Rozdział II - Pierwsza Wyprawa

49 8 0
                                    

Następnego poranka, 6:00

Maciej: Adam, i jak działo się coś w nocy?
Adam: Widziałem dwóch sztywnych kręcili się po lesie, więc zdjąłem ich z m4 Magdy, bo mój kałach z tej odległości, tym bardziej bez tłumika, nie dość, że zwabiłby ich więcej, to na 80% by nie trafił.
Maciej: Dobra robota. Słuchajcie! -zwraca się do całej ekipy - Mamy dwie ważne sprawy do omówienia. Zacznę od tej ważniejszej, otóż dzisiaj planujemy pierwszą wyprawę poza obręb wyspy. Konkretnym celem jest dom Adama, w którym jest wiele przydatnych rzeczy. Między innymi siekiery, piły i inne bajery. Najpierw zadam pytanie, są jacyś ochotnicy? Nie? To idzie Adam, wiem, że jesteś zmęczony dlatego idź już spać obudzimy cię później. Dalej idzie Marcin oraz Magda. Michał, Klaudia oraz ja zostajemy tutaj jeżeli nie będzie was o 17 całą trójką wyruszymy w poszukiwania. Drugą sprawą jest to czy nasza grupa przyjmie jakąś nazwę? Łatwiej byłoby nam się zaklimatyzować w obecnym gronie, jakieś pomysły?
Michał: Może Towarzysze Broni?
Maciej: Jakieś inne propozycję?
Klaudia: Dzikie Jednorożce? - zaśmiała się -
Maciej: - poważnie - Udam, że tego nie słyszałem
Marcin: A może... Garnizon. Tak po prostu
Maciej: Fajna, chwytliwa, krótka nazwa. Kto jest za tym niech uniesie rękę
- każdy członek Garnizonu podniósł rękę i od tego momentu ekipa nastolatków tak właśnie się nazywała - Dobra, możecie przejść do swoich zajęć, wiec uważam za zakończony.

Parę godzin później, 14:00

Wszyscy gromadzili się już, aby pożegnać trójkę, która miała spenetrować dom Adama i dokonać pierwszej wyprawy poza ich azyl - wyspę, którą mogli nazwać domem.
Adam przebudził się i rozciągnął mięśnie, spakował plecak w prowiant, broń, latarkę, bowiem reszta miejsca była przyszykowana na ewentualne łupy.
Maciej: Adam, stary słuchaj trzymaj się tam. Wiem, że to może nie być dla ciebie łatwe, ale jesteś jedyną osobą, która zna ten dom ze szczegółami. Jeżeli będą tam twoi rodzice... Nie działaj pochopnie. W całym domu musicie uważać bo jeżeli nie będzie sztywnych, to mogą być ludzie.
Adam: Tak jest poruczniku! - powiedział, ze śmiałym uśmiechem na ustach -
Adam, Marcin oraz Magda gotowi byli na wypłynięcie. Pozostały jedynie szczegóły.

15:45, Tego samego dnia

Adam: Zaciśnij mu opaskę na ręku! Magda słyszysz?!
Magda: Już robię to - mówi wystraszona -
Marcin: Adam, kurwa, nic się nie stało, mówię ci to lekkie ugryzienie. Nic mi nie będzie! Ty chyba nie chcesz.. AGH!!! - Adam ciął mocno, szybko rękę Marcina, gdyby jej nie uciął Marcin po paru godzinach byłby po drugiej stronie barykady -
Magda: Zemdlał... To chyba źle...
Adam: Stracił dużo krwi musimy chwile jeszcze poczekać, opatrzeć mu rękę. On był leworęczny, prawda?
Magda: Tak, chyba tak
Adam: To dobrze, że stracił "gorszą" rękę, łatwiej będzie mu się przestawić. Jak to się stało, że został, do cholery, ugryziony?!
Magda: Nie wiem. Odwróciłam się a on szarpał się ze zdechlakiem. Już wtedy sączyła mu się krew z ręki.
Adam: Masz krótkofalówkę?
Magda: Łap!
Adam: Skontaktuje się z Maćkiem, aby powiedzieć mu o całej sytuacji - włącza krótkofalówkę - Halo Maciek? Tu Adam odezwij się.
Głos Macieja: Halo Adam? Co się stało?
Adam: Marcin został ugryziony w rękę. Zostaniemy dłużej w terenie. Obciąłem mu rękę na wysokości łokcia, wraz z Magdą powstrzymaliśmy krwawienie i mamy nadzieję, że Marcin spróbuje się z tym pogodzić.
Głos Macieja: O rzesz kurwa. Dobra uważajcie tam na siebie, wysłać Michała, aby wam pomógł?
Adam: Na razie nie trzeba, ale w razie czego będziemy się kontaktować
Głos Macieja: Dobra, na razie. Bez odbioru
Adam: Magda musimy tu poczekać.
Magda: A nie lepiej iść do twojego domu? Tam będzie łatwiej go opatrzeć, uratować.
Adam: Chcesz go nieść półtora kilometra? Powodzenia, bo przypomnę, że wokół nas są tacy niemili ludzie, którzy bez powodu podchodzą i gryzą innych.
Magda: Nie rób ze mnie głupią, dobrze?
Adam: Dobra, przepraszam. Nie kłóćmy się.
Magda: No ja myślę - mówi pewna siebie -
Adam: Patrz! Budzi się!
Marcin: O mój Boże Najświętszy Wszechmogący, o Cię ja pierdole, kurwa mać. Gdzie do chuja jest moja ręka?!
Adam: Tutaj, chcesz na pamiątkę?
Magda: - pcha Adama - To jest nie śmieszne. Marcin gdybyśmy jej nie obcięli prawdopodobnie już byłbyś szwędaczem.
Marcin: Dziękuje, ale no kurwa - mówiąc to rozpłakując się jak małe dziecko -
Adam: Marcin, kurwa, przestań zachowywać się jak pizda. Bez tej ręki będziesz silniejszy! U mnie w domu jest taka nowoczesna proteza którą dopasowujesz do ręki, przyczepiasz do nerwów i jest niczym prawdziwa ręka, a nawet lepsza!
Marcin: Trzymam cię, kurwa, za słowo!

Tymczasem na wyspie

Maciej: Marcin nie ma ręki!
Klaudia i Michał: Co!?
Maciej: Został ugryziony, a Adam go uratował.
Klaudia: Oby mu się nic nie stało
Michał: Nie możemy tracić ludzi, Jezu. A Magdzie nic się nie stało?
Maciej: Jej się nic nie stało.

Las, Godzinę później

Adam: Widzicie? To ten dom.
Marcin: Oby był bez zombie.
Adam: Jedynymi przeciwnikami mogą być sztywni oraz ludzie. Dlatego pod dom idziemy bardzo, BARDZO cicho, zrozumiano?
Marcin i Magda: Tak jest!
- ekipa wypadowa pod dom weszła bez słowa. Posługiwali się jedynie gestykulacją. W domu nie było nikogo, a w środku zostały potrzebne sprzęty, lekarstwa, konserwy i woda, które spakowali do plecaków. Nagle pod dom podjechał obcy samochód z nieznaną dotychczas osobą. Adam kazał przyjaciołom schować się pod łóżkiem siostry znajdującym się na piętrze, a samemu podglądał nieznajomego. Ten wyjął z bagażnika dziewczynę, którą okazała się być inna przyjaciółka ekipy - Ewa. Mężczyzna, najprawdopodobniej, ją porwał i chciał wykorzystać w tym domu.
Wszedł do środka z dziewczyną i kierował się do pokoju siostry Adama, ponieważ ten okazał się najczystszy. Rzucił nią na łóżko i kazał się rozbierać robiąc, również, to samo. Wtem do pokoju wszedł Adam, który uderzył siekierą w plecy rywala i tym samym uratował przyjaciółkę przed gwałtem. W tym samym momencie, z pod łóżka, wyszli Marcin oraz Magda cali w krwi gwałciciela.
Ewa: Dziękuje wam! - rzuciła się w ramiona Adama i w takim stanie trwała parę minut. - 
Adam: Nie ma za co.
Ewa: Jest i to bardzo dużo!
Magda: Jesteśmy przyjaciółmi, w apokalipsie też trzeba sobie pomagać.
Ewa: Szkoda, że moja poprzednia grupa tak nie sądziła i sprzedała mnie za dziesięć puszek konserw.
Adam: Masz cokolwiek co mogłoby się nam przydać?
Ewa: Nie licząc samochodu? To w bagażniku była jakaś torba z narzędziami i na tylnich siedzeniach było jakieś jedzenie i napoje
Marcin: Prowiantu nigdy nie za mało
Adam: Dobra, chodźmy i zbierajmy się na wyspę.
- do krótkofalówki - Maciej! Wracamy, za około godzinę będziemy na wyspie. Mamy dla was niespodziankę.

Młode TrupyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz