-O czym tak myślisz?- Zapytał mnie widząc moje zamyślenie.
W prawdzie od paru minut wpatrywałam się tępo w ścianę myśląc o przyszłości, ale nie wiedziałam, że jest to aż tak widoczne.
-O przyszłości-odpowiedziałam obracając się do niego.
-Bardziej szczegółowo?
-O naszej przyszłości- usiadłam tak żeby oprzeć się o ścianę, a stopy oparłam na jego kolanach.
-Więcej szczegółów- powiedział nadal wpatrując się w ekran telewizora.
-Więcej uwagi- trąciłam go w twarz stopą, a okulary zsunęły mu się na czubek nosa.- Jutro będzie powtórka- powiedziałam wyłączając sprzęt.
-To mój ulubiony odcinek!
-No i? Obejrzysz go jutro. Chcesz szczegółów, a ja chcę uwagi- usiadłam inaczej i poprawiłam mu okulary.- Kompromis? Czy mam ci włączyć ten telewizor-wywrócił oczami i zdjął szkiełka.
-Jeśli popsujesz mi też te okulary, to ci tego nie wybaczę. No więc szczegóły- powiedział zakładając okulary z powrotem na nos.
-Myślałam o tym, że jak będziesz już stary, pomarszczony i brzydki...
-Dzięki za miłe słowa.
-Nie przerywaj mi- znów uderzyłam go w głowę.- A mój wspaniały wygląd nie będzie już mógł zwalić cię z nóg, bo nie będziesz nawet chodził.
-Ty też będziesz stara, pomarszczona i brzydka- poczochrał mnie po włosach.
-Wcale, że nie. Ja będę olśniewająco piękna
-Mhm... Już to widzę.
-Ty nic nie widzisz.
-Dobra... No to co będzie jak już nie będę chodził?
-Jestem ciekawa czy będziesz pamiętał jak całuję.
-A co? Nie będziesz tego robić?
-Nie no coś ty! Starego, zgorzkniałego dziada? No fucking way!- zaśmiałam się kiedy dostałam poduszką w głowę.- Dobra!!! Żartowałam przecież!
-No mam nadzieję- odłożył poduszkę.
-Tak na serio, zastanawiałam się, czy te twoje ślepe oczy, będą nadal się tak skrzyły ze szczęścia.
-No i to rozumiem. Odpowiedź brzmi... Tak. Nadal będą... Chyba, że oślepnę całkowicie.
-Co zapewne się stanie, zwłaszcza jeśli będziesz siedział po ciemku przed komputerem.
-Znów jesteś nie miła- sięgnął po poduszkę.
-Ale ty nie musisz się martwić, Skarbie, bo nawet jak, jako siedemdziesięciolatek będziesz ślepy, to i tak będę się kochała tak samo.
-Jakoś to do mnie nie przemawia, Słońce.
-Kochanie!- Krzyknęłam prześmiewczo.- Nie wierzysz, że moje serce może kochać tak samo mocno jak teraz?!
-Nie- odpowiedział.- O czym jeszcze tak rozmyślasz?
-Jeszcze? No to teraz zrobię się poważna.
-Nie wierzę!
-To uwierz- położyłam głowę na jego kolanach.- Myślę o tym, że ludzie zakochują się w sobie w taki tajemniczy sposób- powiedziałam i zamyśliłam się ponownie.- Może to jest przez dotyk dłoni kiedy się ze sobą witają?
-No i do czego dążysz?- nawinął sobie kosmyk moich włosów na palec.
-Do tego, że ja na przykład zakochuję się w tobie bardziej z dnia na dzień.
-No i?
Zerwałam się z miejsca.
-No i po prostu chcę powiedzieć, że tu jestem, bo ty ostatnio grasz, jesz i oglądasz Doctora Who. Okazjonalnie śpisz.
-Nie tylko.
-Ah no tak. Wielki Pan popularny YouTuber jeszcze nagrywa filmy i choruje.
-Oj już taka nie bądź taka- pociągną mnie do siebie i nagle znalazłam się na jego kolanach.
Wywróciłam oczami i obróciłam się tak żeby patrzeć mu w twarz.
-Zmieniłam zdanie. My nie wytrzymamy razem do siedemdziesiątki. Szybciej cię zostawię.
-A dla kogo niby?- Udawał oburzenie.
-Dla whisky.
-Albo dla herbaty.
-Ty się pocieszysz kawą.
-Raczej nie. Wiesz, że powinnaś przestać marudzić prawda?
-A ty powinieneś przestać się na mnie głupkowato patrzeć i mnie przytulić.
-Może jeszcze mam czekać do nocy żeby cię pocałować?
Tego już było za wiele. Zeszłam z niego i zaczęłam iść w stronę drzwi. Jednak zanim dosięgnęłam klamki zostałam pociągnięta za rękę, straciłam równowagę i upadłam na ziemię.
-Dzięki głupku- spojrzałam na niego z góry, bo leżał pode mną.
-To było specjalnie.
-Wiem idioto- strzeliłam mu pstryczka w nos.
-No ej! Nie marudź tylko się połóż- wskazał miejsce, w którym jest serce.
-Gnie cię?
-Niczego nie gniotę... Jeszcze.
-Jakiś nienormalny- położyłam się na nim.
Leżeliśmy tak chwilę.
-Może miłość to jest po prostu to co robimy? Może znajdujemy ją w zwyczajnych zajęciach?- podniósł się i spojrzał na mnie pytająco.- Myślę na głos.
-Myśl dalej.
-Teraz twoja kolej. Mózg mi się przegrzeje od tego myślenia.
-Eh... No okej. No więc... Wiesz, że kiedy już, będę taki stary i pomarszczony...
-I brzydki. Pamiętaj, że będziesz brzydki.
-Tak, tak. No to wtedy będę też łysy, z zanikami pamięci i nikt nie będzie wiedział kim jestem...
-To nie będzie specjalu na pięćdziesięciolecie kanału?
-Pewnie nie.
-To ja cię zostawię dla whisky. Ona jest lepsza.
-Naturalnie. Skoro ci się nie podoba mój tok myślenia, to myśl sama.
-Eh... No, a wiesz, że kiedyś nie będę w stanie grać na gitarze? No to jestem pewna, że będziesz mnie kochał tak samo.
-Jeśli wcześniej nie zostawisz mnie dla Whisky.
-A wiedziałeś, że dusza się nie starzeje? Jest wiecznie młoda- obróciłam się tak, że znów na nim leżałam i patrzyłam mu w oczy.- A ja nie zapomnę tego twojego uśmiechu, nawet po śmierci.
-Będzie cię nawiedzał w najgorszych koszmarach.
-Tak jak ja ciebie skarbie- położyłam się na nim plackiem.
Leżeliśmy tak długi czas. On wpatrywał się w sufit, a ja w kanapę.
-Wiesz co?- Powiedziałam.
-Jeszcze nie czytam ci w myślach.
-Znaleźliśmy miłość, tam gdzie jesteśmy- uśmiechnęłam się kiedy zaczął gładzić mnie po włosach.
-Chyba tak.
-Na pewno.
*Skończyłam. To jest komedia. No więc dzisiaj pozdrawiam AgnieszkaKleybor i Veroniqque, bo one po kilku zdaniach wiedziały o kim to jest. Ja spadam spać, bo jest 22:16 (pewnie zacznę pisać kolejną część, a nie pójdę spać), a was zostawiam z tym czymś. Do przeczytania ^^*
-
CZYTASZ
Wszystko i nic
JugendliteraturBędę tu pisała najróżniejsze rzeczy, które żadko będą się łączyć. One shoty z wymyślonym przeze mnie postaciami, krótkie historyjki, opisy stworzonych przeze mnie postaci. Będzie to książka, w której będę przelewać na papier moje myśli kiedy buzuje...