22. Wielki powrót

2.6K 115 16
                                    

Jedna rzecz, która może przyćmić twoje problemy, to taniec

- Niespodzianka! - usłyszałam, zaraz po przekroczeniu progu domu. Rozchyliłam delikatnie usta ze zdziwienia.
- Nareszcie wróciłaś, skarbie - powiedziała mama i mocno mnie do siebie przytuliła. Ujęła moją twarz i obcałowała, przez co zachichotałam. Dostrzegłam jej zaszklone oczy, wypełnione łzami szczęścia.
- Mhym, też się cieszę - mruknęłam, jak najbardziej szczerze. Zaraz zostałam porwana w ramiona siostry.
- A gdzie chłopaki? - zapytałam, a cała miła atmosfera, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki zniknęła.
- Kate, chodź może na ciasto czekoladowe, mama specjalnie piekła je dla ciebie - jęknęła Iris i złapała mnie za rękę, następnie ciągnąc do kuchni. Zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu. Gdy byłyśmy dostatecznie daleko od rodzicielki, zapytałam:

- Iris, o co chodzi? Coś się stało?
- Nie, nie. Wszystko jest w porządku - odpowiedziała nerwowo. - Patrz, twoje ulubione ciasto! Mama piekła je całą noc. Jest też sernik mój ulubieniec, a to dlatego, że byłam zazdrosna, a ty wiesz najlepiej, że mama uwielbia nas rozpieszczać. Tak w ogóle to co tam u ciebie? Jak u Justina? Widziałam pare gazet na uniwerku. Jesteście razem? Masz gust, nie powiem. Ostatnio zaczęłam pracować też w Starbucksie. Chciałam trochę zarobić na swoje wymarzone wakacje. Nadal nie dostaliśmy dostępu do naszych kont. Ale spokojnie. Mama powiedziała, że niedługo to się zmieni. W sumie mogłabym zrezygnować z tej pracy, ale bardzo mi się spodobała, wiesz? Poza tym codziennie rano przychodzi tam taki bardzo przystojny chłopak i...
- Iris! - przerwałam jej paplaninę - O co chodzi z tatą i Adamem?

Dziewczyna spoważniała. Rozejrzała się i wskazała na stół w jadalni, która była połączona z kuchnią. Usiadłyśmy, a ja nieco zdenerwowana jej zachowaniem, przetarłam o siebie ręce.

- Dużo się wydarzyło przez te dwa tygodnie - zaczęła swój monolog. Pokiwałam w zrozumieniu - Wiesz, mama i tata... - urwała i spojrzała na mnie znacząco.
- Nie mów, że się rozstają - powiedziałam najgorszy scenariusz.
- Nie, no co ty, aż tak źle nie jest, jest gorzej.
- Co?! - krzyknęłam. - Co może być gorszego od rozstania rodziców?!
- Kate, daj mi powiedzieć. Rodzice ostatnio bardzo się kłócą. A zgadnij przez kogo? Przez tego idiotę, Adama! Tata znowu ma problemy z alkoholem, a mama ledwo sobie z nim radzi. Jest jeszcze bardziej nieznośny, niż zwykle. Do tego więcej wypija. Chleje do nieprzytomności. A nasz brat po pierwsze, zerwał z tą Zoë, bo puszczała się z całą drużyną szkolną za hajs. Po drugie wiesz, w jakiej jest sytuacji. I myślałam, że nie może być gorzej, a jednak. Bo sięgnął po twarde narkotyki.
- Dokładniej?
- Po heroinę, najbardziej uzależniający i niebezpieczny narkotyki. Kate, ty wiesz co to znaczy?!
Przełknęłam głośno ślinę. Niestety wiem, w jakiej sytuacji jest mój brat i wiem, czym może się zakończyć jego postępowanie. A mama tego nie przeżyje, nie przeżyje jak straci dziecko i jeszcze będzie siebie obwiniać, że nie dała rady go z tego wyciągnąć.
- Tata, jak zwykle zareagował gniewem i krzykiem. Mało brakowało, a by go uderzył. A Adam nie był lepszy. Przyszedł naćpany w trzy dupy skakał do ojca, zwyzywał go. Mama musiała ich rozdzielać, a mi kazała iść na górę spać. Ale ty wiesz, że się nie posłuchałam. - opuściła głowę. - Jest coraz gorzej, Kate.
- Gdzie teraz są? - zapytałam półszeptem.
- Adam jest w ośrodku odwykowym, a tata pojechał do firmy. Normalnie pracowałby w domu, ale ostro pokłócił się z mamą.

Pokiwałam i wstałam, kierując się do pokoju.
- Idę do siebie.
Weszłam po schodach i otworzyłam drzwi. Nic się nie zmieniło. Jedynie wysprzątała go moja rodzicielka. Rzuciłam się na łóżko i głęboko westchnęłam.

Mama nic mi nie mówiła. Nie wiedziałam, że aż tyle wydarzyło się w ciągu tych dwóch tygodni. Tata to choleryk. Szybko się denerwuje i musi się wyładować na czymś swoją złość. Uważa, że powinniśmy być wychowywani w dyscyplinie, by nie odbiła nam woda sodowa od ilości pieniędzy, jakie posiadamy.
Adam od zawsze nienawidził majątku, jaki posiadamy. Denerwowało go postrzeganie pod pryzmatem bogactwa. Po ojcu odziedziczył buntowniczą postawę. Odwrócił się od rodziców i znalazł sobie grupę znajomych. Alkohol, papierosy, narkotyki. Nie chodzenie do szkoły, nielegalne wyścigi motorami. To wszystko doprowadziło do tego, że nie zdał do jedenastej klasy. Dopiero wtedy rodzice dostrzegli, że jest coś nie tak. I nie, nie wynikało to z tego, że się nami nie interesowali, czy coś podobnego. Wręcz przeciwnie. Byliśmy ich wszystkim. Adam przechwytywał wszystkie listy do rodziców, pisał sam usprawiedliwienia i nigdy nie przychodzi pod wpływem psychotropów do domu. Dopiero po świadectwie, które otrzymali rodzice, zaczęło się piekło. Nie dbał już o nic i nie przejmował niczym. Tata wyrzuciłby go z domu, gdyby nie mama. Chodzili do psychologów, na rozmowy do pedagogów, ale to nic nie dawało. Powiedzieli, że ma skończyć szkołę i nie brać narkotyków, oraz ograniczyć alkohol i papierosy, a wtedy nie będą robić mu wyrzutów. Tymczasem stało się, jak stało...

Jedyną osobą, z którą może porozmawiać, jestem ja. Po części rozumiem jego zachowanie i potrafię je usprawiedliwić. Zawsze mnie bronił, co strasznie mnie ekscytowało. Czasem gdy widziałam, że coś jest nie tak, chroniłam go przed rodzicami. Nie lubiłam rodzinnych kłótni.

- Proszę - powiedziałam gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Ujrzałam w nich Noelle, która piszczała z radości.
- Też cię miło widzieć - uśmiechnęłam się smutno.
- Nawet nie wiesz, jak tęskniłam! Tyle się wydarzyło - rzekła i zaczęła mi opowiadać. Zwykle jestem dobrą słuchaczką, jednak tym razem myślałam o rodzinie.

- Halo! Ziemia do Kate! - usłyszałam. Noelle pstrykała mi palcami przed oczami, na co lekko pokiwałam głową.
- Tak? Słucham - sapnęłam niewyraźnie.
- Yhy, właśnie widać - dziewczyna przewróciła oczami. - Jak z Justinem? - uśmiechnęła się ciepło, a mnie momentalnie napłynęły łzy.
- Tak bardzo za nim tęsknie - wyszeptałam, a przyjaciółka przytuliła mnie w momencie gdy się rozpłakałam.

Pragnęłam go. Pragnęłam go bardziej, niż czegokolwiek. By mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Że nie jestem z tym sama, że mnie nie zostawi. Zarówno Adam, jak i tata wyjdą bez szwanku z całej tej chorej sytuacji. Justinie proszę, przyjedź do mnie. Potrzebuje twoich ciepłych ramion, które ukoją moje rozbiegane myśli.

xxx
To gdzie pierwszy maraton?😏😁

Last Dance | J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz