Cztery miesiące po wydarzeniach z Rozdziału IV
Maciej: Nati? Gdzie jesteś?
Nati: Tu mój bohaterze.
Maciej: Przestań żartować. Jadę na wypad. Ty zostajesz nie możesz się nadwyrężać.
Nati: Sprzeciwiać też się nie mogę?
Maciej: A pomyśl chwilę...
Nati: Czyli nie. Dobrze o panie idź, lecz powróć bo za parę miesięcy będziesz mi potrzebny.
Maciej: Wiem, wiem, - pocałował w czoło - bądź ostrożna.
Nati: Nie ma sprawy.
Maciej idąc obozowiskiem wrócił myślami do czasu przed zabójstwem Bartka, miał wtedy wszystko, prócz tej jedynej. Odchodząc z Garnizonu utracił pozycję lidera tamtejszej organizacji, lecz zyskał stopień porucznika Sił Wolności. Nadał mu go dowódca - generał RP Janusz Kowal, były dowódca Garnizonu Bydgoszcz, który osobiście przyjął go do swoich szeregów. Do szeregów, inaczej nazywanego, Legionu Śmierci. Oficjalnie funkcjonowała ta pierwsza nazwa (Siły Wolności), lecz osoby, które miały z nimi styczność zazwyczaj korzystały z tej drugiej, okrutniejszej nazwy. W Legionie Maciej zdobył nie tyle samą rangę, lecz kobietę, która była skłonna zrobić dla niego wszystko - Natalię, powszechnie nazywaną Nati. Nati mogła, musiała i chciała robić wszystko dla swojego partnera. Skłonna była nawet do noszenia jego dziecka (co właśnie robi) mimo tego, że była starsza od niego o parę dobrych lat. Była całkowicie uległa, lecz wątpliwe było by on w ogóle cokolwiek do niej czuł.
Janusz: Witam pułkownika Macieja, który nazwiska podać przełożonemu nie chce. - powiedział gniewnie
Maciej: Generale-dowódco nazwiska panu nie podam ze względu na to, że zostało zhańbione w moim ostatnim obozie
Janusz: Ooo... Tego mi nie opowiadałeś. Mów szybko!
Maciej: Otóż zabiłem z miłości... Lecz ta miłość wygasła, oraz moja żądza również zanikła. Nie jestem tym samym człowiekiem, który byłem parę miesięcy wcześniej.
Janusz: No i na pewno u nas to zaplusuje! Jedno to twoja szczerość. Drugie to to, że nie będziesz, aż takim zabijaką, który próbuje zabić nawet swoich. - parsknął śmiechem
Motocyklista: Szefie, wyjeżdżamy?
Janusz: Tak jest! Wsiadać na motory i jedziemy na wschód!
Tymczasem na wyspie/Garnizon
Ewa: Spójrz Michał. Wybudowaliśmy tak szybko ogrodzenie i tyle budynków mieszkalnych. Jedynym problemem jest brak ciepła. Masz jakiś pomysł?
Michał: Wydaję mi się, że dobrym pomysłem, będzie wypad do Włocławka, do jakiegoś sklepu z kominkami, aby wziąć ile będzie potrzebnych i będzie problem rozwiązany.
Ewa: Opał mamy, więc tak: poinformuj Adama, żeby zrobił zwiad, a potem wypad do takich sklepów. Oczywiście mamy czas, lecz lepiej to zrobić szybciej.
Michał: Spoczko Ewa.
Po 5 minutach/ Plac Ćwiczebny
Adam: Siema Michał. Z czym przychodzisz?
Michał: Witam. Dokonaj zwiadu w okolicach sklepów z kominkami we Włocławku, a potem wyślij ekipę, aby przyniosła z kilka.
Adam: Ile konkretnie?
Michał: Jak najwięcej. Czasu macie pod dostatkiem, ale z umiarem z niego korzystajcie.
Adam: Klaudia, Magda, Natalia! Jedźcie do miasta, na mapach macie oznaczone punkty, w których znajdują się sklepy z kominkami, poodwiedzajcie je i wróćcie z informacjami. Podzielcie się robotą. Potem Paweł, ja, oraz Wera jedziemy tam i bierzemy jak najwięcej się da. Zrozumiano? To do roboty!
Godzinę później, obrzeża Włocławka
Natalia: Dobra, dziewczyny, które miejsca wybieracie?
Magda: A co mamy do wyboru?
Natalia: Sklep na Wolności...
Klaudia: Wiem gdzie to jest! Biere go!
Natalia: Ok. Na Spółdzielczej.
Magda: Obok mieszkała kiedyś moja ciocia. Idę tam!
Natalia: To mi został sklep na Okrzei. Wszystkie sklepy są po drodze, więc możemy iść razem.
Klaudia: Wydaję mi się, że będziemy zwracać na siebie za dużą uwagę, a musimy to zrobić tak sprytnie by nie wyszło na jaw, że chcemy te sklepy splądrować.
Magda: Popieram. Każda z nas powinna iść inną drogą.
Natalia: To może tak: ja pójdę najprostszą drogą, to jest krajową jedynką, oczywiście nie środkiem, a raczej bocznymi dróżkami, ty Magda na około, to jest za torami, na prawo od "jedynki", a Klaudia dojdziesz lasem?
Klaudia: Mi to pasuje, ale czemu ja mam najdłuższą trasę? - mówi śmiejąc się.
Natalia: Bo musisz nabrać formy, żeby znaleźć sobie jakiegoś ogiera - parskła śmiechem
Klaudia: Ehh... Niepotrzebnie pytałam.
Wszystkie dziewczyny podążyły swoimi drogami. Klaudia myślała o słowach Natalii, w których ta ujęła, że Dusia musi znaleźć sobie partnera. Po zamordowaniu przez Macieja Bartka, Dusia znienawidziła byłego dowódcę Garnizonu, lecz po pewnym czasie zrozumiała jego decyzję. Dotarło do niej, że z wielkiej miłości Maciej potrafił dokonać czynów nie godnych dowódcy ich grupy. Zabił osobę, która bez słów zabrała mu wybrankę jego serca. Dusia nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć, lecz wiedziała, że do Maćka nadal coś czuje. Nie wiedziała również czym było to uczucie, ale bez niego miała pustkę w sercu.
Wolność, godzina 16:00
Klaudia z największym sprytem dotarła do sklepu, w którym miały być kominki, za pomocą których młodzież mogła przetrwać zimę. Próbowała wejść przez drzwi frontowe, lecz te były zamknięte. W takiej sytuacji poszukiwała innej możliwości. Podeszła od tyłu sklepu, ale nie znalazła wejścia. W takim momencie pomyślała, że na dachu może być wejście, dzięki któremu wejdzie do środka. Nie myliła się. Dodatkowym czynnikiem było to, że zamek był po jej stronie, czyli na dworze. Stara kłódka była bardzo zardzewiała i wystarczyło lekko w nią uderzyć a ta już dała za wygraną. Klaudia po cichu zeszła po drewnianej drabinie. W sklepie zauważyła wiele kartonów od kominków. W środku nie było kominków, lecz kartony były po brzegi wypakowane jedzeniem, jakby czekały na wywiezienie. Cała sytuacja nie pasowała Klaudii i nie myliła się. Znikąd wyszło dwóch dorosłych mężczyzn, którzy szybko rozbroili dziewczynę i pozbawili możliwości ruszenia się.
Motocyklista: A kogo my tu mamy?
Motocyklista2: Co to za zabłąkana duszyczka?
Klaudia: Niech was to nie obchodzi!
Motocyklista: Ostraa... Lubie takie.
Motocyklista2: I do tego młoda. U nas w burdelu, aż takich nie mamy.
Motocyklista: Ta, ostatnią zabrał ten młody porucznik, jak on miał? A w sumie nie ważne.
Motocyklista2: Ty dziewczynko będziesz nasza tu i teraz. Zanim banda naszych przyjdzie. - powiedział z szyderczym uśmiechem
Dwójka mężczyzn zaczęła dobierać się do dziewczyny, która pod naporem ich ciężaru musiała ulec, bo każdy zły ruch mógł równać się ze złamaną kończyną, czyli w tej sytuacji śmiercią. Motocykliści rozebrali Dusie. Ona stojąc naga przed nimi gorzko płakała. Mężczyźni zaczęli ją całować, a ta nie mogła nic zrobić. Jeden zdjął spodnie i zaczął ja gwałcić. Była uległa bo drugi celował jej w głowę strzelbą. Nagle przed końcem ostrego gwałtu do sklepu wparowała Magda oraz Natalia. Ta pierwsza postrzeliła motocyklistę ze strzelbą, a ta druga odepchnęła "ruchacza" tak ze ten wytrysnął sobie na twarz. Dziewczyny szybko związały gwałcicieli.
Motocyklista: A co to do kurwy nędzy?! Gang kurew?
Magda zakneblowała go i strzeliła mu prosto w nogę.
Magda: Ciesz się zboczeńcu, że ten pistolet ma tłumik, bo nie usłyszą go zombie, dla których bylibyście smakowitym podarkiem od "gangu kurew".
Natalia: Dusia, nic ci nie jest?
Klaudia: Zostałam zgwałcona!! Czego chcieć więcej?!
Magda: Przyszłyśmy jak najszybciej mogłyśmy. Przepraszamy...
Klaudia: To nie wasza wina... Mogłam być rozważniejsza...
Teraz będę nosić tego skurwiela dziecko... Super...
Natalia: Nie będziesz. Spuścił się na własną zapchloną mordę.
Klaudia: Dziękuję wam. - ubrała się - Muszę się wam odwdzięczyć panowie. - z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy zaczęła odcinać obu facetom kutasy, ci nie mogli wydać z siebie głośniejszych od pomrukiwania dźwięków - A tego zostawię sobie, pomyśl, że będziesz mnie ruchać wieczorami - posłała złowieszczego buziaka i zablokowała wypływającą krew, by ten ciągle był w stanie gotowości. Zaraz po tym dziewczyny wyszły ze sklepu zostawiając mężczyzn samych sobie. Skierowały się w stronę domu.
Tymczasem, Gdzieś we Włocławku
Maciej: Do kąta kurwo! I się nie ruszaj bo spotkasz się z moją maczetą!
Janusz: - wchodząc - Witam, witam drogą dziewczynkę. Ile masz lat moja droga?
Dziewczynka szepcząc oznajmiła, że dwanaście
Janusz: To malutko. Mieszkasz gdzieś? Jesteś z kimś?
Dziewczynka: Mama powiedziała, że wróci, ale nie wróciła - rozpłakała się -
Janusz: Nie płacz słonko - przytulając - u nas znajdziesz swój nowy dom kochanie. Będziesz pomagała starszym panom, tak? - mówi uśmiechając się
Dziewczynka: A b..b..będę bezpieczna?
Janusz: No oczywiście słoneczko, ale tylko jeżeli będziesz pomagała starszym, dobrze?
Dziewczynka: T..tak
Janusz:Maciek, bądź tak miłym wujkiem i zaprowadź ją do reszty.
Maciej: Tak jest! Chodź tu młoda! - Maciej wiedział, że to co robią jest złe, ale wiedział też, że dzięki temu złu nie robi krzywdy swoim bliskim, to jest Siłą Wolności.
Janusz: Maciej, słuchaj, pojedź na Wolność zobacz czy nasi są gotowi do przewozu, wiesz czy wszystko spakowali i tak dalej.
Maciej: Już jadę szefie!
Chłopak pojechał swoim motocyklem do dawniejszego sklepu z kominkami. Nie spodziewał się otwartych drzwi i już nie uwięzionych motocyklistów z podartymi spodniami w plamach krwi.
Maciej: A tu co się odpierdoliło?!
Motocyklista: - stękając - Była tu taka kurwa. Zaczęliśmy ją ruchać a tu nagle przyszły jej koleżanki. Go postrzeliły, teraz śpi, mnie odepchnęły, że skończyłem sobie na twarzy i...
Maciej: I co?!
Motocyklista: I obcięły nam kutasy, jebane kurwy
Maciej: - wybuchając śmiechem - Jakieś kurwy was tak urządziły?! Hahaha! A chciałem was uświadomić, że mamy hot-dwunastkę, a tu widzę, że sobie nie użyjecie! HAHAHA!!!
Motocyklista: Znaczy bo mi kutasa zostawiły więc mogę sobie doszyć, ale mu tamta kurwa zabrała i powiedziała, że będzie się nim bawić.
Maciej: A słyszałeś coś konkretnego o nich?
Motocyklista: Słyszałem jednej z nich imię - Dusia czy jakoś tak
Maciej: Dusia mówisz... - Maciej wrócił do wspomnień gdy Dusią była jego najlepsza przyjaciółka i ukrytą, niespełnioną miłością, lecz to nie mogła być ona. Tamta Dusia siedziała na wyspie, a nie jeździła do miasta. Nie ryzykowała. Przynajmniej za jego pobytu
Maciej: - do radia - Potrzebny medyk na Wolności! Chłopaki nie mają kutasów - parsknął śmiechem
Tymczasem na wyspie
Adam: No i jak dziewczyny, co?
Natalia: A zajebiście, Duśkę zgwałcili, Magda jednego zajebała, żyć nie umierać. - powiedziała z wymuszonym uśmiechem
Michał: Że co?! Gdzie te skurwysyny?!
Magda: Nie bulwersuj się. Nie możemy działać pochopnie!
Michał: Zgwałcili naszą przyjaciółkę, i co? My nie działamy pochopnie, tylko konsekwentnie!
Natalia: Ich jest więcej. Idąc do Magdy, we Włocławku, widziałam zgraje motocyklistów. Tuzin przynajmniej.
Adam: No to zajebiście. Mamy wrogą grupę, która nie wiadomo ile liczy i do tego znikąd mogą pojawić się te zjeby Voltarskie.
Michał: Nie zapominając o zombie. Niby są ludzie, ale zombie to zombie. Trzeba na nie uważać.
Ewa: - nagle podchodząc - A czego wy się spodziewacie po świecie, który opanowała apokalipsa i większość z 7 miliardów nie żyje?
Adam: Nienawidzę jak się skradasz!
Ewa: A ja nienawidzę jak ktokolwiek z mojego obozu jest gwałcony.
Natalia: Zdążyłyśmy z Magdą dotrzeć jak najszybciej potrafiłyśmy. Idealnie przed wytryskiem starszego pana.
Ewa: Miały skurwysyny chociaż nauczkę?
Magda: Miały... I to taką, że...
Klaudia: Ujebałam im kutasy.
Ewa: Wow. No i bardzo dobrze! Wiecie coś więcej o ich grupie?
Natalia: Było ich około tuzina, ale mogło być ich więcej.
Ewa: Czyli tak na prawdę nie wiemy nic.
Natalia: No jeszcze, że poruszają się na motorach.
Ewa: Dalej nic dziewczyny. Dobra, chyba musimy sobie kominki odpuścić i znaleźć inny sposób na ogrzanie domków w zimę.
Magda: Jedynym sklepem, w którym są tamci to sklep na Wolności.
Ewa: Zobacz sobie na mapę. Jeden ze sklepów znajduje się na "jedynce" czyli niezauważeni na pewno nie przejdziemy, a drugi jest dwie ulice od Wolności, więc oni na pewno tam są.
Magda: Masz rację, no tak...
Gdzieś poza wyspą, Noc
Michał biegł przez las by dostać się do miasta. Chciał znaleźć Macieja, który miałby taktykę na to nowe zagrożenie. Szanse znalezienia byłego dowódcy były znikome, lecz nadzieja umiera ostatnia. Szedł tak dobre parę kilometrów mijając parę sztywnych, aż dotarł do pierwszych zabudowań po wschodniej części Wisły. Znajdowały się tu głównie domy jednorodzinne wybudowane na dużym wzgórzu. Przechodził pomiędzy zabudowaniami, przy okazji szabrując je. Dotarł w końcu do szczególnego domu. Domu jego babki. Wszedł powoli szykując maczetę na możliwe wydarzenia. Przechodził wolno, cicho przez korytarz docierając w końcu do pokoju gospodyni, a tam ujrzał rozkładające się truchło starszej pani. Nie mylił się, to była ona. Wszedł do pomieszczenia, a tam dało wyczuć się obezwładniający odór. Otworzył skrzypiące okno, by w idealnym momencie zobaczyć czołgający się worek mięsa w jego stronę. Ze łzami w oczach patrzył jak z wielkim staraniem zombie, które przecież było jego babcią, próbował wgryźć się w mocarne buty bezzębnymi dziąsłami. Nagle z piętra domu dotarły do uszu Michała głośne szmery. Wyszedł z pokoju domykając starannie drzwi i zostawiając babkę samą sobie. Z największą ciszą wszedł po schodach uważając na każdym kroku, trzymając w ręku ukochany pistolet. Wszedł na samą górę, szmery wydawało się słychać na przeciwko niego. Podchodząc do drzwi starał się zajrzeć przez dziurkę od klucze - nic z tego. Postanowił nie paprać się z inną metodą docieknięcia do tego co lub kto w środku jest tylko wymyślił, że drzwi trzeba po prostu wyważyć. Cofnął się o 2 metry i ruszył z kopniakiem. Uderzył a drzwi od razu puściły. Przycelował do niczego nie spodziewającego się przybysza i przeładował pistolet. Stojący tyłem obcy odezwał się pierwszy
Kamil: Dzień dobry?
Michał: Kim jesteś i co tu robisz?!
Kamil: Postanowiłem, że tutaj przenocuje. To coś złego?
Michał: Oddawaj karabin!
Kamil: Proszę bardzo - powiedział odwracając się i obezwładniając Kazika spojrzał się na niego.
Kamil: Ha ha! Kogo my tu mamy?!
Michał: - wstając - Kamil? Skąd ty tu?!
Kamil: Szukałem was! Ciebie, Magdę, Klaudię, Adama, Marcina i Maćka. Gdzie oni są?
Michał: Oni? Na wyspie.
Kamil: Ja pierdole, zapomniałem o tym jebanym miejscu!!! Dobra, spokój... A czemu nie ma cię z nimi?
Michał: Szukam Maćka...
Kamil: A co z nim?
Michał: Zamordował Bartka, tak tego z naszej klasy, i spierdolił, rozpłynął się.
Kamil: Czemu go zabił?!
Michał: Z miłości.
Kamil: Jeżeli zabił kogoś z waszych to czemu go teraz szukasz, nie licząc tego, że był twoim przyjacielem?
Michał: Bo kiepsko się z nami dzieje. Gdzieś we Włocławku jest jakaś banda, która zgwałciła Klaudię i boję się, że nie długo nas odwiedzą. Oprócz tego są jacyś ludzie zwani Voltarami, którzy kurwa mają jakieś moce czy chuj wie co, a Ewa zamiast zajmować się obroną myśli i kominkach na zimę. Jedyne co zrobiła to mur... z blachy, ledwo chroniący przed trupami.
Kamil: No to lipa ci powiem.
Michał: Pierdolisz?
Kamil: Dobra zbierajmy się. Powoli świta.
Michał: Dobra, na spanie nie ma czasu!
Dwójka chłopaków wyszła z domu, zostawiając babkę samą sobie, by chroniła dom. Przed bramą stały dwa motory. Nastolatkowie zakradli się do nich. Usiedli. Nagle z krzaków wyskoczyło dwóch 20-latków. Pułapka...
Motocyklista3: No witamy, witamy. Dziękujemy za darmową funkcję podgrzewania siedzeń teraz pakujcie się spokojnie do tego vana - powiedział ze spokojem wskazując na pojazd, który właśnie podjechał
Kamil: Ale...
Motocyklista4: Nie pierdol!! - uderzył kolbą w głowę i obezwładnionego wrzucił do bagażnika, Kazik wszedł dobrowolnie.
Motocyklista3: Dobra panowie, do bazy!
CZYTASZ
Młode Trupy
HorrorGrupa przyjaciół postanowiła, jak co tydzień w wakacje, pojechać na wieś do jednego z nich. Nie przypuszczali, że ten wyjazd nie będzie taki jaki sobie wymarzyli... Historia opowiada o grupce przyjaciół, którzy będą musieli zmierzyć się z głodem, wy...