Jeszcze spokojni, acz czujni-patrzą się na siebie wilkiem
Wnet patrzą, na końcu alejki-kijki!
Zaczęli nad taktyką bojową pracować
Udawać kupno czegoś innego? Czy od razu do stoiska szarżować?
Udawać? Jeszcze wykupią, hola!
Nie ze mną, Januszem, taka swawola!
Pomyśleli tak, i wnet ruszyli.
Tupot pantofli, głośny i miarowy
Niczym trzęsienie ziemi, jak huk burzowy
Setki wojów-nie przesadzam! Setki wojów biegło
Zamieniając zakupy innych w istne piekło
Zwinni niczym małpki, z gracją nosaczy
Jak one piszczeli-każdy krzyczał inaczej
Łypali dookoła, przepite acz czujne oczy
Wykrzykiwali słowa, których tu nie przytoczę
I w końcu! Dotatrli do celu, oto stoisko
Raj, arkadia, Nawia-tu jest wszystko!
Błyszczy z oddali bogactwem swych dóbr
Mruga, obiecując sobą mnóstwo wygód
Wkrótce blask zgasł.
Bowiem Janusze się wokół stłoczyli
I-oto epicki moment-tak pierwszą bitwę stoczyli!
Janusz A, w zbroi z trzema paskami
Lewym sierpowym powalił Brajana z butami
"To mój rozmiar! Ostatni został!"
Tak wrzeszcząc pana Brajana chłostał
Dopóki się nie zleciała matka synka
Ogniwo łączące, ni Karyna ni Grażynka
Swoją piką, niczym rycerz Janusza A trafiła
(A warto wiedzieć, że to jej szpilka była)
W swoim płaszczu, jak Sir Lancelota odzienie
Odzyskała swojego Brajanka mienie.
Janusz A, poległy w boju, w agonii
Myśląc o rodzinie ostatnią łzę uronił
"Powiedzcie Grażynie że ją kocham", tak szlochał
Lecz każdy go zignorował, taka wrzawa była
Janusz X jednym kijem bronił drugiego kija
Niczym mieczem odpychał nim ataki wroga
Janusza Y, który taką samą taktykę obrał
Szczęk plastiku w konfrontacji, zagłuszały go inne potyczki
Metalowe rurki długie niczym tyczki
Metal metal, jednak nie taki trwały
Bo po takiej szermierce kijki popękały
Janusze jak oparzeni, w dal je odrzucili
Aby przypadkiem jakimiś kosztami ich nie obciążyli
Toteż wzięli te kijki, których dotąd bronili
I zaczęli walczyć o kijek drugiego,
Zwycięzca zdobywa komplet.
Po pewnym czasie Janusz Y spudłował
Kijek wypadł, na podłodze wylądował
Triumf Janusza X! Podniósł swą broń w geście zwycięstwa
Gdyż właśnie dowiódł swojego męstwa.
Kijki! Będzie wypoczywał aktywnie i zdrowo
(Może się nie zgubi w drodze na Morskie Oko...)
Tymczasem Janusz B, typ koczownika
Chciał się bić o namiot, ale nikt nie fikał...
Krzyknął więc: "E! Namiot został", więc obiegli namiot
Kątem oka patrzą cenę - wyjątkowo tanio!
Janusz B kontent, ma już pretekst do bicia
Już na dłoni kastet, na czole przyłbica
Ortalion z jednym paskiem błysnął złowieszczo
Janusz B już wierzy w swoje zwycięstwo
Akcja! Kastet wylądował na szczęce przeciwnika
Latają zęby, protezy, ktoś się bokiem wymyka
Wszystko na nic! Każdego dosięgnie ręka woja
Janusz już się cieszy "nagroda będzie moja!"
Na pobojowisku dużo ciał poległych
Którzy się złapali na namiot za pół ceny
Wojownik typ B się cieszy z cwaniactwa
W którym nie widzi ani śladu buractwa.
Ofiary się mnożą; nie ma nieruszonych
Każdy chociaż trochę jest posiniaczony
Niektórzy polegli-cześć ich pamięci
W Walhali zostaną nagrodzeni za chęci!
Bez zdobyczy, ale pamięć o nich pozostanie
W sercach wiernych Grażyn i dzieci kochających
W ich oczach bohaterzy niczego się nie bojących
Tymczasem pozostali walczą zażarcie
Formują się już w drużyny, proszą innych o wsparcie
Zdobytymi łupami równo się podzielą
Teoretycznie, o ile i wtedy walk nie powielą
Drużyna numer jeden oblężenie prowadzi
Stoiska z odzieżą, część stoi na straży
Odpychając inne formacje, reszta zgarnia łupy
"Grażyna się ucieszy jak to przyniosę do chałupy!"
Kolejna część atakuje inne koszyki
Bo to ubrań przydadzą się buty i kijki
I namiot Janusza B! Każdy ma na niego chrapkę
Do całego kompletu doliczyć na dokładkę
Janusz B dzielnie go broni, kastet w ruchu
(W całym sklepie już bałagan jak po wybuchu)
Wnet się wycwanił, pobiegł do kasy szybko
Co oznaczało koniec wojny z jego strony.
Inni wojownicy, każdy bardzo zawiedzony
Żaden namiotu nie przyniesie do żony...
Chwilę połączeni w bólu, potem się otrząsnęli
Szybko do wcześniejszych oblężeń powrócili
Wcześniejsi bracia na nowo wrogami się stali
I bili się, mimo że wcześniej pocieszali
Zamieszanie, chaos, harmider i krzyki!
Inni klienci dość mieli tej szarpaniny
Przypadkowego cywila trafiono kawałkiem wołowiny
Ukradzionego przez Janusza K ze stoiska
(Janusz K nawet przeprosić nie omieszkał,
Gdyż mu jego rycerska duma nie pozwoliła)
Atmosfera wojny znacznie się nasiliła
Zdobyto łupy, ale jest problem z podziałem
Janusze bronią swego całą duszą i ciałem
Wnet! Wojownicy tego nie przewidzieli
I w wirze wojny nawet nie zauważyli
Że inni klienci mieli tego dosyć
I o interwencję ochronę zaczęli prosić.
CZYTASZ
Cebuliada
HumorEpicka, bohaterska i krwawa bitwa wojów plemienia Januszy opisana w eposie na miarę współczesnej Cebulandii.