Zdradziecki druh

909 69 32
                                    

,,Spodziewaj się najgorszego, a nie spotka cię rozczarowanie''

~Halt ,,Zwiadowcy''

Edd usiadł przed komputerem. Jego życie przez te cztery lata zrobiło obrót o 180 stopni. Trzy lata temu złożył podanie do dość dużej firmy tworzącej animacje o temacie kryminału. Przyjęli go. Poświęcał swój cały czas dla projektu, który miał pokazać czy da radę zrobić coś większego. Kiedy jego szef zobaczył co Edd zrobił, oniemiał. Od tamtego czasu powierzał mu większe projekty. A teraz - dzięki znajomością swojego szefa - ma własną firmę. ,,The Green Hoodie's''. Brzmi nieźle, co nie? Teraz musiał sprawdzić czy jego pracownicy wykonali swoją robotę poprawnie. No wiecie. Czy nie ma żadnych błędów w cieniach, szkicu itp. Jego pracownicy jednak wiedzieli, że Edd bardzo by się nudził gdyby nie było w ich animacjach nic do poprawy. Dlatego często specjalnie nie dodawali cieni, nie kolorowali tła, niedokładnie wycierali szkic. Tak jakby dawali mu więcej pracy, on jednak to lubił.Wszedł na swoją pocztę. Ernest aka Shadow wysłał mu ''dokończoną'' animację. ''Pewnie znowu nie zrobił cieni...'' - pomyślał Edd, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.Otworzył animację i powoli ją przejrzał. Jego uśmiech zbladł, a myśli uleciały w dal. Erno zrobił wszystko... Idealnie. Wtedy jednak zobaczył sylwetkę osoby, której nie widział już wiele lat.
- Huh? - mruknął Edd.
Po chwili jednak pokręcił głową, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, który krytykował sam siebie.
- W sumie to co z tego, że on jest do niego podobny? To nic nie znaczy.
Erno wygląd postaci w tle brał ze świata rzeczywistego. W takim razie skąd wpadł na pomysł chłopaka tego typu? Edd nie wiedział. Jednak po co ma się tym przejmować? Zielona-bluza tylko wzruszył ramionami. Przecież Erno mógł zobaczyć kogoś do niego podobnego. Przecież wiele osób jest do siebie podobnych, prawda? Edd wstał od komputera. Jakoś dziwnie stracił ochotę zajęcia się swoją firmą. Obejrzał swoje małe mieszkanie. Już dawno mógł się wyprowadzić jednak wtedy jego już zmniejszony kontakt z Tom'em i Matt'em pogorszyłby się jeszcze bardziej. Rozejrzał się. Kuchnia połączona z salonem i jadalnią, mała łazienka, sypialnia i gabinet - był wcześniej pokojem gościnnym jednak był mu niepotrzebny. Wszedł do kuchni i wziął jabłko. Ugryzł. Było słodkie i soczyste. Podszedł do drzwi i przekręcił zamek otwierając go. Wyszedł ze swojego mieszkania. Było piękne majowe popołudnie. Przeszedł kawałek i doszedł do drzwi prowadzących do mieszkania Tom'a. Wziął głęboki wdech. Dawno nie widział swojego przyjaciela, który wciąż jest na niego zły za zniszczenie jego ukochanej gitary. Zapukał. Usłyszał szuranie krzesłem i stukot butów. Po około 7 sekundach czarnooki otworzył mi drzwi.
- Pan Zielona-bluza w końcu wyszedł z biura.
Jego granatowa bluza była pokryta klejem i taśmą. Na dłoni miał bandaż. Pewnie rozciął sobie rękę. Jego włosy były potargane, a oczy... Cóż można o nich powiedzieć? Nie dało się spostrzec gdzie jest skupiony jego wzrok. Nigdy nam nie powiedział czemu takie ma - no dobra, powiedział, ale zrobił to na przekór mi.
- Często wychodzę, ale...
Wtedy przerwał mu Tom.
- Ale nie masz czasu na odwiedzenie przyjaciół - mruknął.
Serce Edd'a zabiło mocniej. Postanowił uciec od tematu.
- A... Jak tam Twoja gitara? - spytał rozbierając mieszkanie - które widział, ponieważ Tom opierał się o futryny drzwi - wzrokiem. Czarnooki odwrócił głowę szukając swojej gitary.
- Ona... Jest już w lepszym stanie - powiedział szybko.
- A mogę wejść?... - Edd lekko nacisnął.
Tom kiwnął lekko głową wchodząc do środka. Edd ruszył za nim. Usiedli na kanapie.
- Chcesz coś? - spytał Tom mimo, że wiedział jaka będzie odpowiedź.
Edd skończył jabłko i wyrzucił je do kosza. "W dziesiątke" - pomyślał Edd z zawadiackim uśmiechem. Dopiero wtedy się ockął, że jeszcze nie odpowiedział na pytanie Tom'a. Pokiwał głową.
- Cole - odpowiedział krótko, jak i zwięźle.
- Wiedziałem - powiedział Tom wstając do lodówki.
Wyjął z lodówki dwie puszki Coli. Wtedy telefon Edd'a zabrzęczał. Tom nie zwrócił na to uwagi. Zielona-bluza lekko podskoczył na nagłą wibracje. Wyciągnął go z kieszeni. Przyszedł SMS od Erno. "Dziwne... Prawie nigdy nie pisze do mnie. Zwykle po prostu się spotykamy" - mruknął w myśląch Edd. Odczytał wiadomość. ,,Edd.. Będziesz miał dość... Specyficznego gościa."

-----------------------------------------------------------

Tord stanął za Patrick'iem. Ten trzymał pistolet wymierzony w Paul'a. Ręce mu drżały, a serce waliło w klatce piersiowej. Patrick rozejrzał się nerwowo po pokoju. Był tam tylko on, Tord i Paul. Pokój był usadowiony niedaleko garażu na czołgi. Niedaleko pola treningowego. Tutaj nikt nie usłyszy strzału. Po twarzy Patrick'a spłonęła kropla potu.
- Hejjjjj... Patrick na co czekasz? Przecież on cię wykorzystał. Patrick na co czekasz? - powiedział Tord z zawadiackim uśmiechem na twarzy.
W powietrzu było czuć strach i pewność siebie. Paul miał posiniaczoną twarz, do krwi. Patrick był bardzo wpływowy. Idealny do manipulacji. Wtedy Patrick naładował pistolet i... Nagle się odwrócił. Wymierzył w Tord'a mrożąc oczy, prawie je zamykając. Wtedy, pociągnął za spust.

Jak za czasów starych...  |Eddsworld| (CHYBA PORZUCONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz