3.5

599 62 23
                                    

Zgadnijcie kto to był. 

-Suuuu, nie strasz Kenusia- Alexy wstał i poszedł uściskać ją, jakby nie widzieli się przynajmniej z miesiąc. Razem z jego głosem wróciła też jasność.

-No ej, popsułeś moją zabawę...- powiedziała mając przyciśnięte gardło przez ramię Alexego, ledwo co nabierając powietrza na te kilka słów.

 -Co tutaj robicie beze mnie?- wzięła głęboki wdech.

-Och, nic takiego. Nasz przewodniczący spuszcza łomot wojskowemu- Armin uśmiechnął się szeroko, wyraźnie się nabijając.

-W grze na konsolę, wielki mi wyczyn- wcale nie byłem zły, że kompromitują mnie przed nią. W C A L E.  

-Po prostu przyznaj, że tym razem ja jestem w czymś lepszy- dumny Nataniel.

W całej tej ich euforii z pokonania mnie, nie zauważyli pewnej z pozoru nic nie znaczącej sytuacji. Su wciąż stała za mną i położyła rękę na moich włosach. Odchyliłem głowę do tyłu, by móc spojrzeć na dziewczynę. Poczochrała mnie czule, patrząc mi prosto w oczy, no, tak do góry nogami. 

-Nie martw się Kentin- powiedziała, zapominając, że chłopcy nadal są tuż obok albo może wiedząc i mając nadzieję, że to zauważą. Nawet się nie spojrzeli, no może prócz Alexego, który jednak  nie starał się dzielić tym z kimkolwiek. Nie obchodzi mnie co oni myślą, póki Su jest ze mną. Zwykły moment z niezwykłą osobą. Zawsze uśmiecha się, gdy mnie widzi, jakby sam mój widok sprawiał jej radość. Ze mną jest nawet gorzej. Uśmiecham się mimowolnie, gdy tylko o niej myślę.  Chyba się lekko zaczerwieniłem, ale ona tylko się cicho zaśmiała. Urocze stworzenie. 
-A ty Nat lepiej się nie śmiej, bo następnym razem to Kentin cię pozabija!-puściła mnie.

-Chciałbym to zobaczyć- odprychnął.

-Tak, ja też- dodała siadając na kanapie miedzy mną, a Alexym (tak poza tym to 1:0 dla mnie, Nat). Nie mam pojęcia, kiedy zdążyła zdjąć swoje buty, ale siedziała teraz bosa, trzęsąc się z zimna. Była cała zmoknięta, a bluza którą miała uchroniła jedynie jej włosy. Brawo, kapturze. 

-Może zrobić ci herbaty...?- troskliwy Kentin jest troskliwy.
-N-nie... Dam radę- zawsze da radę. Silna i niezależna kobieta. Zdjąłem swoją koszulę i nałożyłem na nią. 

-Jest cienka, ale...- przerwała mi

-Dziękuję- uśmiechnąłem się tylko i kiwnąłem głową.

Najchętniej przytuliłbym ją, ale coś wewnętrznie mi na to nie pozwalało. Czułem jakąś barierę, którą tylko ona może przekroczyć. To się chyba nazywa nieśmiałość, wróć, lęk. Przed odrzuceniem, ale przecież widzę jak patrzy, jak się cieszy, jak powoli żyje obok mnie. Obok mnie czy ze mną? Wolałbym z. 

-Też jestem teraz mokry przez ciebie, razem będziemy rano kichać- powiedział Alexy z udawnym smutkiem. 

-Kichać? Też chcę być chory!- Armin wyrwał się ze swojej cudownej rozmowy z Natem i rzucił się na niczego nie spodziewającą się Su.- Kurde, prawie wyschłaś.

-Niedziwne, skoro mimowolnie się o was wycieram- zachichotała odwzajemniejąc jego uścisk. Jeśli miałbym zachorować, to tylko w ten sposób. 

    Pobłażliwie patrzył na to Nat, jak gdyby już dawno wydoroślał z takich rzeczy jak usilna próba zachorowania. Jak bardzo jednak nie chciałby tego ukryć, to widać było, że najchętniej znalazłby się na miejscu Armina. Wszyscy najchętniej tuliliby tylko ją. 

-No już, zjadłabym pizzy trochę, głodna jestem- najpewniej nie jadła nic cały dzień. Często zdarza jej się tak robić, mówi, że była zbyt zajęta, by coś zjeść. Gdy jednak już znajdzie się w pobliżu jedzenia, to zjada tyle co za dwie osoby. Próbuję przekonać ją, by jadła regularnie, jednak utrzymuje, że dobrze jej z tym jak jest, chociaż ja nie byłbym taki pewny. 

    Włączyliśmy film i rozłożyliśmy nasze materace. Bliźniacy mieli dwuosobowy, Nataniel i ja pojedyncze, a Suśka...

-A ty nie miałaś wpaść tylko na chwilę, nie to żebym cię wyganiał?- zagadnąłem.

-Nie martw się! Muszę po prostu wrócić do domu na szóstą.

-Szóstą rano?

-Ustawię sobie budzik, rodziców nie będzie do siódmej, bo pojechali gdzieś ze znajomymi i tak jak my zarwą nockę...-ziewnęła- No, prawie tak jak my. 

    Film nudny, chociaż niby komediowy. Rozrywka taka, że wszyscy pozasypiali. No, Nataniel nieco później, bo widziałem, jak po kryjomu czyta jakiś kryminał na ebooku.  Ja nie spałem. Nie chciałem, zbyt dużo myśli tak blisko niej... Su wierciła się cały czas, nie mogąc znaleźć swojego miejsca. Co chwila odkrywała się i przykrywała z powrotem jak jakieś zwierzę zmiennocieplne. 

   Nie wiem, która była godzina, ale ciemność zapadła już dawno i tak jakby na zawsze. Przynajmniej tak się zdawało leżąc na przytwardym materacu i gapiąc się w sufit. A może to nie był sufit tylko niebo na wewnętrznej stronie moich powiek? Kto tam wie. Nocą wszystko wydaje się bardziej możliwe. 

-Kentin...- ledwie słyszalny żeński głos przyprawił mnie o ciarki, te takie przyjemne, gdy wiesz, że zaraz wydarzy się coś niesamowitego. 

-Mph...-wymamrotałem, próbując stwarzać pozory, że śpię jak reszta. Głupio, gdyby się dowiedziała, co tak naprawdę robiłem. 

-Mógłbyś się położyć obok? Nie wzięłam tego misia od ciebie i brakuje mi...-Odwróciłem się w jej stronę. Spoglądała z góry szukając w ciemności moich oczu. Gdy w końcu je znalazła...-ciepła- dodała. Błękit błyszczał się nawet w tych ciemnościach. Nie wiem jak to działa, musi mieć coś z kota... Ciężko jej odmówić, ba, nie da się, ale nawet gdyby się dało, to nigdy nie przegapiłbym tej chwili, gdy to ona podaję mi rękę przez barierę. Po cichu wstałem próbując nikogo nie zbudzić. Zrobiła mi miejsce na łóżku, a ja niezgrabnie wsunąłem się pod jej kołdrę i położyłem się na plecach.  Bez słowa położyła głowę na moim ramieniu, obejmując mnie swoją szczupłą rączką. 
-Dziękuję...-wyszeptała. Gdy wtuliła się we mnie, jej oddech się uspokoił, a serce zaczęło miarowo bić, zupełnie przeciwnie do mojego. Moje w tym momencie urządziło sobie dziką imprezę, wraz z żołądkiem i płucami. Serce, uspokój się, Płuca, nie potrzebujecie tak gwałtownie pobierać tlenu, żołądku, błagam, przestań robić krzywdę sobie i mi tym ciągłym uciskiem. 
Falowane włosy łaskotały moją twarz, mimo to chciałbym by nie przestawały już do końca mojego życia. 

    Usnęła szybko, poznać się dało po jeszcze bardziej spokojnym oddechu, który nie obawiał się niczego. Nie wiedziałby, gdyby ktoś chciał go zniszczyć, nie wie też, że ktoś się mu przysłuchuje. Leżałem nieruchomo, obawiając się, ze choćby najmniejszy ruch zbudzi śpiącego na mnie aniołka. Szykuje się całonocna dyskoteka, zakończona nieprzespaną nocą i zdrętwiała ręka. Złapałem ostatni (z własnej woli) głęboki wdech i spojrzałem na śpiącą postać. Wyglądała tak niewinnie i bezbronnie, a właśnie mi postanowiła oddać się w opiekę. Nie zawiodę cię, obiecuję. Poziom melatoniny w organizmie powoli zaczął zyskiwać przewagę i nawet głośna muzyka gdzieś z mięśni poprzecznie prążkowanych nie była wstanie go pokonać. 



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 17, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zebrało się na deszcz- Słodki flirt oczami KentinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz