Rozdział 6

909 176 33
                                    

Taehyung naprawdę nie miał ochoty tam iść, ale wiedział, że musi. Jungkook zaprosił go do baru, żeby sobie posiedzieć, pogadać i powspominać stare czasy, a on od razu się zgodził, no bo przecież tak robią przyjaciele, prawda?

Z każdym kolejnym krokiem, mijając uliczne latarnie, zdawał sobie sprawę z tego, że od teraz faktycznie będzie musiał utrzymywać z młodszym przyjacielskie relacje, a w przyszłości pewnie i znosić widok zakochanego w sobie małżeństwa i ich dzieci. A kim w tej całej bajeczce będzie Taehyung? Najlepszym przyjacielem tatusia tych dzieci, który będzie je rozpieszczał tak jakby były jego.

- Kurwa, w co ja się pakuję – sapnął, wchodząc niechętnie do lokalu. Rozejrzał się, szukając wzrokiem znajomej postaci, ale Jungkooka nigdzie nie było. Podszedł więc wolno do baru, przy którym chwilę potem usiadł i zamówił szklankę wody.

- Przychodzisz do baru, żeby napić się wody? – zapytał go młodo wyglądający kelner, ale gdy tylko zobaczył zabijające spojrzenie rzucone w jego stronę, uniósł ręce w górę. – Ok, ok. Nie oceniam.

Po otrzymaniu zamówienia, Taehyung opróżnił szklankę jednym haustem, po czym poprosił o kolejną, nie myśląc o tym, że w tym lokalu sama woda będzie go kosztowała fortunę. Na chwilę zawiesił wzrok w mocniejszych trunkach ustawionych pod ścianą w kolorowych butelkach, a zaraz potem ktoś klepnął go w plecy.

- Hej, przepraszam, że musiałeś na mnie czekać, ale przytrzymali mnie dłużej w pracy.

Jungkook usiadł obok niego, przy barze i uśmiechnął się do przyjaciela, a starszemu serce podeszło do gardła. Od razu zdzielił się za to w myślach. Jak długo jeszcze będzie tak reagował?

- Nie ma sprawy. Nie czekałem długo – również się uśmiechnął, choć jego mimika była zdecydowanie wymuszona. – Chyba się jeszcze o to nie pytałem. Gdzie pracujesz?

- Cóż. Nie skończyłem studiów, bo zacząłem pracować u taty w firmie. Pół roku temu otworzył filie w pięciu miastach Koreii, w tym w Seulu no i jestem tu menagerem.

- Oh – mruknął Taehyung, w myślach modląc się o to, żeby młodszy nie zapytał o to co on aktualnie robi. Jungkook był od niego dwa lata młodszy i już dorobił się takiego stanowiska, a Taehyung mógł jedynie pochwalić się kelnerstwem w kawiarni nieopodal jego domu. Jednak jego modlitwy nie zostały wysłuchane, bo w następnej sekundzie Jeon zapytał

- A ty? Czym się zajmujesz? Połączyłeś pracę ze swoim hobby do grafiki komputerowej?

Kim westchnął i wbił spojrzenie w blat baru.

- Skończyłem studia i na razie przyjmuje pojedyncze zlecenia raz na jakiś czas, ale niestety na razie nie jest to coś co robię na stałe.

- To jak zarabiasz?

- Pracuję razem z Jiminem w kawiarni. Nie jest źle. Żyjemy w dostatku – zaśmiał się lekko zażenowany, ale Jungkook jakby nie przejmował się usłyszanymi słowami.

- Oo, to musi być przyjemna praca, ale mam nadzieję, że uda ci się związać pracę z tym co kochasz.

Wtedy musiałbym związać tą pracę z tobą, pomyślał starszy, a chwilę potem zdał sobie sprawę, że nie może tak myśleć.

- Przepraszam cię na moment, skoczę do łazienki.

Szybkim krokiem zmierzył w stronę pomieszczenia po drugiej stronie lokalu, a gdy już się tam znalazł spryskał sobie twarz zimną wodą.

- Cholera Taehyung, ogarnij się, nie możesz tak myśleć – powiedział sam do siebie, a z kabiny obok wyszedł zdziwiony mężczyzna.

- Masz schizofrenię i mówisz do jakiegoś bytu, czy po prostu do siebie?

- Nie wiem – mruknął chłopak, ignorując faceta i wyszedł z pomieszczenia, kierując się ku Jungkookowi, który podczas nieobecności przyjaciela, zamówił im jakiś alkohol.

- Jestem. Dzięki – skinął głową w stronę szklanki, a chwilę potem napił się palącego w gardło napoju. Pomyślał, że może alkohol pomoże mu się trochę rozluźnić i nie myśleć o pewnych rzeczach.

- Nie ma sprawy. Słuchaj... Ten Jimin, to twój przyjaciel tak?

- Mhm. A co?

- A nic, tak się pytam. Wydaje się być bardzo miły i.. chyba zależy mu na tobie – powiedział nieśmiało Jungkook, na co Taehyung ochoczo pokiwał głową.

- O tak, jest najlepszy – powiedział entuzjastycznie. – Troszczy się o mnie i zawsze mogę się do niego o wszystko zwrócić. Cieszę się, że go poznałem.

- Ta – mruknął Jeon, ale szybko zdał sobie sprawę, że nie zabrzmiał zbyt miło więc odkaszlnął i powiedział. – To znaczy, też się cieszę, że go poznałeś. To dobrze, że masz kogoś takiego.

- A ty? Miałeś dużo przyjaciół w Chinach?

- Znajomych tak, ale przyjaciela jak ty, wcale – odparł, a Taehyung uśmiechnął się blado. Przez moment poczuł się wyjątkowy.

────

Godzinę i pięć drinków później rozmawiali ze sobą już bardzo swobodnie, śmiejąc się i wspominając stare czasy. A Taehyung nie pamiętał w jakiej jest sytuacji, czuł się szczęśliwy i to było dla niego najważniejsze.

- Wiesz, dawno nie rozmawiało mi się z nikim tak dobrze i swobodnie – powiedział w pewnym momencie Jungkook, a starszy zachichotał jak zakochana nastolatka.

- Mi też, chociaż mam Jimina, a ty.. masz Yoonę – odparł Taehyung, przypominając sobie o istnieniu narzeczonej Jungkooka, ale nie pozwolił sobie na zniszczenie sobie dobrego humoru.

- Tak... - mruknął Jeon, uciekając wzrokiem od chłopaka.

- Jaka ona jest? – zapytał starszy, sam się sobie dziwiąc.

- Cóż... ee – Jungkook zaczął się jąkać, a Kim zmarszczył brwi. – Jest urocza, no i.. bardzo miła. – Dokończył, znowu spoglądając na chłopaka, a chwilę później westchnął i na jednym oddechu zapytał

- Słuchaj, wiem, że wyrządziłem wiele złych rzeczy i wszystko potoczyło się jakoś tak dziwnie, no ale teraz znowu się spotkaliśmy, a ja nie podejrzewałem, że się spotkamy, no i jesteśmy chyba przyjaciółmi znów, no i ten czy nie chciałbyś przyjść może na mój ślub?

Taehyung otworzył buzię ze zdziwienia, a Jungkook przymknął oczy, przygotowując się na wyśmianie. Starszy kompletnie nie spodziewał się takiego pytania i nie ukrywał, że był zszokowany.

- Przyjść na twój ślub? – zapytał, zastanawiając się, czy może przypadkiem się nie przesłyszał, jednak młodszy skinął głową, a Taehyung westchnął. – Nie jestem pewien czy to dobry pomysł. To znaczy, no wiesz, dopiero co się spotkaliśmy po pięciu latach, a ja nawet nie będę nikogo znał i tak dalej – powiedział, ale w rzeczywistości nie obchodziła go żadna z tych rzeczy. On po prostu bał się tego jak widok Jungkooka, stojącego przy ołtarzu z inną osobą może na niego podziałał. Bał się, ze go to zniszczy do końca.

- Proszę Tae.

Jungkook spojrzał na niego błagalnie, a Taehyung nie potrafił odwrócić wzroku od tych pięknych oczu o których śnił każdej nocy.

- Jesteś moim jedynym przyjacielem. Bardzo mi na tym zależy. Jeśli uważasz, że będziesz się czuł nieswojo, czy coś, to możesz wziąć ze sobą Jimina, jego też zapraszam, tylko proszę zgódź się.

I mimo, że Jungkook chciał jak najlepiej, to nie zdawał sobie sprawy z uczuć starszego, ani z konsekwencji tego o co go właśnie poprosił, a Tae doskonale wiedział, jak bardzo później będzie cierpiał, jednak nie potrafił się oprzeć.

- Dobrze... Przyjdę.


lost you » vkook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz