4. nieoczekiwany zwrot akcji

9 1 0
                                    

Nick's POV

- Po co ona w ogóle mi to dała? - śmiałem się w myślach - i jeszcze kazała do niej podejść.

Lucy's POV

- Co tu robisz? - zapytałam się ponownie. Jego oczy były dziwnie duże, ale on sam utrzymywał równowagę i wyglądał jakby było z nim wszystko w porządku - Odpowiedz mi, po co tu przyszedłeś?

- Bo widzisz kochana - zaczął kładąc rękę na moim ramieniu - postanowiłem, że odwiedzę starą przyjaciółkę - zaśmiał się, a ja zrzuciłam jego dłoń.

- Cieszę się, ale to nie jest dobry moment by...

- Córciu, kto to? - dobiegło z pokoju.

- Nie, ni.. - zaczęłam, jednak zostałam przekrzyczana.

- Tu Nick, witam piękną panią!- złapałam się za głowę, kompletnie nie wiedziałam co robić.

- Wyjdź, proszę cię, wyjdź - mówiłam, jednak chłopak zaczął wpychać się do środka.

- Ale co tak sztywno , Lu przecież wiesz - położył ręce, na moich biodrach. Nie spodobało mi się to i próbowałam go odpychać, jednak on przyciągał mnie bliżej.

- Powiedziałam, żebyś wyszedł! - krzyknęłam i automatycznie mocno go spoliczkowałam.

Chłopak mnie puścił i złapał się za bolące miejsce.

- Powiedziałam, żebyś wyszedł - powtórzyłam spokojniej - nie będę tego mówić ponownie - ostrzegłam.

- Coś nie tak? - moja mama chyba przyszła w odpowiednim momencie. Popatrzyła się na Nick'a, którzy nadal trzymał się za policzek, od razu zmienił jej się wyraz twarzy,

- Nie - uśmiechnęłam się - Nick właśnie wychodził.

Popatrzył na mnie i odwrócił się bez słowa. Przełknęłam ślinę i szybko zamknęłam drzwi, na wszystkie spusty.

- Coś się stało? - zapytała zaniepokojona mama.

W sumie jej się nie dziwie, bo stałam tyłem do drzwi trzymając się za brzuch, miałam dziwnie przyśpieszony oddech, co nie podobało się również mi.

- Wszystko w porządku - odpowiedziałam jej - to mój były, wiesz - spojrzałam na nią, a ona delikatnie się uśmiechnęła.

- Następnym razem, to ja mu otworzę i skopię mu dupę, a ty nie masz prawa mi zakazać - powiedziała dość groźnie, ale zaraz po tym się zaśmiała.

- Następnego razu nie będzie -odrzekłam i poszłam na górę, do swojego pokoju.

Ashley's POV

Siedziałam w swoim pokoju z Joe i sprawdzałam media społecznościowe. Jeden post przykuł moją szczególną uwagę. Instagram, ty stary dobry przyjacielu - zaśmiałam się w myślach, zaraz jednak rozległ się dzwonek telefonu.

- Kto to? - zapytałam przyjaciela.

- Lucy - odpowiedział i dynamicznie odebrał telefon.

Rozmowa trwała kilka sekund, starałam się skupić na tym co robiłam, jednak coś mi przeszkodziło.

- Chce Ci się podejść do niej? - zapytał Joe wpatrzony w komórkę?

- Po co? - szybko odpowiedziałam i odstawiłam komputer na bok.

- Podobno jakaś ważna sprawa - powoli wstał i założył bluzę.

- Większość jej ważnych spraw dotyczy Nick'a, więc dajmy sobie spokój - powiedziałam i również wstałam - wolałabym pójść do sklepu.

Wyszliśmy z domu i wolnym krokiem szliśmy przed siebie.

- Myślisz, że powinnam się bać Mark'a?- zapytałam, a on popatrzył na mnie przestraszony.

- Dlaczego? Nie. Raczej nie - włożył ręce do kieszeni bluzy - za bardzo się tym przejmujesz.

- Jest czym - zaśmiałam się, a on na chwilę przystanął i złapał mnie za ramię.

- Heh, czuję, że będziemy musieli zmienić strategię - również się zaśmiał i przyciągnął mnie do siebie - na lepszą - i wtedy znajdowałam się w jego objęciach. Był świetnym przyjacielem.

Lucy's POV

Następny dzień. Mi się nie chce w ogóle iść do szkoły. Jest 7:11. Jednocześnie chce mi się śmiać z wczorajszej akcji, ale i się nad nią głęboko zastanawiam. Leżę i wpatruję się w sufit, opatulona różową kołdrą w kratę. Otaczają mnie białe ściany. Więc plany na dziś to chyba wytrzymać i po powrocie do domu walnąć się na łóżko i dalej tak leżeć, aż nie usnę.

Założyłam dzisiaj niebieskie dżinsy, szarą bluzę Gap i białe trampki na kostkę. Włosy spięłam w niechlujnego koka. Delikatnie się pomalowałam, wzięłam czarną torbę i zeszłam powoli na dół.

- Chyba mam wszystko - powiedziałam na głos. W tym samym momencie spostrzegłam mamę robiącą jajecznicę.

- Idziesz tylko do szkoły, a nie na wycieczkę - zwróciła mi uwagę, po czym oparła się o kuchenkę - tam masz herbatę i drugie śniadanie.

Leondre's POV

Przyszedłem do szkoły zaspany.Zaciągnąłem kaptur na głowę i wyjąłem telefon, by sprawdzić godzinę. Ah tak, 8:45. Chyba dzisiaj za wcześnie. Nikogo nie było pod historyczną. Rozejrzałem się w poszukiwaniu Lu...Melanie. Nie było jej więc usiadłem na kanapie.

- Leo! - ktoś nagle krzyknął. O wilku mowa. Melanie - jadę dzisiaj na zawody, nie będzie mnie do siódmej lekcji, życz mi szczęścia - uśmiechnęła się i wskazała palcem na swój policzek.

Wstałem i dałem jej buziaka.

- Nie cieszysz się? - zapytała marszcząc brwi.

- Jak mam się cieszyć, skoro mojej dziewczyny nie będzie cały dzień? - powiedziałem, a ona nabrała rumieńców. Odgarnąłem kosmyki włosów z jej twarzy i szepnąłem do jej ucha : powodzenia. Dziewczyna po tym bez słowa udała się na dół, odprowadziłem ja wzrokiem i gdy miałem już usiąść spostrzegłem Lucy wchodzącą po schodach. Gdy mnie zobaczyła zdziwiła się i z uśmiechem na ustach zapytała:

- Co tak wcześnie Leo?

Wyjąłem telefon z kieszeni - Jest 8:52 - Dziewczyna popatrzyła na mnie i cicho się zaśmiała.

- No tak, jakoś straciłam poczucie czasu.

- Propozycja na piątek nadal aktualna? - powiedziałem, gdy siadała na kanapie.

- W sensie projekt? - poprawiła opadające kosmyki włosów, zdezorientowana wyglądała cholernie słodko.

- W sensie tak- odparłem i usiadłem blisko niej.

- Tak, tak jak najbardziej.

Lekcja minęła szybko, strasznie mi się nudziło, ba nawet nie chciało nic robić. Jak zwykle. Myślę, że gdybym podszedł do Lucy, na przerwie nie stałoby się to co się stało. Kurde, jak mogłem tego nie zauważyć. To było do przewidzenia, jej mina rano, strach. To wszystko sprowadzało się do jednego - do tego chuja.

Po prostuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz