Rozdział 20

647 42 17
                                    

Will poczuł jak uginają się pod nim nogi, a w głowie bijąc się z myślami czuł, że traci panowanie nad sobą. Nie mógł pojąć, że to już koniec całej wyprawy; zostali ocaleni. Otworzył szeroko oczy i popatrzył na stojącą przed nim królewnę.
- A gdzie Halt? - zapytał Will by przerwać niezręczną ciszę. Biorąc pod uwagę przyczyny jego porwania i tułaczki wraz z Lizzie to Halt był tym powodem, przez który są w takiej sytuacji. Po prostu liczył na jasną odpowiedź..
Horace podparł się o miecz. 
- Szuka cię. - powiedział twardym głosem jego przyjaciel. - Tak jak my wszyscy.
- Ale na szczęście mamy to za sobą - dodała Cassandra uśmiechając się promiennie. - Wreszcie możemy wyjść z tej przeklętej jamy.
Zwiadowca wyszczerzył zęby i ściągnął kaptur z głowy. 
- No jeszcze muszę tam na chwilę wrócić...
- Zapomniałeś czegoś? - wypytywał Horace. -  Jak tak, to mów co, a ja pójdę po to.. Potrzebujesz odpoczynku.
- Ten moment mi wystarczył... Jak wrócę to wszystko wam wyjaśnię. - odpowiedział Will. W prawdzie potrzebował dużej ilości snu i oczywiście kawy, ale jeśli tyle wytrzymał bez luksusu to i teraz się obejdzie. Musiał wracać po Lizzie, a ona musiała być tam gdzie się rozdzielili. Chłopak zniknął za kamiennym korytarzem i znów zaczął wędrówkę - tym razem jednak wiedział, że jest dobrze.
Will podążał za ścianami i coraz bardziej zatapiał się w mroku. Kiedy doszedł do miejsca, w którym się rozdzielili Elizabeth tam nie było. Zwiadowca westchnął ciężko; można było się tego po niej spodziewać. Można dziewczynę szybko odnaleźć bo zostawiła krwawe ślady jednak z raną nie powinna nigdzie się ruszać, tak jak mówił Will. Popatrzył na dół: krople krwi prowadziły do rozwidlenia ścieżek. Chłopak skręcił w prawą dróżkę i nie byłoby w tym nic szczególnego gdyby nie to, że do środka wpadało dużo światła. Oby Lizzie nie wpadła na jakiś głupi pomysł - pomyślał i kontynuował poszukiwanie.
Po przejściu kilku metrów znalazł ją siedzącą przy ścianie. Była na wpół przytomna ale kiedy do niej przybiegł zerwała się tak jakby ze snu:
- Ktoś tu jest! Will proszę zabierz mnie stąd...
- Już jest wszystko dobrze. - pogłaskał ją po rozpalonym policzku.
- Nie jestem tego pewna. - rzuciła i skrzywiła się od dotyku jego dłoni, która nadal była brudna.
- Oprócz tej stopy nic ci nie jest?  -zapytał kiedy pomagał jej wstać.
- Nic. Ale ktoś tu jest.. I ty o tym wiesz - dodała.
- Oprócz moich przyjaciół, którzy chcą pomóc nie ma nikogo.. Przynajmniej mi się tak zdaję.
Elizabeth nie odpowiedziała.
- Spokojnie, są przyjaźnie nastawieni. - dopowiedział.
- Wierzę.
Na tej rozmowie się skończyło, a cisza panowała aż do dotarcia do Horacego.
- Kto to?  - zapytał rycerz zauważając dziewczynę.
- Mógłbyś mi pomóc, jak to wcześniej zaoferowałeś.  - powiedział Will patrząc na niego.
Horace podrapał się po głowie.
- Oczywiście!  - podbiegł do Lizzie i pomógł jej utrzymać równowagę - stopa tak ją bolała, że nawet bezruch był nie miły.
Dziewczyna spojrzała na chłopaka jak gdyby przejrzała go od środka i nie była skłonna mu zaufać. Na to będzie jeszcze czas -pomyślała.
- Jak nam pomogą?  - zapytała Will'a dalej nie spuszczając wzroku z Horacego.
- Sam tego nie wiem.. - odparł szybko i oparł się o zimną ścianę.
Lizzie przewróciła oczami.
- Podoba mi się to. - rzuciła pod nosem.
Horace nie wiedział co ma powiedzieć.
- Może zawołam Cass?  - zapytał tylko nieśmiało.
- Jeśli ma kawę..  - odpowiedział Will.
- Musimy tylko stąd wyjść, dobra?
Will przytaknął.
Do ciepłej kawy brakowało kilkadziesiąt metrów przejścia i przygoda zakończyłaby się szczęśliwie, ale.. Właśnie ale! 
- Ale gdzie jest Alyss? 

****
Dziękuję wszystkim za towarzyszenie Will'owi i Lizzie podczas ich przygody. Stwierdziłam, że będzie już koniec tej historii.
Mam nadzieję, że choć trochę wam się spodobała i będziecie towarzyszyć mi w innych moich bazgrołach!
Jeszcze raz dziękuję!
Xx

Zwiadowcy Inna Historia √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz