2.

616 58 15
                                    


    Poznałem już moją klasę, oczywiście niektórych już znałem, ale reszta przyjęła mnie równie ciepło. Nataniel i Iris bardzo cieszyli się, że znów mnie widzą, no, o ile to była szczera radość, a taką mam nadzieję. Od chwili w której się tu pojawiłem Su nie odstępuje mnie na krok, a mi to ani trochę nie przeszkadza. Uwielbiam jej towarzystwo i gdybym mógł spędzałbym czas tylko z nią, ale chyba trzeba mieć też innych znajomych. Nasza bliskość przeszkadza innym, przede wszystkim chłopcom. Zazdrośni są o to, że to ja spędzam tyle czasu z najładniejszą dziewczyną. Tak, inni też dostrzegają jej urodę. Ja za to  tkwię w tym cholernym friendzone'ie. Dobra, powiem szczerze, kocham ją. Zawsze kochałem i zawsze będę. Mama od zawsze mówiła mi, że jeśli przyjdzie ta jedyna, to będę wiedzieć, że to właśnie ona. Ja czekam. Na jakiś jej ruch w moją stronę, jakiś znak bym mógł wiedzieć, że jestem dla niej kimś więcej niż przyjacielem. Byłbym najszczęśliwszy, a jak narazie pozostaje mi sprawiać, by to ona była zawsze szczęśliwa. 
     Zaprzyjaźniłem się bardziej z Arminem i tym nieszczęsnym Alexym. Nie zrozumcie mnie źle, nie mówię, że jest zły. Jest po prostu trooochę denerwujący, a ja trooochę za szybko się denerwuję. On wtedy tylko śmieje się ze mnie i mówi uroczym głosikiem, żebym się tak nie wkurzał, ale jak się domyślacie działa to wprost przeciwnie. Chyba powinienem bardziej nad sobą panować.

     Skończyła się ostatnia piątkowa lekcja. Pan Farazowski jak zwykle próbował uspokoić gawiedź, ale wszyscy myśleli już tylko o weekendzie. Tłumaczył zagadnienia jakby do siebie, bo przez ten głośny szmer nie dało się niczego usłyszeć. No, może prócz tego, że Leo kupił nową sukienkę Rozie, a Kastiela rodzice przyjeżdżają do niego w odwiedziny, z czego książę jest wielce niezadowolony. Za bardzo wykorzystujemy usposobienie naszego nauczyciela i pewnie czuje się u nas jak więzień. Mimo wszystko nas lubi, nie jako tłum, lecz jako osobne jednostki. Ja też całą lekcje dyskutowałem z Arminem i Alexym o tym co będziemy dziś robić na nocowaniu w ich domu, oczywiście prócz oglądania filmów i grania w gry. Otóż wyszło na to, że nic więcej, ale naprawdę, cieszę się zwyczajnie, że będę mógł spędzić z nimi czas. Szkoda, że będzie również Nataniel. Sam w sobie nie przeszkadza mi, ale widać, że podoba nam się ta sama dziewczyna. 
     Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy wybiegli z klasy w jakimś dzikim pędzie. Jedynie Amber, Li i Charlotte wyszły powoli na samym końcu, oburzając się zachowaniem pozostałych. One obgadują wszystkich i nie warto się nimi przejmować, a tym bardziej z nimi przyjaźnić. Klementyna próbuje im się przypodobać. Chyba ta ich pewność siebie ją tak przyciąga. Razem z potakującą Amber dziewczyną  udały się w stronę klatki schodowej. W tym samym kierunku poszli Kastiel i Lysander, tyle, że oni do piwnicy. Tam robią swoje próby zespołu i całkiem nieźle im wychodzi te muzykowanie.  Ja szedłem powoli w stronę dziedzińca. 
-Co tam piękny, co będziecie dziś robić?- Su, piękny...?
-A co można innego robić z Arminem niż granie?

-Hah, w sumie racja, ale Nataniel? Zanudzi się i pójdzie czytać swoje kryminały!- lubiliśmy się z niego delikatnie podśmiać, ale czysto koleżeńsko.
     Wyszliśmy razem ze szkoły i ruszyliśmy w drogę rozmawiając przy tym o dzisiejszym dniu w szkole i planach na wieczór. Odprowadziłem ją pod sam blok, jak to zwykłem robić codziennie po szkole. Wiecie, jeszcze ją ktoś ukradnie... Jest taka pełna życia i energii. Chodzi podskakując delikatnie od czasu do czasu, ciągle za czymś goni i łatwo się cieszy się z takich drobnych rzeczy, jak wiewiórka w parku. Właśnie to jest w niej swego rodzaju przyciągające i bardzo chciałbym zrozumieć jej zachwyt światem.
-To co... Miłego wieczoru.- powiedziałem do oddalającej się w stronę domofonu Su

-Tobie również, ale wiesz, możliwe, że jeszcze bardziej ci go umilę moją obecnością. Rodzice wychodzą wieczorem i wrócą dopiero nad ranem, więc... postaram się do was wpaść.
-Mówiłaś o tym innym? 

-Tak, uprzedziłam już ich, nie bój się. Lepiej idź do domu i spakuj rzeczy. Do zobaczenia!- puściła oczko i zniknęła w drzwiach klatki schodowej.
-Papa...- ale drzwi mi nie odpowiedziały.
Przyjdzie do nas, a więc będę musiał zachowywać się... bardziej przyzwoicie. Bez walk o pada i jedzenie. 

     Wracałem do domu przez park, a naokoło dzieci biegające ze swoimi psami i staruszki karmiące gołębie chlebem. Nie za bardzo mnie interesuje karmienie gołębi, ale psa chciałbym mieć. Byłby moim towarzyszem  podczas wieczornego treningu. Kocham zwierzęta, a zwłaszcza psy, które są lepszymi przyjaciółmi niż niejeden człowiek. Podpytam rodziców czy się zgodzą na jakiegoś psiaka.
     Ostatnio cały czas grzeje słońce. Od jego promieni ziemia już wyschła, a trawa pożółkła, zarówno od braku wody jak i od rosnących na niej mleczy. Za gorąco mi było w tej koszuli, więc zdjąłem ją i obwiązałem wokół pasa. Wyjąłem mp3, włożyłem do uszu słuchawki i pogrążyłem się w muzyce. To mnie odpręża i pozwala się uspokoić. Zamyślony szedłem niemal na oślep, zdając się na łaskę mojego przyzwyczajenia do tej samej codziennej drogi.


Zebrało się na deszcz- Słodki flirt oczami KentinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz