Prolog

9 6 1
                                    

Słońce wpadało przez rolety do mojego pokoju. Budzik wydawał charakterystyczny, denerwujący dźwięk. Każdego ranka dużo mnie kosztuje, aby wstać. Kiedy udało mi się wygramolić z łóżka, zeszłam do kuchni w której jak zwykle czekało na mnie zdrowe śniadanie. Moi adopcyjni rodzice są bardzo poukładani. Żyją według idealnie ułożonego grafiku. Są właścicielami dużej firmy, ale ich życie jest bardzo nudne. Wzięłam posiłek i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor, a na ekranie od razu pokazały się poranne wiadomości.

To kolejny atak na nasze spokojne miasto ze strony ciemnych złodziei. W nocy około godziny 23.00 w porcie pojawił się kolejny zamaskowany bandyta. Jak zwykle po dotarciu policji na miejsce funkcjonariuszy nie zastali złodzieja, a po analizie podano iż nic nie zostało skradzione. Nadal nie znamy przyczyny ataków. Możemy jednak domyślać się, że wszystkich łączy jeden cel.

Wyłączyłam telewizor. Nie rozumiem tego. Co jakiś czas gdzieś pojawia się złodziej, jeżeli można ich tak nazwać bo z tego co wiem to nic nie zostało skradzione, a kiedy na miejscu pojawia się policja to już nikogo nie ma. Wydaje się to nielogiczne, a cały Narwik* tym żyje.

Poszłam do swojego pokoju. Ubrałam mundurek szkolny, pomalowałam się, uczesałam włosy, spakowałam torebkę i wyszłam. Po drodze na przystanek szkolny zawsze zabierałam moją przyjaciółkę. Zadzwoniłam dzwonkiem, dając przy tym znać dziewczynie że już jestem.

-- Hejka - krzyknęła dziewczyna wychodząc.

-- Cześć - odpowiedziałam.

-- Słyszałaś o kolejnym ataku ciemnych złodziei? - zapytała. Carolina bardzo interesowała się złoczyńcami. Od zawsze lubiła takie historie. Czym bardziej tajemnicze i mroczne tym dla niej lepiej.

-- Tak, bezsensowne szukanie sensacji w niczym - odpowiedziałam, a dziewczyna udała oburzenie.

-- Ty po prostu nie potrafisz zobaczyć tego co ja widzę.

-- Czyli czego?

-- Tej zagadki, tajemnicy - odpowedzała poedekscytowana wymachując swoimi blond włosami.

Rozmawiając głównie o niej minęła nam podróż do szkoły. W budynku znalazłam mojego chłopaka Bradley'a.
Jesteśmy razem już dwa lata. Bardzo mi na nim zależy mimo że wiele osób nie popiera naszego związku. Jedną z nich jest Carolina. Zawsze mi powtarza że on nie jest odpowiedni dla mnie. Uważa że Bradley jest egoistą, który spotyka się ze mną żeby dobrze wypaść przed znajomymi, ale ja wiem że to nie prawda.

Nie zdążyłam się z nim przywitać, bo zadzwonił dzwonek na lekcję. Weszliśmy do auli i zajęliśmy swoje miejsca. Po chwili wszedł nauczyciel, a za nim elegancko ubrany mężczyzna.

-- Dzień dobry wszystkim - przywitał się nauczyciel - Dziś mamy zaszczyt gościć pana Wiktora Andres'a z Państwowej Ochrony Obywateli, który przybliży nam wszystkim sytuację naszego miasteczka, więc oddaje głos.

-- Dobrze, dziękuję panu. Jak już wiecie nazywam się Wiktor Anders i dla ułatwienia jestem kimś jak policjant. W zazwyczaj spokojnym Narwiku, ostatnimi czasy mogliście usłyszeć o dziwnych wydarzeniach z tak zwanymi ciemnymi złodziejami - zaczął mężczyzna na co Carolina podekscytowana wyjęła telefon i włączyła dyktafon.

-- Możesz powiedzieć co ty robisz? - zapytałam po cichu przyjaciółkę na co ta ucieszyła mnie gestem ręki.

-- Później ci wytłumaczę - szepnęła tylko i wróciła do słuchania wykładu.

-- Czyli podsumowując nasi przestępcy ze strony słuchaczy wiadomości nie są niczym groźnym lecz apeluję o...- przerwał bo do auli wbiegły dwie dziewczyny.

To Martha i Jessy. Są nierozłącznymi przyjaciółkami. Marthy nie da się nie lubić. Zawsze wesoła, uśmiechnięta, lekko szalona, ale bardzo inteligentna dziewczyna. Ma ona ogromne powodzenie u chłopców ze względu na swój oryginalny wygląd. Ma rude włosy do pasa, piegowatą twarz, zgrabną figurę, a przedewszystkim przyciąga swoim wzrokiem, ponieważ ma hetrochromie czyli różnobarwność tęczówki oka. Jedno jest niebieskie, a drugie brązowe.

Jessy natomiast nie należy do najbardziej towarzyskich osób. Zawsze siedzi z książką czy telefonem w ręku. Nie dba o wygląd. Nosi zazwyczaj jensy i bluzę, a włosy związuje w niedbałego koka.

Dziewczyny wymieniły spojrzenia z wykładowcą, przeprosiły i udały się na miejsce.

-- No dobrze więc tak jak mówiłem apeluję o ostrożność i proszę abyście nie wychodzili z domu po 22.00 - skończył mówić, ale cały czas zerkał na Marthe i Jessy.

-- No dobrze czy teraz chcesz mi wytłumaczyć dlaczego nagrałaś tego gościa - zapytałam Caroline po skończonej lekcji.

-- Postanowiłam założyć bloga, gdzie ludzie będą się wymieniać swoimi poglądami na temat ciemnych złodziei - odpowiedziała z dumą wymalowaną na twarzy.

-- Jesteś naprawdę nienormalna - odpowiedziałam i gdyby nie to że właśnie podszedł mój chłopak starałabym wybić jej ten pomysł z głowy.

-- Cześć kochanie - powiedział składając krótki pocałunek na moich ustach.

-- Cześć - uśmiechnęłam się do niego.

-- Nie. Koniec. Ja nie moge na to patrzeć, bo dostanę cukrzycy. Idę do sklepiku chcesz drożdżówke? - wtrąciła się Carolina.

-- Mam dla niej zdrową kanapkę od mojej mamy nie potrzebuje drożdżówki - odpowiedział za mnie mój chłopak, a Carolina tylko sztucznie się do niego uśmiechnęła, odwróciła się na pięcie i odeszła.

Jego rodzice są równie poukładani jak moi ale i on jest strasznie poprawny przez co na szczęście moi rodzice bardzo to lubią.

-- Sara, słyszałaś co mówił ten mężczyzna. Nie wychodź z domu po 22.00 dobrze? - powiedział mi po chwili Bradley.

-- Okej - odpowiedziałam.

----------------------
*Narwik - miasto w Norwegi. Macie w mediach.

NegativOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz