Rozdział 1

32 4 0
                                    

Rozdział 1
"Czy 22 sierpnia 1982 roku, dokładnie dzień przed moimi 18-nastymi urodzinami, podejrzewałem że spotka mnie aż taka tragedia?
Dokładnie następnego dnia moje życie zmieniło się o 180stopni, z pogodnego i miłego chłopaka
uleciało całe życie. Płakałem praktycznie całymi dniami, a to wszystko na wskutek śmierci kogoś ważnego.
Pamiętajmy kochać bliskich zanim odejdą"

Zamknąłem swój dziennik i zdałem sobie pytanie "czy to faktycznie coś daję?". Odpowiedź brzmi tak, staram się częściej uśmiechać i nie myśleć o złych rzeczach zbyt często. Co prawda moje grono znajomych zaczyna się i kończy na.. No właśnie i tu jest pies pogrzebany. Nie umiem nawiązywać kontaktów z ludźmi. Co z tego że kiedyś miałem miliony znajomych którzy ciągle chcieli się spotykać?
Dziś nie jestem już taki jak kiedyś. Chcę się zmienić, ale strach mi na to nie pozwala.
Praktycznie każdego dnia myślę o tym jakby to było wyjść wieczorem ze znajomymi na jakąś zabawę, poczuć się na nowo szczęśliwie.
Miałem dość samotności i bezradności...

Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Podniosłem się z krzesła i powędrowałem aby otworzyć.
-Witaj Harry.- przywitała mnie starsza Pani z mieszkania obok- czy mogę wejść?
-Dzień dobry, oczywiście zapraszam.-powiedziałem i gestem ręki pokazałem aby weszła.- co panią sprowadza w moje skromne progi?- zapytałem pogodnie.
-Och Harry, starość to okropna rzecz. Jak pewnie wiesz-przerwała, siadając na krześle przy stole- statek "w nieznajome" ma swój pierwszy dziewiczy rejs. Bardzo pragnęłam być wtedy na nim, lecz niestety zdrowie mi na to nie pozwala. Kupiłam bilet już cztery miesiące temu, ale dopiero wczoraj dowiedziałam się od lekarza że mój stan znacznie się pogorszył. Taka podróż mogłaby źle na mnie wpłynąć, a ja mam zamiar przeżyć jeszcze parę ładnych lat.-ucięła  śmiechem- no wiesz niby dinozaury wyginęły ale ze mną tak łatwo nie będzie.
-Pani Grenger niech Pani tak nie mówi. Ale proszę przejść do sedna sprawy.-uśmiechnąłem się szczerze.
-Dziecko drogie znam Cię praktycznie od twojego urodzenia, i wiem że jesteś bardzo wspaniałym chłopcem. Chciałabym podarować ci ten bilet.- przerwała widząc moje przerażenie- Kruszynko, wiem jaka tragedia wam się przytrafiła, ale na prawdę nie pamiętam kiedy ostatni raz byłeś na plaży, a co dopiero w morzu.
-Ja.. Ja się boję.- powiedziałem a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Dasz radę, tylko spróbuj. Jestem z Tobą i zawsze będę. Rejs odbędzie się 11czerwca, trwa pięć dni a na statku są wszystkie udogodnienia.- zakończyła swoj monologu kładąc bilet wraz z jakimiś papierkami na stole. Wstała z krzesła, pogłaskała mnie po głowie i dodała- nadszedł czas byś zawalczył i pokonał swój strach.
Będąc przy drzwiach zadała mi pytanie, którym trafiła w samo sedno.
-Haroldzie, czy warto marnować życie przez lęk?

Odpowiedź brzmi nie. Ale  czy dam radę zrobić aż tak duży krok do przodu?
_________________________________________

Zapraszam :)

Azure sea [Larry Stylinson] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz