02

493 77 11
                                    

Znudzony siedział na wielkim, śnieżnobiałym fotelu zasypanym błękitnymi, puszystymi poduszkami, którymi bawił się jedną ręką, w drugiej zaś trzymał soczek z rurką, z której zamiast pić, przegryzał ją zębami.
Tuż obok niego siedziała Miyeon, drobna rudowłosa stylistka aktora, wachlując go pudrowym wachlarzykiem, podarowanym dla Kima przez jednego z fanów.

Na sofie, chowając twarz w dłoniach zasiadał Woochul, tupiąc nogą na wzór odbijających się szpilek Pani Kim od podłogi. O tak, farbowana brunetka chodziła w te i wewte prawiąc kazanie dla swojego syna, jak i dla jego pomocników, którym sama nadała takie miano.

- Zwariowałeś, Taehyung? - zmarszczyła brwi wymalowane czarną kredką, a jej syn spojrzał na nią z pod byka, przegryzając rurkę zbyt agresywnie. - Nie wiesz, że w social media teraz drzemie cała siła? Myślałeś, że jak zachowasz się jak diva i uciekniesz przed trzema dziewczynkami to one nie napiszą o tym na swoim Twitterze? Patrz, to było tylko kilka dzieciaków, a media o tym trąbią jakbyś zrobił zamach na prezydenta. Mogłeś je jeszcze opluć!

Albo opryskać szlauchem - dodał w myślach, przewracając oczami na samo wspomnienie twarzy tego chłopaczka, którego spotkał poprzedniego dnia.

- Myślę, że pani przesadza... - zaczęła Miyeon, ale nawet Tae nie mógł wziąć jej na poważnie przez jej wysoki i przesłodzony głosik. - Przecież to tylko trzy dziewczynki, a na tamtym nagraniu Taehyung nie pokazuje twarzy, więc możemy się kłócić, że to nie on... 

- Jesteś tylko stylistką co w każdej chwili może się zmienić, więc zajmij się swoją pracą i nie wtrącaj w poważne rozmowy - zagroziła jej, poprawiając sztuczne futerko na swoich ramionach, a rudowłosa zaczęła wachlować szatyna jeszcze bardziej energiczniej, wydymając wargę. 

Woochul westchnął, opierając się o sofę, mając już po dziurki w nosie tej rozmowy, tego chodzenia w kółko Pani Kim, tego, że Taehyung nic nie mówił i tego, że siedzieli tam od jakichś dwóch godzin.

- Ale to co mówi Miyeon nie jest głupie - poparł dwudziestolatkę, która nieśmiało się uśmiechnęła. - Możemy brnąć na chama w to, że ta uciekająca osoba to nie Taehyung, ale to i tak nie wystarczy, bo fani nastawili się, że on jest tym złym. Poza tym, to nie pierwszy taki numer Taehyunga, będzie ciężko cokolwiek udowodnić. Nie może stracić tytułu twarzy Korei i jednej z najpopularniejszych osób w show-biznesie, a do tego będzie niezbędne podbudowanie wizerunku...

Pani Kim niemalże od razu klasnęła w dłonie, jakby zapominając, że przed chwilą uciszyła dziewczynę za tak beznadziejny pomysł. 

- A może ja nie chcę ukrywać tego, że to ja? Przecież nie jestem na każde zawołanie fanów - oburzył się młody aktor, widząc, że nie ma nic do powiedzenia w tej sprawie.

- Zamknij się i słuchaj co ma do powiedzenia mądrzejszy od Ciebie! - uciszyła go jego własna rodzicielka, przez co dwudziestopięciolatek ponownie opadł plecami na oparcie fotela, rozlewając trochę soczku wokoło.   

Woochul zawiesił się na chwilę, usłyszawszy słowa matki aktora, bo nawet jeśli Taehyung był wkurzający to z dwojga złego wolał właśnie jego niż Panią Kim.

- Pomyślałem, że moglibyśmy zorganizować jakieś spotkanie z fanami. Załóżmy, że za kilka dni w Coccinelle, tej kawiarni co serwuje najlepsze ciasto czekoladowe. Fani zlecą się tam jak myszy do sera, sam możesz nawet wcześniej ich uprzedzić, że tam się wybierasz. Uzbroisz się w cierpliwość, porobisz sobie z nimi zdjęcia, dasz autografy, pogawędzisz, poprzytulasz... - mówił, a Pani Kim z zafascynowaniem wsłuchiwała się w słowa mężczyzny, podczas gdy Taehyung nadal był obrażony i wielce pokrzywdzony przez cały świat. - Zupełnym przypadkiem, o który już sam zadbam, na miejscu zjawią się reporterzy, który nie będą sobie szczędzili artykułów o tym jak wspaniały jesteś dla fanów.

Kobieta ubrana w skórzaną spódnicę tylko pokręciła głową z aprobatą, a jej syn jak zwykle przewrócił oczami na ten pomysł. 
Biedna Miyeon siedziała jak mysz pod miotłą, bojąc się odezwać słowem gdy w pobliżu była ta kobieta przypominająca jadowitego węża, który może zaatakować w najmniej spodziewanej chwili.

Była może wyrodną matką, ale nikt nie zaprzeczy, że to głównie przez jej udział Taehyung może szczycić się mianami jakimi go obsypują internauci albo swoją gablotą nagród z przeróżnych gali. Zawsze to ona namawiała go do poprawienia umiejętności aktorskich i załatwiała mu główne role w przedstawieniach szkolnych za drobną opłatą. Szkoda tylko, że Tae przez ten czas nie widział w niej matki, a trenerkę, dla której liczył się jego sukces.

Poszkodowany był także Yoonjae, młodszy brat Tae, który zawsze był na drugim planie, ale dla Taehyunga czasami jedyną rodziną. 

- Świetnie - ucieszyła się kobieta, poprawiając swoje włosy i zapominając o wcześniejszych napadach złości. - Może jakbyś był trochę bardziej bystry sam wpadłbyś na taki pomysł. Przysięgam Taehyung, nie tyle na ciebie pracowałam, żebyś zaprzepaścił wszystko twoimi humorkami. 

Taehyung tylko zacisnął szczękę, uciekając wzrokiem po całym, ogromnym salonie, w takich chwilach doskonale rozumiejąc dlaczego jego ojciec postanowił ją zostawić. 

  –   

Powolnym krokiem wszedł do ulubionego domu, wieszając ciemnozieloną, jesienną kurtkę na wieszaku, a następnie wchodząc w głąb budynku, do kuchni, z której do jego nozdrzy docierały zapachy włoskiego jedzenia.

- O przyszedłeś, kochanie - uśmiechnęła się brunetka z włosami związanymi w idealnego koka i natychmiast wzięła trochę sosu pomidorowego na czubek łyżki, dając do spróbowania architektowi. - I jak? Dzisiaj trochę eksperymentuję. 

- Jest przepyszne, zawsze twoje dania były najlepsze - uśmiechnął się szeroko Jungkook, kładąc swoją czarną torbę z projektami na kuchennym krześle.

Kobieta uśmiechnęła się promiennie, odkładając drewnianą łyżkę na blat i podchodząc do ciemnowłosego i składając delikatny całus na jego czuprynie wiecznie nieułożonych włosów.
Mimo, że odwiedzał ją codziennie to ona wciąż czuła pustkę kiedy go nie było.

- Jak było w pracy?

- Znośnie, tylko klient nie był zadowolony z projektu, który dla niego wykonałem, ale już mam zarys kolejnego i myślę, że tym razem będzie dobrze - uśmiechnął się kiedy poczuł ramiona otulające jego szyję i podniósł wzrok do góry, na wiecznie uśmiechniętą twarz kobiety.

- Mój synek taki zdolny - rozczuliła się. - I pewny siebie! Tak ma być, Jungkookie, pamiętaj, żeby się nie poddawać! Och, skoro już jesteś to Twoja siostra miała do ciebie sprawę.

Jungkook zasalutował, a kiedy jego mama odeszła z powrotem do garów, postanowił przejść się do salonu, gdzie na kanapie siedziała Yoorae, przeglądając coś na swoim telefonie.

Podszedł do niej od tyłu, zaglądając przez ramię w ekran i robiąc zamyśloną minę.

- Ach, te nastolatki. Wiecznie na tych telefonach - pokręcił głową, a szesnastolatka gdy zdała sobie sprawę z obecności starszego brata, momentalnie zawisła na jego szyi. - Słyszałem, że czegoś ode mnie chcesz.

- Tak, tak, tak. Pamiętaj, że bardzo cię kocham, jesteś moim najlepszym bratem i naprawdę przypadkowo zepsułam ci komodę, ale słuchaj - powiedziała na jednym wdechu, od razu szybko wpisując coś na swoim telefonie, żeby potem podstawić ekran pod nos starszemu. - Zobacz, on organizuje spotkanie z fanami! Jest taki kochany, naprawdę chciałabym się z nim wtedy spotkać, ale tato nie może mnie zawieść więc może ty...? 

Jungkook dokładnie przeczytał Tweeta napisanego przez, jak zdążył zgadnąć, tego idola swojej młodszej siostry. Dokładnie lustrując dodane przez niego zdjęcie, próbował sobie przypomnieć gdzie wcześniej widział tą twarz, ale kompletnie wypadła mu z głowy i wziął to za zwykłą pomyłkę.

- Proszę, Kim Taehyung nie robi codziennie takich spotkań, a ja jeszcze nigdy nie widziałam go na żywo... 

- Przemyślę to - uśmiechnął się, oddając dla nastolatki telefon, która doskonale wiedziała, że to jego potwierdzenie i pisnęła ze szczęścia.

- Kocham Cię!

- Nie podlizuj się! - odkrzyknął opuszczając salon. 

  —

sie będzie działo hehe

𝐃𝐑𝐀𝐌𝐀 𝐐𝐔𝐄𝐄𝐍 ゛ 𝐓𝐀𝐄𝐊𝐎𝐎𝐊 [ z a w i e s z o n e ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz