》Tredje minutt《

249 30 8
                                    

M a n d a g
8:43
(Poniedziałek)

-Nie wiem, co to było, ale było cholernie mocne!- Magnus krzyknął na cały korytaż tak, że dwie dziewczyny z pierwszej klasy obróciły się w jego stronę na chwilę.- Mówię wam, miałem taką fazę, że mało się z własną matką nie przespałem!

-Cholera!- Jonas nie mógł powstrzymać śmiechu.

-Naprawdę!- przysięgnął blondyn.- Żałuj, że cię z nami nie było, bo taka faza zdarza się raz na milion!

-Nie wątpię.- odezwał się Mahdi z lekkim uśmiechem i założonymi rękami, opierając się plecami o szafkę. Magnus z zapartym tchem kontynuował swoją opowieść niewtajemniczonemu chłopakowi, nie pomijając szczegółów, których nawet ja nie byłem w stanie sobie przypomnieć. Nie słuchałem go jednak. Nieustannie przeczesywałem wzrokiem korytarz. Even miał przyjść na drugą lekcję, czyli powinien pojawić się tu w najbilższych minutach. Najchętniej napisałbym do niego, czy wszystko w pożądku, czy czasami nie rozmyślił się, czy coś się nie stało. Chociaż jeszcze bardziej chciałbym po prostu nie wychodzić dziś z domu i spędzić cały kolejny dzień u jego boku. Wiedziałem jednak, że w tym wypadku jest to niemożliwe. Even powinien jak najszybciej wrócić do normalnego życia, do znajomych, zwyczajnych obowiązków. Bałem się o niego, ale wiedziałem, że on nie chce, bym za bardzo się nim opiekował, czy zamartwiał. Chciał żyć normalnie. Rozumiałem go w stu procentach. Jednak mimo tego, niepokój w moim sercu narastał z każdą sekundą, w której nie mogłem mieć go na oku.

M a n d a g
9:36

     Wypadłem na korytarz jak oparzony, popychając po drodze jakiegoś młodszego ode mnie chłopaka. Stanąłem na środku, rozglądając się wokoło. Wokół mnie przechodziła niezliczona liczba osób. Przyglądałem się im przez chwilę. Każdy rozmawiał z kimś, uśmiechał się, albo nażekał na nadmiar lekcji czy prac domowych. Nigdzie jednak nie dostrzegłem tej jednej, wyjątkowej osoby. Nagle ktoś dotknął mojego ramienia. Natychmiast podskoczyłem, odwracając się. Za mną stał Jonas.

-Spokojnie, nie mam zamiaru cię zaatakować.- uśmiechnął się, czekając, aż odwzajemnię gest. Jednak ja tylko przygryzłem wargi. Nie chciałem przyznawać, że bardzo zawiódł mnie jego widok.

      Ruszyliśmy wzdłuż korytarza. Jonas zaczął gadać coś o nadchodzącej imprezie organizowanej przez cose grupę. Ja bez ustanku rozglądałem się wokół siebie, przytakując co jakiś czas.

-Gdy Vilde wspomniała o imprezie, na myśl nie przyszło mi, że chodzi o cose grupę! Pomyślałbyś? Zawsze zapominam, że to w ogóle istnieje!

-Yhm...

- Stary, nie mam pojęcia, jakim cudem udało ci się nas tam wciągnąć!- zaśmiał się głośno

-Tak, tak...

-A wiesz, że ponoć Sana jest w ciąży?!

-Interesujące...

-Muzułmanka! Przypuszczałbyś!

-Taaa...

-A wczoraj widziałem krowę wylatującą w kosmos!

-Niesamowite.

-Isak!

-Tak?- odwróciłem się w jego stronę, przystając nagle, co spowodowało, że parę osób wpadło na mnie. Dopiero teraz doszedł do mnie sens jego słów. Uderzyłem się w czoło otwartą dłonią.- Cholera, przepraszam, ja tylko...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 03, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Isak og Even, minutt for minuttOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz