Dziwny wypad na kawę

55 5 0
                                    

Weszłam do domu, zrzuciłam mokre ubranie i pobiegłam do komputera. Przecież jest XXI wiek więc coś musi znajdować się w internecie na temat Loptra. Z taką nadzieją włączałam właśnie laptopa. Ale moje szczęście jak zawsze mi dopisało. Huk piorunów rozbrzmiewał na zewnątrz. Przez burze wyłączono nagle prąd, a ponieważ mój laptop był stary działał tylko podłączony. Super, dzięki wielkie świecie. Mogłabym skorzystać z telefonu gdybym tylko miała w nim internet. Ahhhh, No nic trzeba poczekać.
Usiadłam na swoim łóżku i przyjrzałam się kartce od nieznajomego. Na pewno to była pomyłka. Kartka była dla kogoś innego a chłopak chciał być po prostu miły. Dlaczego bałam się powiedzieć na głos to słowo?Speculator. Dziwnie brzmiące, może po łacinie ale nie wiem.
Kim był Loptr? Kim ja jestem? Zawsze byłam trochę inna. Nie miałam przyjaciół nie licząc Leny. Ludzi zawsze wydawali mi się głupi, za głupi jak dla mnie. Nie dostrzegali pewnych rzeczy które były oczywiste. Nie miałam chłopaka ponieważ nie umiałam nikogo obdarzyć ciepłym uczuciem. Nawet rodziców traktowałam oschle. Oczywiście zachowywałam pozory oby nikt nie dowiedział się co naprawdę uważam. Patrząc na ludzi nigdy nie mogłam zrozumieć jak to jest darzyć kogoś jakimkolwiek uczuciem. Było to dla mnie niezrozumiałe. Przecież to wszytko to tylko chemia. Wybieramy partnera na podstawie wyglądu, zainteresowań i innych przyziemnych spraw. Skoro skupiamy się tylko na powierzchownych cechach to po co w ogóle zaczynać nawiązywać jakąś relacje. Lena powtarza, że moje przemyślenia są za poważne jak na mój wiek. Mam tylko 16 lat ale czuje się na o wiele straszą osobę. Nigdy nie pasowałam, za poważna, niezrozumiała, za dziwna. Problemem była także moja chęć władzy, chciałam aby wszytko było po mojemu. No ale cóż taka już jestem.
Położyłam się. Pewnie to tylko zbieg okoliczności. Nie wierze w takie bzdury jak maga albo religia. Dla mnie żeby coś miało sens musi istnieć, muszę mieć dowód żeby uwierzyć.
Ale co mi szkodzi. Nikt nie dowie się iż zwątpiłam.
Usiadłam i powiedziałam to słowo. Speculator.
Nic się nie stało. Ziemia nie zadrżała, magia się nie stała. Jak przypuszczałam. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Poczekam aż odzyskam internet i zobaczę wszytko w nim. Może udam się do biblioteki kiedy przestanie padać. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek. Ktoś dzwonił do drzwi. Pewnie kurier.
Podeszłam do drzwi aby je otworzyć. Tak jak myślałam po drugiej stronie stał młody chłopak z paczką w ręku. Podpisałam odbiór paczki i zamknęłam drzwi. Paczka była dla mnie. Może to coś od dziadków. Uśmiechnięta skierowałam się do pokoju. Położyłam paczkę na łożku i sięgnęłam po nożyczki. Za oknem nadal szalała burza. Nie wiem dlaczego zawsze ich nie lubiłam. Miałam wrażenie, że powinny źle mi się kojarzyć. No nic, jestem dziwna i często mam takie przeczucia. Otworzyłam paczkę. W środku znajdowała się tylko kartka. Pisało na niej "To nie przypadek. Spotkajmy się w galerii przy rondzie o 18. Speculator"
Zamurowało mnie. O co chodzi? Skąd ta paczka? Znów więcej pytań niż odpowiedzi. Czy byłam obserwowana? Spojrzałam na zegarek 15.48. Pojechać na spotkanie? Nie wiem. Może to jakaś pułapka. Pojadę tam a ktoś mnie porwie. Tyle teraz dzieje się w świecie. Wszytko może się stać. Jednak nie mogłam pozbyć się wrażenia, że ten ktoś może odpowiedzieć mi na pytania, które mnie trapią.
Postanowiłam, pojadę ale będę trzymać się dużych skupisk ludzi aby trudniej było mnie porwać, jeśli to pułapka.
Sprawdziłam o której mam autobus i przebrałam się. Nadal padało i nie zanosiło się na to, że przestanie. Zostało mi 15 minut do autobusu.
Zamknęłam dom i udałam się na przystanek. Padało jak nigdy. Nie widziałam dokąd idę. Pioruny trzaskały wszędzie. Bałam się aby jednej mnie nie trafił. Przemokłam pomimo płaszczu przeciwdeszczowego i parasola. Dobrze, że chociaż przystanek jest zadaszony.
Czekałam na mój transport kilka minut. Przywitałam się ze znajomym kierowca i zajęłam miejsce z przodu autobusu.

Byłam na miejscu. Stałam przed galerią handlową na przeciwko ronda. Była 17.56.
Denerwowałam się. Co ja tu robię? Pewnie to jakiś głupi żart a ja zmokłam bez powodu. Nie bądź naiwna, powtarzałam sobie, pamiętasz obiecałaś sobie, że nigdy nie będziesz głupsza od tego bydła nazywanego ludzkością. Przestawiłam z nogi na nogę. Z kim ja mam się spotkać? Kto to ten Speculator? I znów to samo. Same pytanie, zero odpowiedzi. Wybiła 18. Żadna magiczna siła mi się nie ukazała więc postanowiłam udać się na kawę. Skoro już tu jestem pochodzę chwile po galerii. Usiadałam w Starbucksie niedaleko wejścia.
Idiotka ze mnie. Co miało się wydarzyć? Czego oczekiwałam? Sama nie wiem. Dałam się nabrać jak ostatnia kretynka. Pewnie jakieś dzieciaki siedzą teraz w domu i głowią się czy ich kawał doszedł do skutku.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos. Jakiś mężczyzna stanął obok mojego stolika. Pytał:
- Czy to miejsce jest wolne?
- Tak.- odpowiedziałam po chwili- Proszę usiąść.
Mężczyzna, a raczej chłopak usiadł obok mnie. Wyglądał na studenta. Jasne długie włosy zaczesane miał na tak zwanego "samuraja". Dobrze zbudowany i wyższe ode mnie, co rzadko się zdarzało. Byłam strasznie wysoka jak na dziewczynę.
Wróciłam do picia mojej kawy. Jednak moją chwile przyjemności przerwał tajemniczy chłopka. Zaczął się śmiać. Dlatego ludzie to idioci. Śmiech jest dziwny. Pokazuje nasze emocje ale jest także zaprzeczeniem innych niż radość. Przewróciłam oczami i zapytałam obojętnym tonem:
- Co pana tak śmieszy.- matka wpoiła mi zasady dobrego wychowania więc zawsze zwracam się do nieznajomych per pan.
Chłopak przestał się śmiać o zaczął patrzeć na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Naprawdę mnie nie pamiętasz?
- Przepraszam pana ale nie i muszę już iść.
Wstałam i zaczęłam kierować się do wyjścia.
Chłopak pobiegł za mną i powiedział:
- Przepraszam za to. Czy możemy porozmawiać?
- Przepraszam ale pana nie znam więc nie widzę powodu dlaczego miałabym z panem rozmawiać.
- Po pierwsze nie mów do mnie na pan ponieważ to dziwne. Po drugie mogę ci pomóc.
- Ciekawe w czym?- prychnęłam.
- Znaleść brata.- odpowiedział z pełną powagą.
Cisza jaka mnie otoczyła była przerażająca. Po chwili odparłam:
- Mój brat właśnie szykuje się do ślubu. Nie powinno mnie tu w ogóle być, padłam ofiara głupiego żartu. Żegnam.
Chłopak jednak zatrzymał mnie chwytając mój nadgarstek. Spojrzał mi w oczy. Radość w jego oczach zastąpiło zaskoczenie.
- Czyli naprawdę nic nie pamiętasz?
Wyrwałam rękę z jego uścisku i prychnęłam:
- Nie wiem czego nie miałabym pamiętać. Nazywam się Emily Dothlauferey i wiem kim jestem.
Jego zaskoczenie zaczęło mnie wkurzać. Kim on był? Zwykły gościu poznany w kawiarni a zachowuje się jakby znał mnie całe życie.

Nagle mnie olśniło. To był chłopak z autobusu.
Zaczęłam lekko podniesionym głosem:
- Ja cię znam. To ty dałeś mi bluzę!
Chwyciłam go za kurtkę i wyprowadziłam na zewnątrz. Jestem strasznie silna jak na dziewczynę więc chłopka nie miał ze mną szans. Popchnęła go na ścianę i powiedziałam:
- Kim do cholery jesteś?!? Śledzisz mnie!?! Jeśli to jakiś głupi żart to nieśmieszny.
- Spokojnie, chce ci pomóc. Sama mnie wezwałaś.
Jak to wezwałam. Drugi raz go na oczy widzę. Głupi myśli, że mnie poderwie na jakieś tam magiczne oświecenia.
- Nigdy cię nie wezwałam, nawet cię nie znam.
- Znasz mnie ale nie pamiętasz. I wezwałaś mnie mówiąc jedno słowo. Speculator.
**************
Kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że się spodoba.
Przepraszam jeśli rozdziały będą pokazywać się rzadziej ale mam dużo na głowie.
Zapraszam na kolejne części.

I will find youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz