2. Mały sekret

354 28 16
                                    

Szedłem spokojnie korytarzem, gdy nagle zaczepił mnie starszy człowiek. Był to tutejszy nauczyciel od historii. Jako iż byłem nowy, nie znalem jeszcze wszystkich nauczycieli.
  - Witam! - uśmiechnął się wesoło staruszek.- to pan jest nowym nauczycielem wdż?
  - Tak, to ja. W czym problem? - zapytałem nieco zdezorientowany.
  - Pański uczeń, Yuki Shige, jest zagrożony z tego przedmiotu - ciągnął dalej mężczyzna, nieco poważniejszym głosem. - będzie musiał uczęszczać do pana na korepetycje.
Bylem nieco zdziwiony. Jeszcze nie zaglądałem do dziennika ocen. Ciężko jest być zagrożonym z takiego przedmiotu, no ale cóż... Postaram się zrobić co w mojej mocy, aby poprawić jego średnią.
  - Rozumiem... Wie Pan kiedy zaczynamy? - zapytałem z ciekawością.
  -Od dziś! - powiedział z szerokim uśmiechem staruszek. - o 15.00 pod salą nr. 201, Yuki już wie.
- J-Jak to dziś?! - wykrzyczałem zdziwiony.
Meh.. muszę zrezygnować z planu "wolne popołudnie" . Przynajmniej spędzę trochę czasu z tym chłopakiem i lepiej go poznam.
Zadzwonił dzwonek na lekcję. Była to już ostatnia (nie licząc korepetycji) lekcja. Zawsze najgorsza... Uczniowie zazwyczaj kończą wtedy co ja, więc są totalnie rozproszeni i nie zwracają uwagi na wszelka krytykę ich zachowania. Meh... młodzież...
Po skończonej "lekcji" jeśli można było tak nazwać bezustanne zwracanie uwagi rozpieszczonym, gadatliwym bachorom, poszedłem pod salę nr 201. Siedziałem pod nią i czekałem na Yukiego. Zbliżał się już koniec przerwy, a jego nie widać... Równo z dzwonkiem, pojawił się na horyzoncie. Szybko wbiegał po kamiennych schodach. Dotarł pod salę. Jego jasne włosy opadały delikatnie na różowe z wysiłku policzki. Miał delikatnie wyschnięte blade usta. Jego uroda była niesamowita. Otworzyłem drzwi do sali. Naszym oczom okazała się się niewielkich rozmiarów sala, z zapleczem na tyłach. Była to najpewniej pracownia chemiczna. Wszędzie było mnóstwo kranów, pipetek, fiolek i różnokolorowych substancji. Usiadłem przy biurku. Yuki zajął miejsce w ostatniej ławce .
  - Chodź bliżej młody, ja nie gryzę. - zażartowałem.
Widziałem jak na wiecznie ponurej twarzy chłopca, pojawił się krzywy uśmiech.Chłopak przeniósł się do pierwszej ławki.
  - Dlaczego masz takie kiepskie oceny z tego przedmiotu? - zapytałem na dobry początek - Nie przepadałeś za nauczycielem?
Yuki chwile zawahał się, ale postanowił w końcu coś z siebie wykrztusić.
  - Nie lubiłem go, był głupi - powiedział, już stanowczym głosem Yuki.
  - Nie ładnie to tak wyrażać się o nauczycielu... - powiedziałem.
  - Ale, mnie lubisz prawda? - zapytałem pochylając się na biurko, abym mógł położyć dłoń na jego zaczerwienionym policzku.
  - Prawda?  

Baka...tylko to mogę powiedzieć o tym człowieku. Przez niego cały czas robię się czerwony jak pomidor. Mężczyzna popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. Ech...na samą myśl, o tym pytaniu robiłem się czerwony.
  - Jesteś w porządku...- powiedziałem bezinteresownym tonem. Aki tylko się uśmiechnął pod nosem.
- W porządku. Zacznijmy lekcję.- powiedział mężczyzna uśmiechając się szeroko. Wyjąłem zeszyt, a nauczyciel zaczął pisać na tablicy różne zasady do życia w rodzinie. Przez to, że byłem zagrożony z takiego przedmiotu co kiedyś był nieobowiązkowy, czułem się jak jakieś dziecko z patologicznej rodziny. W prawdzie tata, może i zmarł jak miałem 10 lat, a mama miała depresje...ale nie uważałem, że to może być patologiczne.
Po skończonej lekcji musiałem się jeszcze podpisać. W sumie nie wiem czemu. Spakowałem rzeczy i zbliżyłem się do wyjścia.
  - Dokąd idziesz, młody?- zapytał kasztanowy, uśmiechając się pod nosem.
  - Jak to gdzie? Do domu- zacząłem rozdrażniony.- A z resztą to nie Pana sprawa.-dokończyłem wnerwiony jego pytaniem.
  - Chodziło mi o to, że czy nie powinieneś się jeszcze trochę poduczyć-powiedział Aki, machając rękę w geście, bym podszedł do niego.
Uległem jego rękom i podszedłem do mężczyzny. Nauczyciel wstał i przycisnął mnie do nieopodal wiszącej tablicy.
  - Bo po twoich ocenach nie powinienem stosować tylko teorii...ale i praktyki- powiedział, żartobliwym tonem.
Lecz dla mnie to nie był żart, on mówił na serio. Chciał po prostu "zastosować praktyki" a jak można się domyślić, to praktyki na wdż, są trochę inne niż na chemii.
  - W końcu powiedziałeś, że mnie lubisz. To chyba praktyki Ci nie zaszkodzą.- powiedział mężczyzna śmiejąc się pod nosem. Był coraz bliżej mojej twarzy. Jak zawsze po jego oddechu się zaczerwieniłem.
  -Baka...-wymamrotałem odwracając twarz w stronę drzwi. Aki się tylko uśmiechnął i odsunął.
  - Skoro nie chcesz, no trudno. Liczyłem na coś w zamian korepetycji...- powiedział Nauczyciel siadając na swoim fotelu.
  - A kiedy następna wizyta?- zapytałem wychodząc z sali.
  - Ooo chętny? Może być nawet jutro.- powiedział nauczyciel uśmiechając się do mnie.
  - Za tydzień?- zapytałem.
  - No dobrze.- odpowiedział żartobliwie-obrażonym (?xd) tonem.
W końcu wróciłem do domu. Mama podlewała roślinki w ogrodzie, a ja odrabiałem lekcje. Po ich skończeniu, była już ósma.
Kiedy już byłem w szkole Pan od wdż rozmawiał z tapeciarą.
- Co ty od niego chciałeś?- zapytałem wkurzony blondynkę, kiedy skończyła rozmawiać z Akim.
- A co? Zazdrosny?- zapytała pewnym  siebie tonem.
- C-co? Skąd Ci t-ten pomysł przyszedł do głowy?- zapytałem zdenerwowany trochę się jąkając.
Podszedłem do nauczyciela, żeby spytać się go co będzie na następnej lekcji z nadzieją, że powie mi nie chcący o czym rozmawiał z gówniarą.

MłodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz