Czy ja śnie
Mój strach przez las mknieTysiąc mija drzew
I słyszy straszny śpiewŚpiewa coś dziewczynka
W jej koszyku leży szynkaDziewczyna patrzy wprost
Na wielki stary mostOdwracam także się
I strach powraca do mnieNa moście stoi ktoś
A w rękach trzyma cośNie wiem kto
I nie wiem coZostawiam tę dziewczynkę
A w rekach trzymam szynkęSkąd ja ją mam
Komu ją damAle zabawna sprawa
Ta szynka to nie potrawaTo zebry kawałek
W nocy wyglądający jak stos niedopałekRzucam na ziemie
Ale nagle łapie mnie pragnienieWytrzymam
Przecież ja wszystko przetrzymamZa mną ktoś biegnie
Ale do mnie nie dobiegnieKoniec lasu już blisko
Mijam rozpalone ogniskoMiga mi mordercy twarz
I widzę jej okropny wyrazPatrzeć dłużej
Na to nie chcęGdzie mój obrońca
Jak wybiec z lasu
Pomocy, proszę
W lesie nie ma sygnału
Za długo nad tym myślałam
Za wolno biegałamStrach dopadł mnie
Popchnął na pnieI tak śmierć dopadła
W sercu umarłaZawału dostałam we śnie
Lecz wszyscy mówili, żeTo dobrze, bo nie byłam świadoma
Jak wygląda śmierć domowaŻe umarłam godnie
A na dodatek spokojnieWy przecież nic nie wiecie
Wy zidiociałe śmiecieJak możecie tak mówić
I mój los znowu gubićI tak jest już po mnie
Więc szybko zapomnijcie o mnieBzdur nie gadajcie
I do lasu za często nie wpadajcie