-Anders?-zimny powiew marcowego powietrza spoliczkował mnie zaraz po otwarciu drzwi. Przymrużyłem oczy by zidentyfikować gościa,mimo,że spodziewałem się go po głosie.
-Tak?-przewróciłem nużąco oczami nakazująz mężczyźnie wejść do środka. Obrzuciłem niechętnym spojrzeniem swoisty artystyczny nieład panujący w całym domu.
Brunet ukradkiem przemknął przez korytarz,zwinnie mnie wyprzedzając i wpełzając do pokoju głównego.
Oczekiwał wytłumaczenia.
Zawsze śmieszyło mnie dlaczego ludzie nie mówili czego chcą. Domyślanie się związane było z ryzykiem bolesnej dla obydwu stron pomyłki. Jednakże nadmierna szczerość była w stanie doprowadzić ich do obłędu. Nie. To nie była szczerość. To były bolesne stereotypy.
Wedle nich powinienem mieć już żonę i planować dziecko. Własny dom,dobrze prosperującą firmę. Być złotą rączką,obdarzać wszystkich idealnym uśmiechem. Żyć swoim niczym nie zmąconym tokiem "jak każdy inny".
Byłem jednak kolejnym, zniszczonym dzieckiem. Kolejnym wyjątkiem od reguły. Byłem szaleńcem dla człowieka o zdrowych zmysłach.
--
-Może przejdziemy do sedna?-warknał znudzony bawieniem się rękami. Walczył ze sobą by nie podnieść głosu z powodu irytacji.
Niepotrzebnie marnował swój czas.
-Kawy,herbaty?-rzuciłem zdawkowo próbując ludzko rozpocząć rozmowę. Przyznaje sie. Nie potrafiłem.
W obliczu swojej własnej głupoty nie byłem w stanie wydusić ani jednego słowa. Moje wnętrze rozdzierał bolesny krzyk. Wołanie by powrócił.
Zmarnowałem mu życie.
Cóż.
-
Dobrze zbudowany Norweg opuścił pomieszczenie. Rzucił mi ostatnie pełne pogardy spojrzenie i z wściekłością wymalowaną na ustach najzwyczajniej sobie poszedł. Czułem się jak mała bezbronna dziewczynka w obliczu swoistej zagłady.
Wiedziałem co mnie czeka.
Prędzej czy później się dowiedzą.
°°°
Rzadko będzie się tu coś pojawiać, ale wesprzeć gwiazdeczką zawsze możesz.
CZYTASZ
Kuharibiwa Us | | A.F & A.W
FanfictionWydawałoby się, że kwiat polny, zakwitajacy wiosną, cieszący oko i pokazujący moc pór roku odzwierciedlał charakter obojga. Jednak jeden był wiosną, drugi zaś deszczową jesienią pogrążoną w depresji, na ogół niestwierdzonej i niewidocznej. Bo życie...