Budzą mnie delikatne promienie porannego słońca, które wpadają przez okno i zatrzymują się na mojej twarzy. Obracam się na drugi bok i naciągam kołdrę na głowę licząc na jeszcze odrobinę snu. Z przyjemnego letargu wyrywa mnie jednak chłód przebijający się przez moją skórę i mięśnie aż do kości. Jęczę cicho, niezadowolona z takiego obrotu spraw i próbuję dosięgnąć pierzynę, która została ze mnie zrzucona.
-Nie nie nie- słyszę ciepły głos tuż przy uchu.
Przestaję szukać kołdry i udeżam nieproszonego gościa łokciem między żebra. Nie za mocno, ale jednak nie słabo. Czuję jak odsówa się z cichym stęknięciem.
-Mówiłam, że nie masz mnie budzić- mówię czując na sobie jego pełne wyrzutów spojrzenie i sięgam po ciepłą pościel.
Owijam się w nią i z cichym pomrukiem rozluźniam spięte od zimna mięśnie. Jedak moja przyjemność nie trwa długo gdyż już po chwili ląduję na drewnianej podłodze. Zrywam się z miejsca nagle rozbudzona i morduję wzrokiem zaśmiewającego się chłopaka.
-Przywalił ci ktoś kiedyś?- Pytam wstając z ziemi.
-Tak. Ty. 5 minut temu- nadal się śmieje, ale już nie turla po łóżku.
Prycham i rzucam na niego kołdrę. Potem ruszam do kuchni. Na stole stoi porcja kanapek i stygnąca kawa.
-Mogłeś od razu mówić, że zrobiłeś śniadanie!- Krzyczę żeby usłyszał mnie dwa pokoje dalej zapewne nadal hichocząc jak naćpana nastolatka.
Siadam na krześle i zabieram się za jedzenie śniadania, jednak dopieto łyk kawy daje mojemu mózgowi kopa. Szare komórki zaczynają pracować pobudzone kofeiną, a ja przeciągam się odrzucając resztki snu. Jem trzeci kawałek jasnego pieczywa kiedy drzwi się otwierają i ten głupek wchodzi do kuchni.
-Już nie śpisz?- Pyta, a wtedy napotyka wzrokiem pusty kubek.- Zabronię ci to pić. Jesteś uzależniona.
Śmieję się cicho słysząc ton jego głosów i widząc wymachiwanie palcem.
-Tak, mamo- odpowiadam zaczynając jeść kolejną kanapkę.
-Zostałem matką?! Muszę zadzwonić do... A nie. Nikt nie chce słuchać moich nażekań na leniwą córkę- opuszcza głowę, a ja zamiast jego twarzy widzę tylko burzę włosów.
-O nie. Psiapsiułeczki cię wystawiły. Musisz sobie kupić koty. Teraz tylko one cię zrozumieją.
Wymijam go wstawiając kubek i tależ do zlewu. Kiedy chcę się odsunąć od blatu czuję jak obejmuje mnie w pasie i przyciska twarz do mojej szyi.
-Wyprowadzę się- mówię złowrogim tonem.- Jesteś uzależniony.
Podnosi głowę, a potem macha mi przed twarzą jedną dłonią. Słońce odbija się od obrączki z białego złota.
-Nie możesz się wyprowadzić- szepcze mi do ucha.
-No tak!- Patrzę na swoją obrączkę.- Podpisałam cyrograf własną krwią!
W odpowiedzi czuję jego usta tuż pod uchem. Powoli znaczą wilgotną drogę do malinki, którą zostawił mi wczoraj na ramienu.
-Diabłem to ja jestem tylko w łóżku, kochanie- mówi zostawiając kolejny różowy ślad kilka centymetów dalej.
-Głupek- mówię hichocząc.
-Kochany i twój.
-Tak, ale i tak głupek.
No więc. Nie wiem co to jest. Natchnęło mnie więc napisałam takie krótkie coś bez ładu i składu. Co nie zmienia faktu, że jestem z siebie dumna. Do przeczytania ^^
CZYTASZ
Wszystko i nic
Teen FictionBędę tu pisała najróżniejsze rzeczy, które żadko będą się łączyć. One shoty z wymyślonym przeze mnie postaciami, krótkie historyjki, opisy stworzonych przeze mnie postaci. Będzie to książka, w której będę przelewać na papier moje myśli kiedy buzuje...