2.

545 50 16
                                    

Już po kilku minutach nie było nawet najmniejszego śladu po ranach wampira. Kilka bandaży, odrobina wody oczyszczonej i doświadczona pielęgniarka, w trymiga zniwelowały problem. Tak naprawdę to co każdy miał za rany cięte, było zwykłymi obiciami wykonanymi przez naszych nowych "sąsiadów". Tak jak wcześniej co najmniej połowa kwatery patrzała na lidera jak na obłożnie chorego, - ze smutkiem wymalowanym na twarzy, który tłumił wymuszony uśmiech głoszący "będzie dobrze" - tak teraz były tu zaledwie cztery osoby. Sprawdzająca wszystko po raz ostatni Ewelein, poszkodowany wampir, a także Alajea z Karenn. No, byłam jeszcze i ja, ale raczej stanowiłam tam tylko zwykły, nieruchomy obiekt.

- Gotowe! - obwieściła z triumfem elfka, odsuwając się na krześle do swojego biurka.

- Czyli wszystko gotowe, t-tak? Nic m-mu nie będzie, tak? T-tak!? - wyjąkała syrena, ledwo panując nad brzmieniem swojego głosu.

- Tak! To coś jak siniak, tyle że zniknie za góra dzień. - elfka odpowiedziała jej lekceważąco z machnięciem ręki, w dalszym ciągu przeszukując szuflady.

W tym samym czasie Nevra nieudolnie starał się podnieść, wspomagając łokciami. Wraz z każdym styknięciem się skóry z ich materią do organizmu faery transportowane są szkodliwe dla nas enzymy. Mają za zadanie głównie osłabić organizm potencjalnej ofiary, a także w niewielkiej mierze nadpsuć jej zdrowie psychiczne. Za długi kontakt z takimi substancjami może być bardzo groźny, często prowadzi do natychmiastowej śmierci przez zatrucie.

- Nie wierć się tak, jeszcze coś ci się stanie głupku. - wampirka mruknęła pod nosem, kręcąc głową z dezaprobatą.

- Nic mi nie będzie. - Nevra na nowo spróbował podnieść się z kozetki, tym razem z lepszym skutkiem.

- Właśnie. - zawtórowała mu Ewelein, dalej szperając wśród porozkładanych na biurko szpargałów.

- A-a jeśli coś pójdzie nie tak? - wtrąciła syrena.

Kurczę, czy każdy o mnie już zapomniał? Może to i lepiej, nigdy nie lubiłam wtrącać się w sprawy innych. Bardziej dziwi mnie to, że Alajea tak się martwi o stan Nevry. Bardziej niż Karenn, a przecież to ona jest jego młodszą siostrą! Syrena zawsze była mu jak posłaniec gotowy na rozkazy swego pana, ale teraz to coś zupełnie innego... Zresztą, co mnie to. Chyba jestem jednak za ciekawska. Ezarel miał rację? Oczywiście, że miał. Zawsze ma. Prawie.

- A co może pójść nie tak? Pomyliłam się kiedyś? - odsunęła z piskiem krzesło.

- No n-nie... - westchnęła.

- Właśnie. - pielęgniarka zakończyła dobitnie.

- Ja chyba już pójdę, trzymaj się Julie. - Karenn wykonała teatralny ukłon i uraczyła mnie delikatnym uśmiechem.

- Julietta!? Od dawna tu stoisz? - syrena odskoczyła jak oparzona.

- Tak, od początku. - mruknęłam z przekąsem.

- Właśnie, Julie! Bierzcie z niej przykład! Jest spokojna i nie martwi się głupotami jak wy. - zacisnęła usta w wąską kreskę. - Jesteś za spokojna. Mylę się?- tym razem zwróciła się bezpośrednio do mnie, tym samym prowokując innych do zwrócenia mnie oczu.

Czy to co mówi to prawda? Fakt, że zawsze szybko się denerwowałam i stresowałam, ale nie zdarzało mi się to często. W końcu rzadko kiedy przytrafiały się nam kryzysy i konflikt zbrojne bądź inne nieproszone wydarzenia.

Z każdą dodatkową sekundą uświadamiałam sobie, że tym razem nawet w najmniejszym stopniu nie panikuję. Może dlatego, że to Nevra? To niegłupie. Nigdy nie byliśmy szczególnie blisko, chociaż czasem miło mi się z nim dyskutuje to nadal nie jest dla mnie kimś szczególnym. Nie to co Ezarel i Ewelein. W końcu, kiedy ostatnio Ewe przez przypadek poślizgnęła się na schodku, całą noc nie spałam. I tutaj zawiązuje się jedyne podobieństwo między wilkołakami, a ziemskimi psami - wierność. Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować kiedy życie moich najbliższych jest zagrożone. To mi się po prostu nie godzi z naturą. A Nevra? Na początku wszystko zmierzało między nami po właściwym torze, nawet darzyłam go namiastką sympatii. A potem? W oczywistej scenerii zepsuł wszytko szepcząc mi do ucha - jestem wampirem. Nie jestem rasistką, broń mnie Oracle, jednak chyba jak każdy zmienny nie przepadam za wampirami. W ludzkiej literaturze stworzono z nas przeciwników i z czasem tak też zaczęliśmy się traktować.

Woń Mięty [Gardienne x Leiftan] (ZAWIESZONE)Where stories live. Discover now