- Rany, przepraszam. On ci się podoba, a ja go tak po prostu wyrzuciłam z twojego domu...
- No coś ty... - powiedziała niepewnie Bianka - Przecież on... ten... no wiesz...
- Bianka, proszę cię... znamy się już jakieś 10 lat, więc potrafię rozpoznać, gdy ktoś ci się podoba... - przyjaciółka Sandry wciąż przeczącą kręciła głową - ...i kiedy kłamiesz.
Bianka westchnęła. Prawda wyszła na jaw szybciej, niż ona sama zdała sobie z niej sprawę. Piotrek... Rzeczywiście czuła dziwne zafascynowanie jego osobą. Miała ochotę wpatrywać się w jego ciemne oczy godzinami. Ale także dopiero co go poznała. W dodatku on był...
- On jest starszy! - wypaliła Bianka - I to dużo... Mówiłaś, że jest na trzecim roku studiów, ja jestem w drugiej liceum. To jakieś 5 lat różnicy!
Bianka zawsze wychodziła z założenia, że najlepiej byłoby mieć chłopaka w swoim wieku. Przy starszych osobach czuła się jak dziecko. Sandra za to miała zupełnie inne zdanie, więc Bianka w głębi duszy liczyła na jej wsparcie.
- Wiesz... - powiedziała Sandra robiąc dziwną minę - Właściwie to będzie jakieś 7 lat różnicy.
- Co? Jak to?
- Piotrek był w czteroletnim technikum, a zanim poszedł na studia zrobił sobie rok przerwy - wytłumaczyła jej przyjaciółka.
- Ale on się nie zachowuje jakby miał... - Bianka niedowierzała.
- Wiem - odparła Sandra - Ale faceci już tacy są. Wieczne dzieci. Zawsze w tyle.
Bianka zachichotała. Może dobrze, że tak wyszło? Po jej ostatnim "fatalnym zauroczeniu" dopiero dochodziła do siebie. Nie była jeszcze na to gotowa.
- Mogłabyś spróbować - dodała jej przyjaciółka.
- Co? - zdziwiła się znowu Bianka - Raczej wątpię.
- W sumie to pasujecie do siebie. A 7 lat różnicy to jeszcze nie tak tragicznie. Niedługo będziesz miała osiemnastkę, będziesz pełnoletnia...
-Boże, Sandra! Nie ma mowy...
- Bianka, ja wiem, że wciąż jest ci ciężko po tamtym... - powiedziała smutno dziewczyna - Ale powinnaś już zacząć korzystać z życia. Inaczej wszystko, co najlepsze ucieknie ci przed nosem.
Minęły 2 lata od tego wydarzenia. Bianka wciąż doskonale pamiętała tamtą chwilę. Nie wiedzieć czemu, przypominało jej się to najczęściej wtedy, gdy suszyła włosy. Może dlatego, że spoglądając w lustro wciąż widziała tą dawną siebie?
Oddałaby wszystko, by móc uwolnić się od tych przykrych wspomnień.
To się wydarzyło w gimnazjum. Dokładnie w trzeciej klasie, ale po wszystkim Bianka zdała sobie sprawę, że całe gimnazjum było do dupy.
Zawsze była postrzegana jako cicha i spokojna dziewczyna. Nieśmiała i nerwowa, gdy musiała porozmawiać z kimś, kogo nie znała. Jednak w towarzystwie swojej przyjaciółki nabierała niezwykłej pewności siebie. Z jej rówieśników tylko Sandra znała prawdziwe oblicze dziewczyny. Jednak przyjaciółka Bianki wylądowała w prywatnym gimnazjum, do którego wysłali ją jej rodzice. Nie było mowy o przeniesieniu.
Ale była jeszcze Iga. Kumpela z ławki, z którą zaczęła się dogadywać. Co prawda, Bianka zawsze kryła się w cieniu swojej koleżanki. Lecz to jej pasowało. Gdy chłopcy im dokuczali, jak to zwykle bywa w tym wieku, Iga znała różne cięte riposty, którymi się broniła. Bianka za to zwyczajnie nie reagowała na zaczepki. I tak minęły dwa lata w tym gimnazjum, bez żadnej większej dramy.
Ale pojawił się pewien "problem", który miał na imię Dawid. Najładniejszym chłopak w klasie i prawdopodobnie też w szkole. Większość dziewczyn za nim szalała. W tym Bianka, która także padła ofiarą jego uroku. Tylko Iga zwykle prychała z pogardą. Dlatego dziewczyna przez długi czas nie wyjawiała swojego sekretu. Ciche obserwowanie z ukrycia zwykle jej wystarczało.
"Jesteś jak jakaś stalkerka!" - mówiła jej Sandra, jedyna osoba, która o wszystkim wiedziała - "Może spróbuj do niego zagadać, czy coś...". Przyjaciółka Bianki zawsze ją wspierała. Nie zdawała sobie jednak sprawy z tego, że miała na nią taki wpływ.
I tak Bianka popchnięta motywacją przyjaciółki, chciała wziąć sprawy w swoje ręce. W końcu jedyne miłosne historie na jakie mogła sobie pozwolić to te w komediach romantycznych. Pragnęła sama coś przeżyć, doświadczyć czegoś nowego. Nie miała w sobie jednak wystarczająco dużo odwagi, by porozmawiać z Dawidem twarzą w twarz.
Postanowiła poprosić o pomoc Igę. Ufała jej. W końcu ona, jako jedyna z klasy, zwracała na Biankę uwagę. Na jednej z lekcji, a była to geografia, Bianka szturchnęła Igę łokciem i delikatnie poruszyła temat Dawida. Martwiła się, że Iga spojrzy na nią z potępieniem, czy coś w tym stylu, ale ona wydała się być niezwykle szczęśliwa, słysząc tą informację. W dodatku obiecała jej jakoś pomóc.
Zadowolona Bianka czekała aż zadzwoni dzwonek na przerwę, by móc normalnie porozmawiać z Igą, która już w tamtej chwili mogła mieć tysiące pomysłów. Ona o wiele lepiej znała się na chłopakach i potrafiła do nich zwyczajnie zagadać. I gdy zadzwonił dzwonek, Iga sama powiedziała do Bianki:
- Okej, zaraz obgadamy całą sprawę, ale mogłabyś najpierw pójść do automatu i kupić mi snickersa?
- Jasne - odparła Bianka i od razu pognała na korytarz.
Przez całą drogę myślała o tym, jak bardzo Iga jest w porządku. Nie mogąc przestać się uśmiechać, wróciła pod klasę po niecałej minucie. Ale zanim zdążyła do niej wejść, usłyszała jak ktoś wymawia jej imię.
- Bianka!? Hahaha! Przecież ona jest taka brzydka, że bym jej nawet kijem nie tknął!
- A ona potrafi w ogóle mówić?
- Dawid, ty to masz szczęście, taka laska na ciebie leci, a ty jej nie chcesz?
- Weź ją chociaż "wypróbuj", a potem zostaw, proste...
Raz co raz leciały coraz bardziej obraźliwe komentarze. Bianka stała z batonikiem w dłoni i nie mogła się ruszyć. Łzy ciekły jej po policzkach. A najgorsze jest to, że w tle słyszała głośny śmiech Igi.
Po tym wydarzeniu Bianka przez tydzień nie pojawiła się w szkole. Kiedy wróciła, cała ta sprawa już ucichła, ale od czasu do czasu słyszała jakieś docinki na swój temat. Iga już jej nie broniła. Bianka została sama i do zakończenia gimnazjum męczyła się potwornie. Nie potrafiła już na siebie spojrzeć w lustrze. Nigdy nie uważała siebie za jakąś wyjątkowo piękną dziewczynę, ale myślała, że jest przynajmniej przeciętna. Po tym wszystkim dostrzegała w sobie wszystkie swoje wady: brzydka cera, wielki, długi nos, wąskie oczy i usta, zniszczone, oklapnięte włosy, szmatławe ciuchy... Przez całe to wydarzenie, Bianka wątpiła w to, czy kiedykolwiek takiej brzyduli jak ona uda się kogoś znaleźć.
Przez owy koszmar pomagała jej przejść przyjaciółka, Sandra. Czuła się ona częściowo winna za tą sytuację. Postanowiła zatem podnieść przyjaciółkę z dołka i przywrócić jej pewność siebie. I nie tylko przywrócić, ale także pomnożyć. Sprawić, by Bianka była silna i potrafiła się bronić. Odmienić ją.
I całkiem jej się to udało. Psychika Bianki znacznie się poprawiła, gdy zmieniła szkołę. W ciągu dwóch lat zmienił się też jej wygląd. Trochę podrosła, jej buzia stała się większa, przez co nos nie wydawał się już być taki duży. Cera też się poprawiła. Ścięcie włosów sprawiło, że były bardziej puszyste. Sandra nauczyła ją jak się malować i pomagała w zakupach.
Można powiedzieć, że Bianka przeszła swoją metamorfozę. Ale przeszłość nie opuściła jej na zawsze. Wciąż miewała w sobie tą depresyjną niepewność. Ale wiedziała, że sobie z nią poradzi, gdy będzie miała obok siebie przyjaciółkę. Najlepszą pod słońcem.
- Spróbuję - powiedziała Bianka, a Sandra klasnęła rękoma parę razy jak foczka i mocno ją przytuliła.
- Teraz już wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
Najlepszą.