II

76 16 6
                                    

Wielki błysk na niebie w środku letniej nocy. Jakby na bezchmurnym, gwieździstym niebie nagle rozpętała się burza. Brakowało tylko huków, grzmotów. Jednak nikt ze śmiertelnych się nie zbudził. Strażnicy pilnujący murów zamku jakby zatrzymani w czasie stali w miejscu, nic nie zauważyli. Niektóre zwierzęta w miastach zignorowały dziwne zjawisko, nie przerywały snu, inne tylko podniosły na chwilę głowy, mała ich część wydobyła z siebie cichy dźwięk, który prosił o spokój i chwilę drzemki.
Oślepiające światło z niejasnych przyczyn było niewidzialne dla ludzi.
Jednak starsza szamanka Maia, która zamieszkiwała krainę Situla oraz była nazywana jej opiekunką, widziała, widziała upadek gwiazdy. Jednak nie wiedziała dlaczego Matka gwiazd - Sol ukryła owe ziemskie narodziny swojej córki. Nigdy tego nie robiła.
Siwiejąca kobieta, ubrana w zwierzęcą skórę, dekorowaną w szklane koraliki tworzące kwieciste wzory, wyszła ze swojej skromnej chatki z białego kamienia, która wyglądem przypominała domy mieszkańców obydwóch wiosek, była tylko znacznie mniejsza.
Staruszka udała się nad małą i zarośniętą plażę znajdującą się w pobliżu jej domu, który był po za murami miasta. Zasłonięta zielonymi trawami oraz dzikimi jabłoniami spędzała czas nad wodą i nadsłuchiwała szumu wiatru tańczącego wokół liści drzew i trzcin. W tym miejscu w trudnych sytuacjach chodziła po pomoc do Dorado.
Była ona tutaj najstarszą z syren i jako pierwsza trafiła pod ręce Cepheusa. Mimo wieku wyglądem nie różniła się znacznie od swoich towarzyszek.
Gdy Maia zanurzyła dłoń w tafli wody i lekko ją poruszyła marszcząc przy tym gładkie lustro rzeki nurt przyśpieszył. W oddali, z głębin pojawiła się złota plama, oświetlana przez księżyc. Gdy przybliżała się do powierzchni, kontury jej się wyostrzały, nabierając kształtu. Z wody wynurzyła się kobieta o delikatnej urodzie, jej błękitne, zmęczone oczy było widać dzięki światłu gwiazd, niemal śnieżne włosy sięgały jej do piersi, miała też złocisty ogon, którego łuski mieniły się bardziej niż złoto czy klejnoty. Dźwięcznym, pięknym głosem przywitała się z przyjaciółką.
–Maia! Jak miło znowu ciebie zobaczyć! –syrena z uśmiechem na twarzy podpłynęła do brzegu.–Dawno tu nie byłaś, problemy ze zdrowiem? –dodała trochę oskarżycielsko, trochę z troską. Mimo uczuć jakie ją opanowały wyraz jej twarzy się nie zmienił. Nie ukazywała złości, żalu lub tęsknoty, gdyby nie jej przemęczone oczy wydawałaby się szczęśliwą istotą. Król jednak nie zawsze był łaskawy dla swoich jeńców. Dorado całymi dniami i nocami pełniła swoją służbę, czasem zastępując swoje młodsze siostry by miały choć chwilę odpoczynku.
–Towarzyszko, wszystko w najlepszym porządku! Nie musisz się o mnie martwić, jeszcze nie zamierzam nigdzie odchodzić do zaświatów. –szamanka odwzajemniła szczery uśmiech.–Powiedz ty mi tylko, kochaniutka... Czy twoja matka się ostatnio z wami kontaktowała? –twarz szamanki przybrała już poważnego wyglądu. Starsza kobieta traciła pewność do tego co zobaczyła, tym bardziej, że syrena nie wskazywała od razu jakoby przynosiła ze sobą jakieś szczególne informacje.
–Chodzi o moją siostrę, tak? –Maia skinęła głową na słowa syreny.–Nazywa się Nashira. Nie wiem o niej zbyt dużo, nie wiem również co zamierza Sol. Chyba miała jakąś wizję... Ale proszę cie, na tą chwilę się w to nie zagłębiaj.
–Czy ty przypadkiem nie jesteś podenerwowana? Skarbie, o co chodzi? –lecz staruszka już nie doczekała się odpowiedzi, syrena tylko na moment zniżyła wzrok i przepraszającym spojrzeniem zanurzyła się. Jej złocisty ogon znikł w ciemnej głębi, a nurt wody na nowo spowolnił.

Słońce pojawiło się na horyzoncie, Sol na nowo rozpoczęła dzień.
Maia rozpamiętywała owe wydarzenie, gdy jedna z gwiazd, ukryta przed zwykłymi śmiertelnikami, zrodziła się na ziemi. O imieniu tej istoty nie pisano dużo, praktycznie nigdzie ono nie występowało. Czy to była gwiazda? A może Matka gwiazd zesłała na Eridanus kogoś innego? Meteoryt? O takich przypadkach nie słyszano ani w tych, ani w innych stronach.
A może żadna gwiazda nie upadła? Może Maia ujrzała przyszłość, może to była przeszłość? Zamiast szukać informacji w kronikach, dziennikach czy innych historycznych księgach powinna poszukać w starodawnych wierzeniach?
Kobieta wyciągnęła tym razem wielkie tomy z legendami i mitologią świata. Stary, zżółkły papier robił wrażenie delikatnego, kruchego. Kobieta delikatnie przerzucała pomarszczonymi dłońmi stronice książki.
Po monotonnych poszukiwaniach znalazła skróconą historię gwiazdy, znaczenia nazwy jednak brakowało. Obok córki Sol w opowieściach pojawiła się postać mężczyzny, wyłaniającego się z płomieni. To jego imię przeraziło szamankę. Mimo iż znała je tylko ze starych historyjek, wiedziała, że nie oznacza nic dobrego.
Kerhah był w końcu odzwierciedleniem diabła.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 02, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wierzenia gwiazd.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz