Rozdział 1

91 6 0
                                    


Stałam przy ladzie i nabijałam kolejne zamówienie na kurczaka. Z każdą chwilą byłam tym coraz bardziej znudzona. To nie tak, że nie lubiłam tej pracy- byłam świadoma, że w tej chwili z pewnością nic lepszego nie znajdą. Nie miałam żadnej bliskiej osoby, jedyne co mi pozostało to długi ciotki, po której ślad zaginął. O studiach też mogłam sobie tylko i wyłącznie pomarzyć.

- Hari! - zawołała Jiwoo, która pracowała ze mną w tej restauracji, dała mi przy tym znak żebym na moment do niej podeszła.

- Co jest? - zapytałam idąc w jej kierunku i zgarniając kosmyk swoich ciemnych włosów za ucho.

- Widzisz tamtego chłopaka w szarej bluzie z kolegami? O tego, który siedzi tam po prawo, tuż obok okna - mówiła coraz bardziej kipiąc z ekscytacji.

- No tak widzę... - Odpowiedziałam nie podzielając za bardzo jej entuzjazmu.

- To chyba Taehyung.... - jej "szept" zaczynał powoli zmieniać się w piszczenie.

- Że kto? - Zapytałam marszcząc brwi i spojrzałam jeszcze raz na chłopaka.

- No V z BTS!- odpowiedziała, a w jej oczach dało się dostrzec tysiące mieniących się iskierek.

Jiwoo odkąd ją znam, zawsze zwracała dużą uwagę na męskich klientów w restauracji. Średnio pięć razy dziennie pokazywała mi chłopaków, w których widziała swoich widziała materiał na swojego wymarzonego męża, a co dopiero jeżeli to był ktoś w jakimś tam stopniu popularniejszy... O zgrozo, już mu współczułam.

- Eee, no wiesz, raczej mnie ten zespół nie kręci... - zaczęłam mówić, ale nie zdążyłam dokończyć.

- No nie gadaj! - na widok jej miny aż przeszły mnie ciarki. - To nie może być przypadek, że wybrał właśnie restaurację, w której pracuję!

- Ehhh, no skoro tak mówisz...- uśmiechnęłam się.- Ale nie rób nic głupiego, bo już ostatnio podpadłaś szefowi.

- Tak, tak... - odparła, a przy tym coraz bardziej zatapiała się w swojej własnej krainie fantazji.

Skierowałam się z powrotem w kierunku lady i zajęłam swoją dalszą pracą. W między czasie zauważyłam jak Jiwoo cały czas kręci się obok wcześniej wspomnianego chłopaka. A to pytała czy coś jeszcze podać, a to zamiatała i dziwnym trafem właśnie obok stolika jej obiektu westchnień podłoga była najbardziej brudna. Niestety, przynosiło to raczej odwrotne efekty od tych, których oczekiwała. Brunet w ogóle nie zwracał na nią najmniejszej uwagi, zresztą- wcale mu się nie dziwiłam, ponieważ była coraz bardziej nachalna.

Po jakichś trzydziestu minutach wraz z kolegami wyszedł przed budynek, natomiast jeden z nich zajął się uregulowaniem rachunku. Kiedy tylko zapłacił i dołączył do swoich kumpli, Jiwoo od razu do mnie podbiegła.

- To moja ostatnia szansa- powiedziała nieco desperacko.

- Szansa na co...?- zapytałam.

- Na zdobycie przynajmniej jego autografu! - Wskazała palcem na już ledwo widocznych przez okno chłopaków, którzy się oddalali.

Zanim zdążyłam się nawet obejrzeć, dziewczyna wystrzeliła w ich kierunku niczym petarda. Ciężko westchnęłam i zabrałam się za sprzątanie stolika. Zbierając brudne naczynia zauważyłam telefon komórkowy. Szybko wzięłam go do ręki i wybiegłam na zewnątrz z nadzieją, że jeszcze znajdę jego właściciela, którym był jeden z chłopców, jednak nic bardziej mylnego. Nigdzie ich już nie było.

- Ehhh, jak będzie chciał to na pewno po niego wróci albo przynajmniej zadzwoni - pomyślałam i schowałam go do kieszeni.

Zaczęłam się zastanawiać czy wspomnieć o znalezionej zgubie Jiwoo, jednak zdecydowałam, że lepiej jeżeli tego nie zrobię. Wiedziałam do ilu rzeczy jest ona zdolna i z pewnością za wszelką cenę próbowałaby zdobyć numer do swojego ukochanego idola. 

Stay with me ★ | KTHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz