Jeden łyk za dużo

214 19 7
                                    

Doszliśmy bez słowa do baru, gdzie mężczyzna zamówił drinki i ruszył dalej, w stronę loży VIP. Otworzyłam szeroko oczy i przystanęłam, ale jasnooki rzucił mi zniecierpliwione spojrzenie i gestem nakazał iść za nim. Weszłam po schodach i usiadłam do stolika, przy którym czekał już na mnie brunet.

- Nie zostaliśmy sobie przedstawieni - uśmiechnął się delikatnie - Jestem Adam.

- Wiktoria... - mój mózg zaczął pomału kojarzyć fakty. Chyba już wiedziałam z kim mam do czynienia. Adam Lambert. Słyszałam coś o nim, wydawał się spoko gościem. Chwila, czy on nie był gejem? Chyba tak... Nie wiem, czy mi ulżyło, czy delikatnie rozczarowałam się (no w końcu facet był BARDZO przystojny... i tak uroczo się uśmiechał...).

Zapadła krępująca cisza, którą przerwało nadejście kelnera z naszymi napojami.

- Przy toalecie wydawałaś się... bardziej wygadana - Adam uśmiechnął się złośliwie, a ja zaczerwieniłam się na wspomnienie całego zajścia.

- Przepraszam, ja...

- Nie przepraszaj! To było całkiem zabawne. - brunet zaśmiał się - Wypij to, może konwersacja pójdzie ci lepiej. - wskazał na mojego drinka i mrugnął do mnie porozumiewawczo.

Posłusznie podniosłam szklankę do ust i upiłam spory łyk.

- Cholera! - zaklęłam po polsku - Ile to ma procent?

- Nie wiem. Pewnie dużo. - Adam wzruszył ramionami - Co to za język?

- Polski... - wymruczałam - Przyjechałam tu na wakacje z przyjaciółką, którą gdzieś zgubiłam...

Niech to szlag. Z tego wszystkiego zapomniałam o Julii. Pewnie mnie szuka, może się martwi, a ja najspokojniej w świecie siedzę przy stoliku z światowej sławy wokalistą.

- Będę musiała jej poszukać, wybaczysz... - zaczęłam wstawać od stolika, ale Adam zatrzymał mnie.

- Spokojnie, nic jej się tu nie stanie. Poszukasz jej potem. Pewnie świetnie się bawi i zapomniała o otaczającym ją świecie. Ty możesz posiedzieć ze mną.

- No nie wiem... - słowa Adama uspokoiły mnie nieco, ale nie byłam pewna, czy JA chcę siedzieć i gadać z facetem, którego znam od dziesięciu minut.

- Lepiej napij się jeszcze, a nie gadaj... - brunet podał mi szklankę i wypiłam kolejnego łyka. Za drugim razem smakowało lepiej, wiec wypiłam jeszcze jednego. Czy ja się nie upiję? Dobre pytanie, ale nie zdążyłam sobie na nie odpowiedzieć, ponieważ Adam zaproponował:

- Zagramy w pytania*?

Zdziwiona nieco tą propozycją, chciałam najpierw ustalić kilka szczegółów:

- A co co gramy?

- A czego byś nigdy nie zrobiła? - Adam zadał pytanie z przebiegłą miną.

- Nie grałabym w dziwne gry z obcymi ludźmi. - roześmiałam się.

- Ha! Stwierdzenie! Punkt dla mnie!

Uśmiech zszedł mi z twarzy:

- Oszukujesz!

- Dlaczego?

- Jeszcze nie zaczęłam gry...

- Znowu brak pytania! Dwa do zera dla mnie! - brunet wypił swojego drinka i uśmiechnął się triumfująco.

- Hej! Czemu to liczysz?! - no nie, zdecydowanie nie lubię przegrywać. Ja również dopiłam wszystko co miałam, ale byłam zbyt rozzłoszczona, aby zauważyć, że obraz lekko mi się chwieje.

- Nie pamiętasz, że zaczęliśmy już grę?

- Zaczęliśmy? - zapytałam zdziwiona, na co Adam uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Pytanie retoryczne! Trzy - zero dla mnie, więc wygrałem. Teraz wymyślam swoją nagrodę!

- O nie! - krzyknęłam i zezłoszczona wstałam od stolika. Niestety, wypite drinki dały o sobie znać i potknęłam się o krzesło. Stłumiłam przekleństwo, uświadamiając sobie, że trochę przesadziłam. Ale co się stało, to się nie odstanie...

- Upps... - Adam rzucił mi złośliwy uśmieszek - Widzisz, po prostu musisz zostać. Siadaj.

Nie wiem czemu, ale posłuchałam go i ciężko klapnęłam na krzesło. Skrzyżowałam obrażona ręce i czekałam na to, co zrobi brunet. Ten nachylił się nad stolikiem i nasze twarze znajdowały się zdecydowanie za blisko i w normalnych warunkach raczej by mi to przeszkadzało, ale pod wpływem alkoholu było mi wszystko jedno.

- Masz strasznie niebieskie oczy... - wymamrotałam bez sensu - W sensie bardzo niebieskie, a nie, że są straszne, wiesz o co mi chodzi...

- Yhm... - przytaknął, nie odrywając ode mnie wzroku, co było nieco krępujące - Mi podobają się twoje... Ale musisz wybrać nagrodę dla mnie. Pamiętaj, powiedziałaś, że to ma być coś, czego nigdy byś nie zrobiła.

Roześmiałam się głupio i palnęłam pierwszą rzecz, jaka w tym momencie przyszła mi do głowy:

- Nigdy bym cię nie pocałowała.

Adam zrobił nieco obrażoną minę i zapytał z oburzeniem:

- A to czemu?!

- Bo wyglądasz na takiego, z którym nie da skończyć się tylko na buziaku. - Co. Ja. K**wa. Mówię. Nigdy więcej picia z nieznajomymi.

- Mmm... Dobrze powiedziane. - zamrużył oczy i delikatnie uśmiechnął się - Czyli to nagroda dla mnie..?

Dzięki Bogu w tej chwili na górę wszedł chłopak z rozwianymi blond włosami, wrzeszcząc:

- Adaaam! W końcu cię znalazłem!

Brunet wyglądał na trochę zirytowanego, ale próbował tego nie okazywać. Przewrócił oczami i westchnął:

- Byłem tu cały czas, Tommy.

- Co? Serio? Stef! - Tommy ryknął w kierunku schodów - On mówi, że tu był cały czas.

- Przecież mówiłam ci imbecyle! - dołączyła do nas młoda kobieta z blond włosami. Lady Gaga. Okay, to dla mnie trochę za dużo, jak na jeden wieczór.

- Ty. - wstałam i wycelowałam palcem w Adama, który zrobił minę niewiniątka - Co było w tym drinku?

- Prawdopodobnie alkohol. - odpowiedział z kamienną twarzą. Tommy nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem.

- Nie śmiej się! - wrzasnęłam na niego - Ja... Nie wiem co mi dałeś, ale przez to mam jakieś dziwne halucynacje i kręci mi się w głowie i...

- Nie przesadzaj kochanie, jesteś po prostu nawalona jak messerschmitt. - brunet uśmiechnął się kpiąco, Tommy znowu wybuchnął śmiechem, a Lady Gaga popatrzała na nich z dezaprobatą.

- Adam, to było BARDZO niegrzeczne. Chodź, odprowadzę cię do taksówki, nie przejmuj się tymi dwoma idiotami.

Spojrzałam na nią powoli i kątem oka zobaczyłam jak chłopcy rzucają się w moim kierunku, gdy zaczęłam osuwać się na ziemię. Zemdlałam.

***

*Gra, w której używa się jedynie pytań

Fuck You, Adam LambertOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz