Rozdział 3

13 3 1
                                    

  ~oczami Lily~

Lily szła alejką prowadzącą do posesji Antillesów. Wokół niej ciągneły się kamienne mury, na których zainstalowany był monitoring. Na końcu brukowanej dróżki znajdowała się ogromna, metalowa brama zwieńczona łukiem. Podeszła do nowoczesnego dzwonka i zadzwoniła. Chwilkę poczekała, aż do domofonu zbliży się Hestia.
-Witam, sekretarka rodziny Antillesów. W czym mogę pomóc?-zapytała się Hestia.
-Eee, dzień dobry. Nazywam się Lily Green. Przyszłam na imprezę, którą wyprawia Lorien- odpowiedziała lekko speszona- Tutaj mam kartkę- pokazała do kamery.
- Wygląda na autentyczną. Możesz wejść. - Hestia zakończyła rozmowę i otworzyła furtkę. Dziewczyna weszła, odetchując z ulgą. Tak bogaty dom musiał mieć zabezpieczenia ( tak samo jak jej). Podeszła do drzwi, otworzyła je i weszła do wielkiego przedsionka. Dom był urządzony w prostym, lecz pięknym stylu. Na podłodze widniała czarno-biała szachownica, z której część była oznaczona, a na niej ustawione były szachy, większe niż normalne, lecz trochę mniejsze od człowieka. Prawie natychmiast zobaczyła Loriena zbiegającego po schodach.
-Cześć Lily. Fajnie, że przyszłaś. Jesteś pierwsza- zasypał ją potokiem wypowiedzi.
-Po pierwsze: hejka, po drugie: też się cieszę, po trzecie: Na serio???- śmiała się dziewczyna.
- No to super.- wyraźnie ucieszył się Lorien- Chodźmy na górę.
-Nie mogę się doczekać- powiedziała.
Weszła za chłopakiem na górę. Prowadził ją zielonym korytarzem, a na ścianach namalowane były leśne motywy. Następnie weszli do jego pokoju, który rozmiarami przypominał dwupiętrowy dom. Był piękny , on i jego pokój "Dlaczego dopiero teraz zauważyłam, że jest przystojny?" Zadała sobie pytanie. [Sorry za rozdwojenie tematu dop. Autora] Pokój był pomalowany morską farbą, a malarz(bo to musiał być mistrz) oddał detale spokojnej  wody oświetlonej przez słońce. Zasłony były podobnego koloru co ściany, i do środka wpadało piękne niebieskie światło, które jeszcze bardziej nadawało wygląd wody. Miał schody i dużą ściankę wspinaczkową, które prowadziły na piętro.
-Pościgamy się na ściance?-zapytał chłopak
-Jasne. Ale przegrasz- uśmiechnęła się Lily.
-Zobaczymy-Lorien stawiał na siebie.
-No to... Start!!- rzuciła i podbiegła do ścianki. Zaczęli się wspinać. Prowadzili ramię w ramię ale nagle Lily straciła czepność w palcach. Chłopak zareagował natychmiast, obejmując ją mocno w pasie. Poczekał aż znajdzie punkt zaczepu, i puścił ją. Zdyszana weszła pierwsza, ale to z powodu,że Lorien dał jej fory. Usiadła na puszystym dywanie, który rozpościerał się na górze ( w jego sypialni) i uspokoiła rytm. Kiedy Lorien wszedł, podbiegła do niego i pod wpływem impulsu przytuliła się do niego. Zaskoczony chłopak zarumienił się i również ją objął. Po chwili Lily odsunęła się od niego i obiegła wzrokiem pokój.
-Piękną masz sypialnię- rzuciła.
-Dzięki- odpowiedział speszony. Po chwili zawołała go Hestia.
-Lorien, przyszli twoi koledzy!
-Już idę.-odkrzyknął- Dobra rozgość się, a ja pójdę po resztę.
-Ok-przytaknęła dziewczyna.
Po chwili przyszedł Lorien wraz z chłopakami i Madison.

"Zmiennokształtni"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz