05

349 59 4
                                    

Gala przebiegła pomyślnie dla młodego aktora, który zdobył kilka nagród szczycąc się tym nieskromnie. Chociaż było to uzasadnione, bo jedna statuetka dla niego, to jedna statuetka mniej dla Bumjo, który również nie narzekał na tamtejszy wieczór.

Taehyung siedział już w aucie, tuż obok dumnego Woochula oglądającego dokładnie wszystkie zdobyte trofea przez swojego podopiecznego, będąc z niego bardzo dumnym. Musiał jeszcze pochwalić gwiazdora za to, że na czerwonym dywanie nie zbłaźnił się, jak to miał w zwyczaju i z gracją wyszedł z całego zamieszania, roztapiając serca milionom fanek. 

Tradycją było to, że pan Kwon (bogaty frajer mający się za nie wiadomo jakiego boga, bo jest właścicielem jednej z najbardziej popularnych stacji telewizyjnych) zaprosił wszystkich bliskich jemu sercu, to znaczy tych, którzy osiągnęli większy sukces, na "spotkanie". 
Takie spotkania to zwykłe imprezy w jego wielkiej willi, gdzie gwiazdorzy mogą przechwalać się ilością zdobytych nagród czy zaliczyć jedną z pokojówek w pierwszym lepszym pokoju.

Taehyung pojawiał się tam z dwóch powodów; 1) żeby być z dala od matki, która trułaby mu o tym, że gdyby postarał się bardziej to zdobyłby wszystkie nagrody no i 2) dla darmowego jedzenia. 

Aktor zapewne bawiłby się jeszcze lepiej gdyby ten głupi Bumjo nie oddychał tym samym powietrzem, w tym samym pomieszczeniu zakłócając mu zajadanie się koreczkami serowymi.
Prawie pękła mu żyłka na czole, gdy mężczyzna zaczął się zbliżać w jego stronę, a zanim Tae zdążył się wycofać, ręka wyższego zacisnęła się na jego ramieniu.

- Hej, Taehyung - zaczął, na co Kim od razu przewrócił teatralnie oczami. - Chciałem ci tylko pogratulować nagrody za najlepszego aktora pierwszoplanowego.  

- Twój garnitur to jakaś marna podróba - zmierzył go całego wzrokiem, wpychając sobie do ust jeszcze jeden kwadracik żółtego sera, a widząc ten uśmieszek rywala przepełniony zdenerwowaniem, uniósł triumfalnie brwi do góry. 

Kim zadowolony ze swojego "pocisku" był już gotów odwrócić się na pięcie i poszukać kolejnego stoliku z jedzeniem do okupowania. No co, przecież chciał jak najbardziej skorzystać z tego, że nad nim nie stoi jego rodzicielka i nie truje mu o tym, że jeśli będzie jadł tak dużo, to będzie wyglądał jak świnia.

- Nie chciałem, żebyśmy prowadzili rozmowę jak przedszkolaki, którzy są pokłóceni o łopatkę, ale... - zaczął Bumjo, a Tae przewrócił oczami. - ... w sumie to cieszę się, że wygrałeś tą nagrodę. Mogłeś się poczuć jak ja na ostatnich dwóch galach. 

Zadowolony z siebie Bumjo poprawił kołnierzyk koszuli wystający z marynarki, a Taehyung wypuścił powietrze przez usta, nadymając policzki jak chomik. Kimowi zrobiło się gorąco, więc poluzował nieco swoją muszkę, a następnie ponownie spojrzał na szczerzącego się rywala.

- No nie wiem - powiedział Tae. - czułem się bardzo dobrze, a nie jak ofiara losu...

- Hej, zamiast się ciągle wykłócać, skupmy się na naszych karierach i starajmy się jeszcze bardziej. - uśmiechnął się i wystawił dłoń w stronę młodszego, którą Tae zignorował, a Bumjo wciągnął ze świstem powietrze. - Cóż, chciałem, żebyśmy się zachowywali jak dorośli... Jak widać musisz jeszcze dojrzeć, żeby zrozumieć pewne rzeczy. Powodzenia, Taehyung. Na pewno osiągniesz wieki sukces.

Mężczyzna zaraz po tym odwrócił się na pięcie i zostawił Taehyunga samego pośród stolików przepełnionych jedzeniem. 
Kim zagryzł wargę, pokręcił z głową i finalnie uderzył pięścią w stół.

- Nie będziesz mi mówił co mam robić! - krzyknął na odchodne do Bumjo, który powoli zaczął wtapiać się w tłum pozostałych idoli. - Mój Boże, zdenerwowałem się przez niego. Muszę się napić.

Kolejne kilkanaście minut Taehyung wybierał wino, zachowując się przy tym jak prawdziwy znawca, chociaż prawda była taka, że aktor ostatecznie nalał sobie to, które wyglądało na najdroższe. 

Kilka lampek czerwonego wina i przekleństw pod nosem później, Tae udał się do miejsca całego zamieszania, gdzie to pan Kwon zawsze mówi kilka słów od siebie, gratuluje innym sukcesów i tak dalej. 
Dumny ustawił się jak najbliżej staruszka, gdyż zawsze to właśnie jego wyróżniał i chwalił go za to, że jego stacja mają największą oglądalność właśnie dzięki niemu. 

- Wszyscy bardzo ciężko pracowaliście na miejsce, w którym się znajdujecie... Jestem z was wszystkich naprawdę dumny, bo to dzięki wam moja stacja ma tak wysoką oglądalność. - wszyscy zebrani wokół właściciela willi wymienili ze sobą spojrzenia i kiwali do siebie wzajemnie głowami, żeby wyrazić gratulacje. - Ale jak zawsze chciałbym wyróżnić jedną osobę, która przez ostatnie miesiące pokazała, że wszystko jest możliwe.

Taehyung uśmiechnął się i poprawił kołnierzyk swojej koszuli, będąc już gotowym na te wszystkie oklaski i gratulacje.

- Panie Bumjo, jestem z pana naprawdę dumny i życzę Panu dalszych sukcesów! - zaczął klaskać pan Kwon. - Już sama zapowiedź Pańskiej dramy spodobała się widzom, niesamowite!

Bumjo ukłonił się przed wszystkimi, którzy zdecydowanie cieszyli się z jego sukcesu.
Wszyscy wiedzieli jaki był Kwon - jeżeli przynosisz wystarczające zyski dla niego - stajesz się jego ulubieńcem, a inni aktorzy nie mieli z tym problemu. Wiedzieli, że to tylko puste słowa bez znaczenia, a właściciel stacji zapomni o tej osobie gdy tylko kolejna swoją dramą podniesie oglądalność. To był klasyk ciągnący się ze spotkania na spotkanie.

No tak, rozumieli to wszyscy oprócz Taehyunga, który z rozdziawioną buzią patrzył na tego pajaca, który jeszcze mu pomachał uśmiechając się chytrze.

Kim jak najszybciej opuścił ten salon, wyzywając wszystkich w myślach, chcąc jak najszybciej znaleźć coś co go rozluźni. Będąc przy bufecie stwierdził, że wino to nie to czego potrzebuje, chociaż i tak miał bardzo słabą głowę do alkoholu.

Wielki miał zaciesz kiedy bezwstydnie przeglądając szafki w kuchni natknął się na kilka butelek soju. Przecież i tak nikt go nie przyłapie skoro wszyscy są zajęci gratulowaniem Bumjo. 
Wypiwszy niecałe dwie butelki alkoholu, wszystko odłożył na swoje miejsce, żeby nie było.

Wstając prawie upadł, ale miotła oparta na ścianę zdecydowanie pomogła mu utrzymać równowagę. Idąc z nią jak o kulach, opuścił kuchnię i skierował się do bogato zdobionego korytarza.

Jego słaby organizm już dawał o sobie znać, a głowa aktora zaczynała nieprzyjemnie pulsować. Czuł, że w każdej chwili może albo zwymiotować, albo kimnąć się na podłodze. 

Potrzebując świeżego powietrza, skierował się do szklanych drzwi, które prowadziły na balkon z widokiem na ogród Państwa Kwon. Wielki basen, idealne wystrzyżony żywopłot i kort tenisowy.
Oparł się o balustradę, opierając również na niej brodę i uroczo wydymając wargę.

- Dlaczego Pan Kwon nie wybrał mnie? - czknął. - Przecież ładnie się całowałem. Moja drama to też sukces. Przecież to ja jestem Dramą Queen. - westchnął ciężko, czując ten chłodny wiatr na skórze. - Czy mam jakieś problemy z cerą? To dlatego?

Kim nawet nie usłyszał kroków za sobą, ale odwrócił się kiedy dopiero usłyszał ten głos.

- No cóż, Taeś... Po prostu są ludzie dobrzy i ludzie lepsi- uśmiechnął się Bumjo, również podchodząc do oparcia, a krew w żyłach dwudziestopięciolatka zaczęła wrzeć. - Nie wystarczy mieć ładną buźkę, potrzebna jest też dyscyplina. A takiemu rozpieszczonemu dzieciaku, zdecydowanie jej brakuje.

Po tych słowach film dla Tae się urywał i nie pamiętał już nic z tamtego wieczoru.

__

𝐃𝐑𝐀𝐌𝐀 𝐐𝐔𝐄𝐄𝐍 ゛ 𝐓𝐀𝐄𝐊𝐎𝐎𝐊 [ z a w i e s z o n e ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz