-Cześć Janet, gotowa?- zapytała Julia, dopijając końcówkę Latte.
-Poczekaj jeszcze chwilę, dokończę jeszcze zamówienie dla dwóch stolików i możemy iść- odpowiedziałam.
- Hej Julia! Nawet nie wiedziałam, że przyszłaś- zaśmiała sie Mea. - Słyszałaś najnowsze informacje. Adam zatrudnił nowego kelnera. Od jutra ma zaczynać.
- Hejka, nie, nic nie wiem. Ta małpa nic mi nie powiedziała. Jak zwykle dowiaduje się ostatnia. - mruknęła niezadowolona.
-Nie przesadzaj, zobacz jaki jest tłum dzisiaj, naprawdę nie mam już siły na nic, a mamy iść jeszcze na dyżur.
- Janet ty jeszcze masz dyżur dzisiaj? Przecież jest koło19. - zdziwił się Kevin.
- Nie mam wyjścia. - mruknełam. - musimy mieć przynajmniej 120 godzin żeby zaliczyć zajęcia. A w to zaliczają sie nocki.
-Nie marudź, pewnie nie będzie nic do roboty, więc koło północy pójdziemy spać. - dopowiedziała Julia. - a z tego co wiem, w tym tygodniu wieczorami są fajni ratownicy w dyżurce, nie będziemy sie nudzić.
- To gdzie teraz jesteście?- spytała Mea wycierając szmatką umyte szklanki.
- Dalej na rentgenie, ale od przyszłego tygodnia nareszcie przechodzimy na radiologie i wtedy mamy dyżury z rana, bo później pracownia jest zamknięta.
- Jakoś nie brzmi to ciekawie- odezwał sie Kevin.
- Masz racje. Tam nie ma nic specjalnego. Pełno osób bardzo poważnie chorych, ogromne aparaty. - powiedziałam.
- Janet nie przesadzaj. Po pierwsze, możemy zobaczyć jak wygląda trombektomia, a nie mów że to cię nudzi bo piszesz o tym prace i do tego brachyterapia.
- Yyy... no tak jasne. - Kevin z Mea popatrzyli po sobie, nie wiedząc o co chodzi.
- Dobra, koniec z tymi trudnymi słowami. Idę się przebrać. Ty też się Julia zbieraj, bo się spóźnimy Pani Doktor.
Nie zwracając na pozostałych, pobiegłam do szatni po torbę i mogłam wychodzić.
***
- Coś spóźnia się ten autobus. Juz dawno powinien być.- Jeszcze raz spojrzałam na tablice, by się upewnić czy czegoś nie pomyliłam.
- Faktycznie. To już 6 minut. Nie wiem, czy warto stać i czekać na niego.
- Masz racje Julia. No to chodźmy, może po drodze coś złapiemy. - zabrałam ze sobą torbę z ławki i poszłyśmy w kierunku szpitala.
- Słyszałaś może o takim zespole jak Guns N' Roses? Są aż do bólu szczerzy, tak samo jak ich muzyka. To nie śpiewana poezja, a prawda w najczystrzej postaci.
- Skoro zwróciłaś na nich uwagę, to musi coś w nich być. - zaśmiała sie Julia.
- Zakochasz sie w nich. Nie dość że, muzyka jest rewelacyjna, to jeszcze jak wyglądają. Aż sie gorąco robi jak się na patrzy na te twarze. Są niesamowici, wokalista ma wyjątkowy głos, a gitarzysta, hmyy- rozmarzyłam się- tego się nawet nie da opisać. To trzeba usłyszeć i zobaczyć na własne oczy.
- Nakręciłaś się na ten zespół. Janet jeszcze nigdy cię takiej nie widziałam.
- Okej, śmiej się, śmiej. Ale jeden cytat zapamiętałam i on cię powali na kolana- złapałam Julie za rękę. - Gotowa na szok?
- Wal.
- A wiec słuchaj, ten cytat sprawi że pokochasz go, nie znając wokalisty.- powiedziałam.
CZYTASZ
LUCKY GIRL
FanficJak duże można mieć w życiu szczęście? Na tyle wielkie, żeby o już nic więcej się nie martwić? Opowiadanie jest dedykowane Mistrzowi :D a rozdziały będą dodawane sporadycznie.