Beatrice siedziała w aucie, będąc w drodze do Kalifornii, gdzie miał odbyć się obóz organizowany przez jej ojca. Obozy te były organizowane przez niego od kilku lat, ale teraz pierwszy raz będzie uczestnikiem. Początkowo Thomas Evans, czyli ojciec dziewczyny, nie chciał zgodzić się na to, aby jego córka brała udział w tym wydarzeniu. Jego zdaniem, Beatrice powinna zostać pianistką i skupić się tylko na tym. Takie obozy tylko by ją rozpraszały i zaczęłaby zadawać się z nieodpowiednimi ludźmi. Dlatego dziewczyna obiecała, że na obozie będzie szlifować swoją grę na pianinie. Oczywiście nie było jej to na rękę. Chociaż raz w życiu chciałaby zrobić coś, na co sama miała ochotę. Nie coś, co kazał jej ojciec.
Niestety, była mu podporządkowana, nie miała nic do powiedzenia w tym wypadku. Od czasu, kiedy jej mama zginęła w katastrofie lotniczej cztery lata temu, zamieszkała z ojcem, który całkowicie wziął jej życie w swoje zapracowane ręce. Beatrice czasami zastanawiała się, jak on to robi. Był właścicielem kilku największych wytwórni muzycznych w Nowym Jorku, a i tak znajdował czas na to, by kontrolować każdy jej najmniejszy ruch.
Czy nie miała ochoty mu się sprzeciwić? Jasne, że miała. Czy nie chciała kiedyś wskoczyć z gitarą i w potarganych szortach na scenę? Bez wątpienia. Ale po co? Wiedziała, że ojciec posługując się nią chciał jakoś zaspokoić głód niespełnionych ambicji. Nie przeszkadzało jej to aż tak, póki nie wchodził na najbardziej prywatne strefy jej życia, jak przyjaciele, czy miłość.
Po chwili zorientowała się, że są już na miejscu. Wyciągnęła słuchawki z uszu i rozejrzała się. Miejsce było naprawdę piękne. Duże jezioro z molo. Masa drewnianych domków, w których, jak się domyśliła, będą spać. Ludzie z instrumentami, uśmiechnięci od ucha do ucha. Mimowolnie na jej twarzy również pojawił się uśmiech.
Sekundę później drzwi auta otworzyły się, a ona wyszła z auta dziękując skinięciem głowy szoferowi, Patrickowi, który był także przyjacielem ich rodziny. Wyciągnął jej walizkę z bagażnika i podał chłopakowi, który zaniósł ją do jej domku.
- Przecież mogłam to sama zanieść - powiedziała, kręcąc z dezaprobatą głową. Spojrzała na Patricka, który tylko wzruszył ramionami niewinnie.
- Twój ojciec by mi tego nie darował, panienko Evans.
Dziewczyna wiedziała, że mężczyzna miał rację. Co jak co, ale Bea była oczkiem w głowie Thomasa.
Westchnęła przeciągle, po czym pożegnała się z Patrickiem i poszła w stronę domku. Weszła do środka i rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie było duże, ale wygodne. Znajdowała się tam mała kuchnia, w której mogła sobie przyrządzić coś do jedzenia, chociaż nie wiedziała po co, skoro na obozie znajdowała się stołówka, gdzie mieli spożywać posiłki. Oprócz tego, w domku była łazienka, a także mini-salon połączony z sypialnią.
Była zadowolona. Miała dobre przeczucia co do tych wakacji. Uśmiechnęła się delikatnie. Tak, to będą dobre wakacje.
~'#'~
- Mówiłem ci, zafarbowany lamusie, że mamy jechać w drugą stronę! - krzyknął Calum, wydzierając mapę z rąk Michaela, który siedział w aucie na miejscu pasażera.
- Skup się na jeździe, a nie czepiaj się mnie. Nie moja wina, że zalałeś GPS-a. Teraz musisz cierpieć - powiedział Clifford, który poprawił swoje czerwone włosy.
- Możecie przestać się kłócić? Zaraz zamiast pojechać nad jezioro, wylądujemy w jeziorze. Ogarnijcie się, idioci - powiedział Ashton, siedzący z tyłu. Był najstarszy z chłopaków, chociaż nie zawsze było to po nim widać. - Luke, prawda, że mam rację? Luke. Luke, cholera. - zdjął słuchawki z uszu siedzącego obok niego blondyna.
CZYTASZ
more || l.h
FanfictionBeatrice Evans to utalentowana dziewczyna. Ma wiele: bogatego ojca, który jest właścicielem wielu wytwórni. Obraca się w wykwintnym towarzystwie. Chodzi na lekcje, gdzie może pracować nad swoimi umiejętnościami. Tylko jej ojciec nie rozumie tego, ż...