•2•

6 3 0
                                    

Biegnę przez las mimo że nie mam już siły. Chcę biec szybciej ale spowalniam z każdym krokiem. Moje nogi uginają się podemną. Nawet nie wiem czy napastnik nadal za mną biegnie, ale mimo wszystko adrenalina i strach nie pozwalają mi się odwrócić. Dudni mi w uszach, a obraz staje się ciemny i zamglony. Czuje jak potykam się i spadam na wilgotną ziemię. Biorę kilka głębszych oddechów. Nikt nie podszedł. Obraz znów stał się ostry, a w uszach ponownie dało się usłyszeć szum liści. Siedziałam tak póki akcja serca nie wróciła do normy. Nikogo nie było. Otaczały mnie jedynie drzewa i krzewy. Powoli podniosłam się. Otrzepałam ubranie. Przetarłam oczy, a gdy ponownie je otworzyłam stałam na brzegu jeziora. Podeszłam i schyliłam się nad taflą wody. Przemyłam twarz i patrzyłam w swoje odbicie. Uspokoiłam się nagle w ciągu sekundy w odbiciu wody zobaczyłam mężczyznę stojącego tuż za mną w czarnym ubraniu. Niesamowicie się przestraszyłam. To on gonił mnie w lesie. Podchodził bliżej i bliżej. Chciałam biec, ale nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Z kieszeni wyjął nóż. Wziął mój podbródek i uniósł do góry tak abym na niego spojrzała. Zielone, wężowate oczy. Przyłożył narzędzie do mojego gardła i...

-- Nie! - krzyknęłam budząc się z koszmaru. Do pokoju momentalnie wpadła moja mama.

-- Wszystko dobrze? Co się dzieję? -zapytała.

-- Nic to tylko zły sen - odpowiedziałam.

-- Nie martw się. Jesteś tu, w bezpiecznym domu gdzie nic Ci nie grozi - pocieszyła mnie zamykając w szczelnym uścisku. Nie jest moją prawdziwą matką, ale to ona dała mi dom, miłość i opiekę. Może jest zbyt poprawna, ale dla mnie najlepsza. -- Dobrze teraz przytul się do poduszki i spróbuj zasnąć, dobranoc - powiedziała i wyszła z pokoju.

Zrobiłam tak jak powiedziała. Ułożyłam się wygodnie na stosie poduszek i zamknęłam oczy, ale znowu pojawił mi się obraz zielonych oczu mężczyzny. Przewróciłam się na drugą stronę, ale nadal to samo. Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam wybić sobie koszmaru z głowy.

Wzięłam telefon i sprawdzalam godzinę 3.46. Przeklnęłam w myślach. Muszę sobie znaleźć jakieś zajęcie. Postanowiłam napisać do Bradley'a.

~ Kochnie pewnie śpisz, ale muszę się komuś wygadać. Jeżeli się obudziłeś to odpisz 😗

Czekałam przez chwilę, ale nic nie przyszło. Napisałam do Caroliny ale też nie odpisała. Weszłam na Messenger'a. Przejrzałam listę znajomych i tylko przy jednym nazwisku znalazłam zieloną kropkę informującą o tym że użytkownik jest dostępny: Harry Wiliamson.

Cześć, Harry

Widzę że też nie
możesz spać 😂

Tak

Tworzę własny
program

Wow

Ambitnie

Wszystko u cb Ok?

Nigdy do mnie nie
piszesz, a szczególnie
nie o 4 w nocy

Nie moge spać
i szukam
towarzystwa.

Ale już Ci nie
przeszkadzam

Bay😊

Najbardziej bezsęsowne romowa mojego życia, ale odciągnela mnie od koszmaru, ale nadal nie moge zasnąć.
Postanowiłam że pouczę się angielskiego i zgłoszę się do odpowiedzi.

Wzięłam książki i usiadłem przy biurku. Skrzywiłam się na jasne światło lampki i przystąpiłam do nauki.

***

-- Sara? Sara! Hej co ty robisz?- usłyszałam głos mojej mamy.

Otworzyłam powieki. Leżałam głową opartą na stosie książek. Czyli jednak udało mi się zasnąć.

-- Czemu nie jesteś w łóżku? - zapytała mnie.

-- Długa historia - odpowiedziałam nie mając zamiaru tłumaczyć moich nocnych przechadzek.


-- Dobrze, my wychodzimy do pracy.

-- Okej - rzuciłam krótko, a rodzice wyszli z domu. Zjadłam śniadanie i szybko się ubrałam. Dziś bardziej przełożyłam się do mojego makijażu i wyszłam gotowa z domu. Napisałam do Caroliny, że dziś spotkamy się w szkole i wyszłam na spacer.

Na ulicach było jeszcze dość pusto. Szłam przed siebie analizując co mógł znaczyć mój dzisiejszy sen. Nie wpadłam na nic sensownego.

Na końcu ulicy znajdowała się zniszczona budowla. Jest on pokryty licznymi graffiti. Podeszłam bliżej by obejrzeć budynek. Obeszłam go dookoła. Weszłam do środka przez otwór w jednej ze ścian. W środku farba schodziła ze ścian, gdzieniegdzie wystawiały pręty i druty. Mimo odstraszającego wyglądu coś ciągnęło mnie do środka.

Zeszłam ostrożnie na dół. Wyglądem przypominało to piwnicę. Szłam coraz głębiej. Wszystko wyglądało tak samo jak na górze oprócz jednej ściany na której widać było srebrny przycisk. Bez zastanowienia się, bez analizowania za i przeciw kliknęłam guzik. Przez pierwsze sekundy nic się nie działo, ale po chwili ściany się rozsunęły. Pojawiło się coś co przypominało windę. Weszłam do środka. Wewnątrz nie było już nic ciekawego. Chciałam wyjść kiedy drzwiczki ponownie się zamknęły.

-- Hej! Halo! - zaczęłam krzyczeć i uderzać pięściami w miejsce gdzie przed chwilą było wyjście. Poczułam jak winda zjeżdża w dół. Przestraszyłam się bo nie wiedziałam gdzie jestem.

Po kilku sekundach za moimi plecami uslyszalm skrzyp otwieranych drzwi. Wyszłam i znalazłam się w dużym pomieszczeniu. Ściany były granatowe. Podłoga szara, a na środku stała duża przezroczysta ława. Na przeciwko znajdowało się kilka biurek nad którymi wisiało kilka monitorów. Najdziwniejszy był czarny słup z czerwonym grzybem na górze.

Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, aż nagle winda ponownie się otworzyła A w niej stała Martha i Jessy ubrane całe na czarno, Harry z laptopem w ręce i pan Wiktor który ostatnio był u nas w szkole. Wszyscy zawzięcie o czymś rozmawiali do puki nie zobaczyli mnie stojącej na środku pokoju.

- Co ty tu robisz!? - krzyknęła Jessy. Była zła i jednocześnie zdziwiona jak wszyscy. Chciałam odpowiedzieć ale w tym momencie przypomniałam sobie wczorajszy artykuł o dwóch zlodziejkach. Teraz już wiem kim one są. To Martha i Jessy.

NegativOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz