♎Rozdział 24♎

2.4K 276 87
                                    

Wszystko stało się w ułamek sekundy. Najpierw Lara tańczyła z Willem, a wszyscy wokół zdawali się świetnie bawić, a następnie światła zgasły, muzyka ucichła, a powietrze przeszył rozdzierający krzyk. Co młodsi zaczęli panikować, a ci bardziej doświadczeni wyciągnęli ostrza, ukryte pod eleganckimi strojami wieczorowymi.

Will nie zrobił ani tego, ani tego. Zanim ktokolwiek zdołał go zatrzymać, wypadł z sali jak torpeda i popędził w tylko sobie znanym kierunku. W ogólnym chaosie, nikt nawet nie zwrócił na niego uwagi.

Nikt oprócz Lary. Wahała się tylko przez chwilę, zaraz potem ruszyła za nim. Podążając za odgłosem kroków, wbiegła po schodach na ostatnie piętro. Miała pewne problemy z poruszaniem się w całkowitych ciemnościach, ale przypomniała sobie o magii. Przywołała niewielki płomień i oświetliła sobie drogę.

Dotarła do drabinki, która mogła prowadzić tylko w jedno miejsce. Klapa była otwarta, więc wiedziała, że chłopak tamtędy szedł. Zimny wiatr otulił jej policzki, gdy znalazła się na dachu siedziby Aleidu.

Nie miała czasu podziwiać krajobrazu dookoła, bo widok bezwładnego ciała i pochylającego się nad nim Willa, zmroził jej krew w żyłach. Opadła na kolana i spojrzała na pełną bólu twarz Charliego. Z jego korpusu sączyła się krew.

– Charlie...? – wyszeptała z niedowierzaniem w głosie.

Chłopak spróbował się uśmiechnąć, ale niezbyt mu to wyszło. Will ścisnął mocniej jego dłoń.

– Nie próbuj – rzekł z trudem. – Nie uleczysz umierającego. Już mi... nie pomo...

Zaniósł się chrapliwym kaszlem. Lara dotknęła jego ramion i usiłowała przelać nań część swojej energii, lecz on tylko pokręcił głową.

Tak przerażona była tylko raz w życiu: kiedy Billius Dooster uśmiercał Bethany.

– Trzymaj się – poprosił Will, łamiącym się głosem. Lara jeszcze nigdy nie widziała go tak bezsilnego i jawnie wstrząśniętego.

– Lissa... – wycharczał Charlie. – Zdradziła... Wbiła mi nóż w plecy...

– Nic nie mów – uspokoił go Will. – Zaniesiemy cię do infirmerii. Wszystko będzie... – Uniósł go za pomocą magii, ale wtedy Strażnik ponownie zaczął kaszleć. – Zawsze byłeś moim przyjacielem, nie pozwolę ci...

– Przeżyjcie – powiedział cicho. – Oboje. Dorwijcie tego skurczybyka Gavroche'a i wlejcie mu ode mnie. Nie daj się... Słyszysz, Lara? Nie pozwól im sobą manipulować i... Lissa... Nie ufajcie jej... Zdrajczyni...

Po czym jego ciało zastygło, a wiecznie towarzyszący mu radosny blask w oczach zniknął na zawsze. Odszedł.

Will pokręcił głową z niedowierzaniem. Zwłoki opadły na ziemię, a on przypadł do nich i zaczął potrząsać nimi z całej siły.

– Charlie... Hej, słyszysz mnie? Wszystko będzie w porządku, tylko... Charlie?

Lara przygryzła wargę i zamknęła oczy. Charliego polubiła w chwili, w której go poznała, a teraz... Teraz nie żył. Pozwoliła łzom płynąć po policzkach i tkwiła w bezruchu, czując się jak intruz.

– Był moim jedynym przyjacielem.

Odwróciła się gwałtownie. Widok doszczętnie zdruzgotanego Willa sprawił, że poczuła się jeszcze gorzej. Nie płakał; zamiast tego siedział przygarbiony i wpatrywał się w nią bez wyrazu.

– Jako jedyny znał całą historię. Jako jedyny mi pomógł. Jako jedyny...

Wówczas nie wytrzymał. Ukrył twarz w dłoniach i wybuchnął płaczem.

Naznaczeni cieniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz