Rozdział 3

12 1 4
                                    

Widząc moją zaniepokojoną minę, Zara popatrzyła na mnie zmartwiona, ale się nie odezwała. Ja natomiast postanowiłam udać, że nie widziałam tego spojrzenia. Chciałam zignorować również fakt dostania wiadomości od Simona. Mogłam przecież zawsze powiedzieć mu, że pomylił numery, albo po prostu, że nic do mnie nie doszło. Przecież nie ma chyba rodziny w policji, żeby mógł sprawdzić moje bilingi, prawda?

-Jesteśmy na miejscu - mruknęła Zara nawet na mnie nie spoglądając.

-Dzięki. - odpowiedziałam, po czym nie czekając ani chwili dłużej wyszłam z samochodu. Żwawym krokiem pomaszerowałam w stronę księgarni, ponieważ lekko zaniepokoiły mnie wiszące nisko na niebie chmury. Prawie biegiem znalazłam się na miejscu po paru minutach. Pomimo faktu, że Zara mnie zawiozła, to musiała mnie wysadzić około kilometr od sklepu, ponieważ znajduje się on na deptaku i po prostu nie można wjeżdżać tam samochodami.

-Dzień Dobry Pani Bjorge. A Pani dzisiaj w pracy? - zapytałam się swojej szefowej po przekroczeniu progu. Jest to przemiła kobieta po sześćdziesiątce. Z racji na swój wiek, nie przebywa tu tak często. Oprócz mnie, pracuje tutaj też jej wnuczka. Jest ona parę lat starsza ode mnie, ale na prawdę świetnie się dogadujemy.

-Cześć kochanie. Tak, niestety Larina się rozchorowała i nie mogła przyjść. Biedaczka... Rozumiem, że mogę cię tu samą zostawić? Chciałabym pójść do niej i ugotować coś ciepłego do zjedzenia.

-O nie... Strasznie mi przykro. Proszę ją ode mnie wyściskać, dobrze? Niech Pani do niej leci. Ja się wszystkim zajmę.

-Dziękuje Ci bardzo! Klucze wzięłaś, prawda?

-Oczywiście Pani Bjorge.

-No to dobrze. Jeszcze raz Ci dziękuje. Może się jutro zobaczymy Lindis. Do widzenia. - krzyknęła i już jej nie było w księgarni.

Tak jak zwykle, najpierw udałam się na zaplecze zdjąć sweterek, odłożyć torbę oraz zrobić sobie gorącą kawę. Nie bałam się, że w czasie mojej nieobecności ktoś ukradnie wszystkie książki, ponieważ nad drzwiami mamy zamontowany dzwoneczek, który informuje mnie o każdej osobie, która wejdzie do środka. O dziwo, właśnie usłyszałam taki dźwięk, więc krzyknęłam tylko, że zaraz przyjdę i kończyłam parzyć kawę. Gdy już to zrobiłam to wróciłam na salę. Nie zdziwiłam się gdy nikogo nie zobaczyła, bo na pewno klient stał teraz przeglądając książki i akurat schował się za regałem. Ja natomiast usiadłam za ladą i zaczęłam pić swój napój.

-No proszę, kogo my tu mamy. - odezwał się znajomy głos przede mną, na co mało nie rozlałam kawy, ponieważ tak się wystraszyłam. - spokojnie kochanie, to tylko ja.

-Nie. Mów. Do. Mnie. Kochanie. - powiedziałam akcentując każde słowo po kolei.

-Oj nie bądź taka groźna, kochanie. -zaśmiał się ze mnie, ale postanowiłam to zignorować.

-Czego ty ode mnie chcesz? Serio jesteś tak bardzo zdesperowany spotkaniem mnie, żeby pojawić się w księgarni? Zły i groźny Simon w miejscu pełnym książek, dzięki którym możesz się edukować. To kompletnie do Ciebie nie podobne. - wyrzuciłam z siebie przewracając oczami.

-Oh Lindis... Nie wszystko kręci się w okół ciebie. Wrzuć na luz. Jestem tu, bo moja młodsza siostra potrzebuje tych książek - powiedział rzucając na ladę kartkę z nazwami szkolnych podręczników. A ja stałam tam tylko i gapiłam się na niego z szeroko otwartymi ustami. Byłam wręcz pewna, że chce pomówić o tym czymś, co mam dla niego zrobić - Dasz mi te książki, czy mam tu sobie stać z tobą cały dzień. - mrugnął do mnie, dzięki czemu szybko się otrząsnęłam.

-Jesteś obrzydliwy! Czekaj tu chwile i niczego nie dotykaj, proszę... -dodałam błagalnym tonem, po czym ruszyłam w stronę półek, na których znajdują się podręczniki i po chwili poszłam z powrotem w stronę kasy i... Simona. - Czy twoja siostra chodzi do drugiej kla... - przerwałam gdy zobaczyłam co robi chłopak. Siedział tam jak gdyby nigdy nic bawiąc się moim telefonem.

Norweskie siostryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz