Rozdział 2

555 48 11
                                    

Stałam na środku pola treningowego. Na przeciwko mnie stał Mistrz Sasori w swojej bojowej marionetce. Pain oraz reszta członków organizacji stali kilkanaście metrów od nas.

- Zaczynajcie.

Skupiłam chakre i momentalnie zaczęło robić się zimno. Za chwilę zaczął padać śnieg.

Zabawe czas zacząć.

Mistrz Sasori zaatakował mnie swoim ogonem zakończonym szpikulcem z trucizną. Butelka z wodą przy moim pasie sama się odkorkowała i wytworzyła się wokół mnie lodowa powłoka.

Jak ja to kocham.

Teraz czas na mój ruch. Skupiłam się na marionetce. Jej stawy są naoliwione. Jak miło. Zamroziłam wodę znajdującą się w smarze. Momentalnie marionetka była bezużyteczna, nie mogła się ruszyć. Nawet pokrywa pod którą skrył się Mistrz Sasori nie chciała się otworzyć. Jest w pułapce.

Teraz pora na mnie. Jedną ręką wykonałam pieczęcie.

- Hissatsu Hyōsō!

Z ziemi wyrosły lodowe kolce, które poprzebijały marionetkę Mistrza. Oczywiście tak, żeby nic mu się nie stało. Nie chce nikogo zabijać.

- Dobrze.

Obok marionetkarza pojawił się Deidara, który pomógł mężczyźnie wyjść z jego broni.

W moją stronę natomiast poleciała kosa, którą zablokowała moja obrona lodu.

- Teraz Hidan.

- No maleńka. Ze mną tak łatwo ci nie pójdzie.

Jeszcze zobaczymy.

Hidan rzucił się na mnie ze swoją kosą. Unikałam ciosów jak tylko mogłam.

Muszę znaleźć odpowiednią chwilę...

Co nie jest proste, siwowłosy dobrze walczy. Hidan zamachnął się odsłaniając.

Teraz!

Odskoczyłam od Hidana na kilka metrów. Złożyłam pieczęcie.

-Hyōrō no Jutsu!

Hidana pokrył lód, tworząc lodowe więzienie.

Brrr. Zimno musi mu tam być.

Lider miał coraz większy zaciesz.

- Dobrze. Następny będzie Deidara.

Nie chce z nim walczyć. Nawet go polubiłam.

- No to teraz moja kolej.

Deidara uśmiechnął się i stanął przede mną.

Uśmiechnęłam się delikatnie.

Deidara stworzył glinianego ptaka i wzbił się w powietrze.

To nie będzie takie proste...

Ostatnia z klanu Yuki [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz