Ciemność, to była pierwsza rzecz jaką zobaczyłam po przebudzeniu. Chciałam wstać ale ból wypełniający moją czaszkę skutecznie mi to uniemożliwiał. Wyczułam, że leżę w łóżku ale nie miałam pojęcia gdzie. Ostatnie co pamiętałam to ogromny ból a potem uczucie pustki. Bałam się, byłam wręcz przerażona tym co się stało. A ten chłopak, kto to był? Znów za dużo pytań, ból powoli wracał tak jak zawsze gdy starałam się rozumieć coś niepojętego. Przewróciłam się na drugi bok i spróbowałam wstać. Powoli postawiłam nogi na zimnej podłodze. Nie wiedziałam gdzie jestem więc chciałam jak najszybciej się tego dowiedzieć. Ignorując ból w klatce piersiowej, wstałam. Musiałam znaleść jakieś źródło światła. Wyczułam rękoma ścianę i przesuwałam się wzdłuż niej. Podłogę zastąpił dywan a ja natrafiłam na drzwi. Bez zastanowienia otworzyłam je.Uderzył mnie zapach kawy i jasne światło. Przesłoniłam twarz łokciem aby oczy mogły przyzwyczaić się do jasności. Stałam w skromnie urządzonym salonie. Duża kanapa, telewiozor na ścianie, otwarty laptop i przejście do kuchni. Skierowałam się właśnie tam przyciągnięta zapachem ulubionego napoju. Kuchnia tak jak reszta mieszkania urządzona była w bardzo minimalistyczny sposób, jednak nie to zwróciło moją uwagę najpierw. Naprzeciwko wejścia gdzie stałam, na podłodze leżał chłopak. Nie był to mój "stalker" ale jakiś, najwidoczniej pijany student. Przestraszona chciałam wyjść, kiedy drogę zastąpił mi chłopak z galerii. Wpadłam na niego więc speszona szybko się cofnęłam. On uśmiechnął się tylko ciepło i powiedział:
- Hej, cieszę się, że już wstałaś. Masz ochotę na kawę?
Kiwnięciem głowy odpowiedziałam twierdząco. Bałam się coś powiedzieć. To co zrobiłam, jak krzyczałam w galerii przyprawiało mnie o gęsię skórkę. A jeśli już zawsze tak będzie, odezwę się i skrzywdzę kogoś? Co to w ogóle było? Jakiś super głos? Znów tyle pytań, tępy ból uderzył z tyłu głowy. Otrząsnęłam się z tych myśli i usiadłam naprzeciwko ekspresu do kawy. Piliśmy w ciszy. Chłopak chyba czekał aż się odezwę, ale ja nie miałam takiego zamiaru. Cisza musiała go krępować bo nagle powiedział:
- Pewnie boisz się odezwać, co? Spokojnie twój głos już się, unormował. Wiem, że to wszytko wydaję się dla ciebie dziwne i nowe ale spokojnie masz mnie.- Chłopak uśmiechnął się zachęcająco.
Czy mam mu wierzyć, ale nawet jeśli to tylko on ucierpi. Spojrzałam przed siebie, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam:
-Kim jesteś?! Co ja tu robię?! Co się ze mną dzieję?!- Szybko wyrzuciłam z siebie najbardziej ciążące na mnie pytania. Po wypowiedzeniu tych słów ból głowy trochą zmalał, na szczęście. Na jego twarzy pojawił się początkowy szok ale szybko minął i zamienił się w uśmiech. Śmiał się ze mnie. Naburmuszyła się, ja tu żyje w totalnej niewiedzy a on się śmieje. Już go nie lubię.
- Fajnie, że bawi cię moja niewiedza. Skoro masz się ze mnie naśmiewać to może ja już pójdę.
Wstałam z zamieram wyjaśnia z tego mieszkania chociaż nie uzyskałam odpowiedzi. Skoro on jest niepomocny poradzę sobie sama. Chłopak jednak złapał mnie za nadgarstek i z przepraszającym spojrzeniem powiedział:
- Przepraszam ale nadal nie mogę uwierzyć, że nic nie pamiętasz.- podrapał się głowie. -No to mamy niezły problem. No dobrze najpierw odpowiedzmy na twoje wcześniejsze pytania. Jestem Axel od ad auxilium disposito, czyli ten co zaprojektowany aby pomóc. Nie pamiętasz mnie ale ja ciebie tak. Co tu robisz? Bo widzisz po twoim ataku -tu zrobił cudzysłów palcami- zemdlałaś. Nie chciałem tłumaczyć się strażnikom co robię z nieprzytomną dziewczyną na parkingu więc przetransportowaniem cię tutaj, do mojego mieszkania. A co się z tobą dzieje? Hmmm, dobre pytanie. Może określę to tak, zaczynasz sobie przypominać.
- Okay. Chociaż to nie wszystko co chciałam wiedzieć na razie wystarczy.
Zamilkłam i zaczęłam myśleć. Mój ,można tak nazwać stalker z urojeniami, że go kiedyś znałam jest współwinny mojego ataku na parkingu i porwał mnie nieprzytomną do swojego domu. Mogłam zrobić wtedy tylko jedno.
- Masz może coś do jedzenia?- Zapytałam.
- Jasne, może to nie jest jedzenie godne ciebie ale coś się znajdzie.
Uśmiechnęłam się a gdy mój "znajomy" odwrócił się aby sięgnąć po coś do lodówki zdzieliłam tył jego głowy wazonem stojącym na blacie kuchennym. Padł nieprzytomny na podłogę a ja zaczęłam wcielać swój plan w życie.
*************************************
Jestem w takim samym szoku jak wy, publikuje coś. Rozdział zaczęty w grudniu a dokończony miesiąc temu w samolocie.
Słaby, moja wena umarła razem ze mną już dawno temu. Ale lubię to więc może wrócę. Wiem obiecałam, że wrócę ale osoby mnie znające wiedzą ile znaczy moje słowo.
J.A.
CZYTASZ
I will find you
FantasyDziewczyna. Wysoka. Czarne włosy. Zielone oczy. Kilka tysięcy lat życia za sobą. Jedno wspomnienie, które przypomni mi kim jestem.