoren with mua? - zapytał Piotrek.
- Yyy... Czy ty właśnie użyłeś trzech różnych języków w jednym zdaniu? - odparła Bianka.
- Może. A może ty...
W tym momencie Bianka usłyszała w słuchawce trzask i złowrogo-słodki głos Sandry.
- Oddaj mi to!... Bianka?! Nie słuchaj tego przygłupa, właśnie mnie do ciebie zawozi.
- Ale pamiętaj, że nie jestem twoim szoferem! To ostatni raz... - było słychać głos Piotrka w tle.
- Tak, tak... - uciszyła go Sandra - Będziemy za pięć minut.
Dziewczyna rozłączyła się i oparła o kuchenny blat. Jej serce wciąż dudniło w piersiach jak oszalałe. Dlaczego zwykła rozmowa z chłopakiem bywa dla niej taka... trudna? Myślała, że już udało jej się pokonać tą nieszczęsną nieśmiałość. Że postanowienie - "Nie ważne, co inni sobie pomyślą" - działa, odkąd zmieniła szkołę. Jednak resztki jej dawnego "ja" wciąż skrywały się gdzieś w głębi niej.
"Dobra, weź się w garść" - pomyślała Bianka. Wyciągnęła z szuflady nóż do pizzy i pokroiła okrągły placek na sześć kawałków. Zapach mozzarelli unosił się w całej kuchni tak, że dziewczyna niemal czuła w ustach pyszny, ciągnący się ser. Pizza to życie.
DRRRYŃ! - nieznośnie głośny dzwonek do drzwi sprawił, że Bianka podskoczyła.
Otworzyła drzwi, w których stała jej przyjaciółka wystrojona w niebieską sukienkę. Ten kolor zwykle dominował w szafie Sandry, bo idealnie podkreślał jej przepiękne, błękitne oczy. Bianka lekko zazdrościła jej tej cechy urody, ponieważ oczy Bianki były dosyć wąskie i miały nijaki, szary odcień.
- Hejka, Piotrek może zaparkować na twoim podjeździe, co nie? - spytała Sandra wskazując na warkoczący, czerwony samochód.
- Ale... po co? - zdziwiła się Bianka.
- Eh, ponoć "pilnie musi do toalety" - odparła Sandra, kreśląc palcami cudzysłów w powietrzu - Zgódź się, jak będę dla niego miła, to mnie będzie chętniej podwoził.
- No dobra - Bianka wywróciła oczami - Musisz sobie sprawić prawko, wiesz?
- Koniecznie! - powiedziała Sandra i machnęła ręką do samochodu.
Piotrek zaparkował Carismą, która wciąż miała to brzydkie wgniecenie z przodu.
- Ale póki co, mam prywatnego szofera - szepnęła i puściła oczko -Tylko nie powtarzaj mu tego!
Bianka zaśmiała się i spojrzała w stronę chłopaka. Miał na sobie biały t-shirt z jakimś nadrukiem. Gdy podszedł bliżej, mogła odczytać napis: "You know nothin Jon Snow". Wtedy zdała też sobie sprawę, że sama stała w drzwiach w... piżamie w kropeczki.
- Fajne wdzianko - rzucił Piotrek - To co, mogę skorzystać z toalety?
- Drzwi po prawej, koło schodów - wskazała Bianka, czerwieniąc się jak burak.
- Dzięki - minął Biankę w drzwiach i potruchtał we wskazanym kierunku.
- Sorki za niego - powiedziała Sandra wchodząc do środka.
Dziewczyny usiadły na wysokich stołkach w kuchni i wzięły się za pizzę, która już nieco ostygła.
- Impreza się nie udała? - pytała Bianka wgryzając się w kawałek włoskiego specjału.
- Totalna beznadzieja - odparła Sandra oblizując sos z warg - Chociaż na początku zapowiadało się całkiem nieźle. Przyszedł brat Klaudii - ale ciacho z niego! Ma na imię Dawid, studiuje ekonomię, a jego mięśnie prześlicznie się napinają pod ciasną koszulką...
Powiedziała rozmarzonym tonem dziewczyna, a Bianka cicho parsknęła pod nosem. To takie typowe dla Sandry. Zawsze leci na mięśniaków. Samców alfa. Kolesi, którzy lubią podkreślać swoją siłę i dominować. Zdecydowanie nie był to typ Bianki, ale zawsze uważała to za plus, że ona i jej przyjaciółka mają inne gusta co do chłopaków. Przynajmniej nie dojdzie do tego, że się zakochają w tym samym facecie.
- O! Macie pizzę... - Piotrek wyszedł z łazienki, a Bianka poczęstowała go kawałkiem serowego nieba. Zamierzała zjeść całą pizzę sama, ale... no trudno.
- No więc, zagadałam do niego i naprawdę świetnie się nam rozmawiało. Póki nie przypałętała się ta siksa, Paula... - Sandra opowiadała dalej.
- O nie! Tylko nie ona! - wtrącił z udawanym zainteresowaniem Piotrek, ale dziewczyna go zignorowała.
- I wiesz co zrobiła? Bezczelnie przerwała mi w pół zdania, gdy opowiadałam o mojej nowej roli w naszym teatrze... i zaprosiła go do tańca! Chociaż może nie zaprosiła, tylko zaciągnęła, bo po prostu chwyciła go za rękę i pociągnęła za sobą. Suka - Sandra skwitowała opowieść.
- Trzeba było go jej odbić - powiedziała Bianka - Przecież umiesz walczyć o swoje.
- Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, ich już nie było - skrzywiła się Sandra - A skoro obydwoje zniknęli, to... wiadomo co to oznacza.
Bianka zacisnęła usta. Może nie była ekspertem w sprawach damsko-męskich, ale skoro facet bez problemu idzie przespać się z przypadkową laską, to po co sobie nim zaprzątać głowę? Sandra wyglądała jednak na wyjątkowo przybitą, więc Bianka pogładziła ją po dłoni.
- Przykro mi - powiedziała - Ale skoro on wybrał Paulę zamiast ciebie, to musiał być zwykłym idiotą.
Sandra uśmiechnęła się delikatnie. Właśnie dlatego Bianka była jej przyjaciółką - zawsze wiedziała co powiedzieć i potrafiła ją pocieszyć jak nikt inny. Chociaż obie dziewczyny różniły się od siebie praktycznie wszystkim, to łączyła je naprawdę mocna więź.
- W dodatku jego koszulka była... różowa - dodała Sandra.
- CO? Spodobał ci się facet w różowej koszulce? Boże... wybacz, że to powiem, ale sama jesteś sobie winna - Bianka uniosła ręce - Po prostu... Nie. Zawiodłam się na tobie.
- Ale wpadała bardziej w łososiowy odcień - mówiła Sandra, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Nie próbuj go bronić! To idiota w różowej koszulce. Jemu już nic nie pomoże.
Gdy dziewczyny przestały się śmiać, spojrzały w stronę Piotrka, który przez cały czas im się przyglądał. Opierając się ręką o kuchenny blat, wyglądał trochę jak stary Willy Wonka ze znanego mema.
- A ty co? - spytała Sandra.
- Czekam, aż ktoś mnie zauważy - powiedział - I żywię nadzieję na kolejną pizzę.
Wskazał na pusty talerz.
- Nie ma już pizzy - westchnęła Bianka - Ale mogę wam zrobić kakao z piankami.
- Brzmi słodko.
- Piotrek... - rzuciła z naciskiem Sandra - A nie musisz przypadkiem już sobie iść?
- Nie, raczej nie - odparł spokojnie Piotrek.
- Piotrek... - jego kuzynka powiedziała to takim tonem, żeby domyślił się, że trochę przegina - To miał być babski wieczór, a ty nie byłeś zaproszony.
- No dobra, nie chcecie mnie to sobie idę - obruszył się teatralnie Piotrek - Ale jeszcze kiedyś tu wrócę!
Chłopak był dziwny, trzeba było to przyznać.
- Na razie, muchomorku - rzucił na koniec do Bianki, a jej znów poczerwieniały policzki.
Gdy wyszedł, Sandra wlepiała w Biankę swoje wielkie oczęta.
- O mój Boże! - powiedziała - On ci się podoba?!