Ein

404 34 15
                                    

Andreas leżał na ziemi wpatrując się w deskę. Była idealna. Jej długie włókna były nienaturalnie proste i piękne, a gładka powierzchnia aż prosiła się o mizianie.

— Długo jeszcze będziesz leżał?

Nawet jej głos był perfekcyjny, pomyślał Andreas. Gładki i lśniący, tak samo jak cała ona...

— Śmieszny jesteś. — zaśmiała się deska.

— Oczywiście... — powiedział rozmarzonym głosem Andreas, wstając z kostki brukowej.

Nie mógł się napatrzeć jej widokiem, była  odzwierciedleniem jego idealnej kandydatki na żonę. Już wyobrażał sobie wspólne spacery, randki i oczywiście sceny łóżkowe...

— Jestem deska. — wyciągnęła w jego stronę jedno w chudych włókien.

— Piękne imię mam... Znaczy ty oczywiście, że nie ja, cała jesteś piękna, znaczy się... Idziemy się ruchać? — chłopak nie potrafił nawet skleić zdania.

— Spokojnie, jestem dziewicą i chcę nią jeszcze pozostać. — deska ponownie się zaśmiała.

— Dzika dziewica... — rozmarzył się Wellinger.

Andreas dzielił swoje łoże z wieloma dziewczętami, jednak najbardziej zapadły mu w pamięci właśnie dziewice. Ich dzikie ruchy powodowały, że dochodził znacznie szybciej i częściej. Wyobraził sobie, że jest teraz w pozycji 69 z deską. Na sam twór jego zboczonego umysłu westchnął.

— Coś nie tak? — spytała zmartwiona deska.

— Wszystko jest nie tak! Mam ogromną chcicę na ciebie, a ty wcale mi nie pomagasz!

Deska jako bardzo religijna istota zmartwiła się. Uważała, że odmowa pomocy bliźniemu to grzech, a ona nie chciała grzeszyć, chciała iść do nieba. Codziennie się modliła i chodziła do kościoła, oraz słuchała radia Maryja. Często pomagała miłym księżom oraz katechetom.

— Oh nie! Andreasie, zaraz ci pomogę. Przysięgam na moje dziewictwo, które oczywiście posiadam.

Andreas się bardzo ucieszył, z chęcią pokazałby desce swoją piwnicę lub przynajmniej sypialnię. Zdziwił się jednak, kiedy wypowiedziała jego imię. Skąd go znała?

— To ty znasz mnie?

— Pewnie. Codziennie o 4:20 masturbuję się przed twoim zdjęciem i krzyczę twoje imię. — deska uśmiechnęła się.

— Pochlebiasz mi. — Andreas zarumienił się. — To co, przychodzisz jutro do mnie się ruchać?

Deska zastanawiała się przez chwilę, więc Andreas był trochę zdenerwowany. Nie często dziewczyny mu się opierały, jedynie Conchita Wurst odepchnęła jego zaloty. Jednak deska była inna... Była wyjątkowa.

— Pewnie, o ile będziesz mnie posuwał.

Ja i moja deskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz