2.

144 10 5
                                    


Siedząc samotnie na tym samym miejscu przez kilka godzin, głównie przez to, że pociąg nie miał mi do zaoferowania żadnego ciekawego zajęcia, przez większość czasu siedziałem wpatrzony w świat za oknem, który powoli mijaliśmy. Może to wydawać się dziwne, ale zawsze kiedy jestem zmuszony podróżować publicznym transportem, wybieram jak najwolniejszy. Dlatego też, zamiast dotrzeć do Gorzowa w niecałe dwie godziny, tkwiłem tu już czwartą. Jest to również powód dla którego zrezygnowałem z podróży samochodem. W takich chwilach jak teraz mam nareszcie możliwość by odciąć się od rzeczywistości, w której na codzień żyję. Samotność jest dla mnie najlepszą odskocznią od dnia dzisiejszego. Może jest to dość niespotykane i bardzo osobliwe, jednak są dni kiedy jestem w stanie wykupić wszystkie miejsca w konkretnym przedziale byleby uniknąć niespodziewanych gości i kontaktu z nieznajomymi, na który z zasady nie mam ochoty. Mam wtedy wystarczająco dużą przestrzeń i mnóstwo czasu by poukładać sobie wszystko w głowie, głównie wydarzenia ostatnich dni, na co nie znajduję ani chwili gdy jestem w Warszawie. Tak jest i dziś. Dzięki temu zachowałem jeszcze resztki osobowości osoby, którą kiedyś byłem, a przynajmniej mam nadzieję, że tak właśnie jest.

Kiedy w słuchawkach zaczęła akurat cichnąć muzyka, jako znak że piosenka niedługo się zmieni, otworzyłem właśnie kolejną paczkę orzechów laskowych. W momencie gdy wziąłem garść, pociąg bardzo gwałtownie zahamował, w efekcie czego zdezorientowany odbiłem się boleśnie od oparcia siedzenia, po czym wylądowałem twarzą do ziemi na podłodze, z nogami wciąż opierającymi się na sąsiednim siedzeniu. W tej samej chwili poczułem jak zawartość opakowania z jedzeniem nieprzyjemnie ląduje częściowo na mojej głowie, a jedna z walizek spada z hukiem na ziemię tuż obok mnie. Nie wiedząc co właściwie spowodowało nagły postój pociągu, wstałem powoli na wypadek gdyby incydent miał zaraz się powtórzyć, jednak na szczęście nic takiego nie ma miejsca. Strzepując z siebie resztki zgniecionych orzeszków, podnoszę bagaż i kładę go obok swojego miejsca. Nieco skołowany, nie wiem za bardzo co powinienem zrobić, słyszę nagle głosy innych pasażerów kolei. Jestem pewien, że oni też nie byli przygotowani na ten nieprzyjemny zwrot akcji. Decyduję się odsłonić zieloną zasłonę wiszącą nad zamkniętymi drzwiami do mojego przedziału. Gdy tak właśnie robię, ku mojemu zaskoczeniu moim oczom ukazuje się tłum ludzi, powiększający się z sekundy na sekundę. Pasażerowie, w większości zdziwieni zajściem podobnie jak ja, nie mieli bladego pojęcia co powinni teraz robić. Jedni wołali obsługę pociągu, inni dobijali się do innych przedziałów z nadzieją na to, że ktoś może wie co się stało, byli też tacy którzy wyłącznie milczeli. Nie chcąc w żadnym stopniu ryzykować, iż ktoś rozpoznałby mnie, zdecydowałem się dołączyć do tej trzeciej grupy, nie wzbudzając przy tym żadnych zbytecznych podejrzeń.

Musiało minąć trochę czasu, zanim wreszcie dowiedzieliśmy się co właściwie się stało, że stoimy w miejscu. Ku niezadowoleniu wszystkich, okazało się, że to śnieg całkowicie zablokował tory, po których powinniśmy teraz jechać. Na pytanie, kiedy ruszymy, usłyszeliśmy jedynie odpowiedź, że nieszybko. Tym samym poproszono nas o wyjście z pociągu, nie robiąc przy tym zbyt wielkiego szumu. Oczywiście, jak mogłem się spodziewać, od razu zaczęła się wielka awantura o to, że jak tak w ogóle może być, czemu do tego dopuścili, i moje ulubione - nie popuszczą im tego. Następnie miejsce miało przepychanie się do wyjścia. Na szczęście pociąg nie zdołał odjechać zbyt daleko od poprzedniej stacji, więc wystarczyło kilka minut drogi by do niego się dostać. Chcąc ominąć zbiorowisko za drzwiami przedziału, zdecydowałem się poczekać, aż wszyscy opuszczą wagon, jednak ku mojemu niezadowoleniu, zostałem poinformowany przez samego maszynistę, który zdecydował się przejść po wszystkich przedziałach z wytłumaczeniem tego niespodziewanego zajścia, iż nie ma na co czekać i że muszą wyeliminować jakąkolwiek możliwość na dodatkowe spowolnienie ewakuacji. Kiedy próbowałem go namówić do zmiany zdania, spojrzał jedynie na mnie znacząco, dając mi jednocześnie do zrozumienia, że nie ma takiej opcji.

Kiedy już założyłem płaszcz, chwyciłem obie walizki i z impetem pchnąłem nogą w prawo niedomknięte drzwi, powodując tym samym że wszystkie oczy pasażerów, czekających na wyjście w korytarzu, zwróciły się w moją stronę. Szybko odwróciłem wzrok by uniknąć konfrontacji z kimkolwiek. Niestety, nie minęło nawet pięć minut kiedy to usłyszałem pierwsze szepty zaciekawionych moją osobą osób.

- Helena, spójrz tam! - usłyszałem cichy szmer rozmowy kilka osób za mną. - Tam! Na tego chłopaka! Widzisz? - spytała kobieta swojej towarzyszki.

- Nie wierzę, to chyba ten śpiewak nastolatek. Czytałam o nim ostatnio artykuł na pudelku. Jak on się nazywa? - odparła druga.

- To ten Kwiatkowski! Boże jak on się ściął. Wygląda strasznie. Nie mam pojęcia co te dzieci w nim widzą. - odpowiedziała.

- Podobno ma pełno tatuaży! A do tego gdzieś kiedyś napisali, że pali. I to ma być przykład dla młodych? Wypromowana gwiazdeczka show-biznesu i tyle. - prychnęła jedna do drugiej.

Mimo wszystko, starałem się zlekceważyć uszczypliwe komentarze wobec mojej osoby i nie przejmować się ani trochę. Zresztą tak zawsze robiłem. Byłem odporny na wszelkie obelgi, przynajmniej tak mi się wydawało. W głębi serca, mimo że radziłem sobie z tym, ból, mimo że bardzo mały, zawsze się pojawiał.

***

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 22, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Winter Of Our Youth | d.kOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz