Episode 1

26 1 4
                                    

Obudziłam się na sali pooperacyjnej .Nie wiedziałam co się stało , pamiętałam tylko że uderzyłam  w coś twardego .W pokoju nie było nikogo ,dlatego postanowiłam poszukać rodziców ( tak wiem że była w szpitalu publicznym , ale na potrzeby opowieści była w pokoju sama xd ).Kiedy wstałam z łóżka zobaczyłam że moja prawa ręka jest zaszyta licznymi szfami.

No to będzie piękna blizna

Kiedy wyszłam z sali zobaczyłam mojego brata siedzącego na jednym z krzeseł w poczekalni . Miał czerwone oczy i policzki mokre od łez.Kiedy podeszłam bliżej skierował wzrok na mnie i po chwili zamkną mnie w żelaznym uścisku.
-..ty żyjesz...ja...tak się martwiłem - łzy zaczęły lecieć po jego policzkach.
Nie rozumiałam co się stało .
- Co się stało ? -zaczęłam glaskać brata po włosach.
-Bo ty (chlip chlip) byłaś w ciężkim stanie i .. i mogłaś umrzeć a ..a rodzice oni ...oni...- prubował się wysłowić Jack.

W takich chwilach czuję że to ja jestem starsza o 5 lat od niego.

-Co się stało rodzicom ? Gdzie oni są ?-zarzucałam go pytaniami.
-...-Jack milczał chyba żałował tego co mi powiedział lub w jaki sposób to powiedział.
Nagle koło nas przeszła pielęgniarka.

W końcu ktoś mi wytłumaczy co się stało.

- Przepraszam czy wie pani co się stało z panią i panem Watson - zapytałam.
Kobieta odwróciła się i zapytała
-Jesteś kimś z rodziny -
-Tak , córką - kiwnęłam przytakująco głową.
- Biedactwo bo oni.. - jąkała się pielęgniarka.

Okej co tu się dzieje.

- ..umarli -dokończył łamiącym się głosem Jack.

Hej witam w nowym roździale.Ja nie jestem zadowolona z tego roździału i sądze ,że mógł być lepszy . Główną przyczyną jest to że piszę to o 1.00 w nocy a jest poniedziałek.Roździał został napisany ze względu na fanki nr.1 Mrs.Mendes i Jusitinmybby którą pozdrawiam. A i krótkie info myśli zapisuję. ,,tak"  i to by było na tyle. Bajo i do zobaczenia w następnym epiosodzie

Although a step closer to youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz