Rozdział 26 ( 2 cz.2)

355 28 2
                                    

Witajcie moje diabełki chcę was powiadomić że zawieszam wszystkie moje książki aż do maja.
Wiecie szkoła, praca i sprawy rodzinne to człowiek nie wyrabia.
Także straciłam wene na pisanie.
Więc przepraszam i do zobaczenia.

#######

Kilka dni później

Po raz kolejny nastał świt, nowego dnia który i tak szybko minie.
Już od kilkunastu godzin kierowałam się na swoim wilczym przyjacielu, w stronę nadchodzącej wojny.

Około 3 godziny później

Zbliżał się już wieczór. Niebo zmieniało swe niebieskie kolory na ciemniejsze odcienie fioletu i granatu aż wkońcu spłowiło je czerń.

Wyczułam zbliżającą się złowrogą chakre. Pochwili pojawili się moi przeciwnicy w postaci białych Zetsu.

Skumulowałam w oczach energię i aktywowałam Brinngana.
- Amaterasu. - Powiedziałam, a następnie wrogów spopielił czarny ogień.
Szybko się ich pozbyłam i nie tracąc czasu ruszyłam dalej. Przedzierając się przez gęsty las, którego nie było widać końca. Mówię wam w lasach kraju ognia jest olbrzymie prawdopodobieństwo że można się zgubić. Po parunastu kilometrach ciągnących się w nieskończoność zielonych drzew, nareszcie można było zobaczyć ich koniec,  w postaci wielkiej pustej przestrzeni zwanej pustynią. Niestety, żeby się jak najszybciej dostać do głównego pola tej wojny muszę przebyć drogę, najpierw przez Lasy należące do Liścia , potem Pustynię która jest częścią terytorium kraju Wiatru a wraz z tym Wioski Piasku. A teraz kieruje się w stronę granic trzech krajów. Liścia, Piasku i Deszczu.
To właśnie tam ma się odbyć ostateczne starcie.

Natomiast w tej chwili wraz ze swym wiernym wilczym towarzyszem pędziłam przez piaski pustynii kierując się na granice i jednocześnie pole wojny.

Jakiś czas i kilkadziesiąt kilometrów później.

Wyczułam w powietrzu bardzo duże stężenie różnych rodzajów chakry.

Ale najbardziej interesującym zapachem była siła ośmio i dziewięcio-ogoniastego.

- " Gyuki, Kurama proszę wytrzymajcie jeszcze trochę. " - Powiedziałam sobie w myślach, modląc się do Rikuudou Sennina. A jednocześnie trzymając się mojego wilczego przyjaciela których pędził najszybciej jak mógł.
Nim się obejrzałam, znalazłam się na ogromnej polanie pełnej walczących ninja.

Zaskoczyłam z Kazeki'ego, podziękowałam mu kwinięciem głową, a on zniknął w szarym dymie z charaktetystycznym PUF.

Wyjęłam jeden mały zwój z czarnymi obwódkami. Rozwinęłam go i przywołałam do siebie dwie dosyć długie katany. Jedna w kolorze bieli i srebra, natomiast druga w odcieniu czerni i złota.

Schowałam zwój do kieszeni znajdującej się na prawej nodze.
Poprawiłam się szybko i ruszyłam na przeciwników z bronią w obydwu dłoniach.

Biegłam przed siebie w kierunku w którym wyczuwałam chakre bijuu. Tnąc po drodze klony białych Zetsu.

Kilka minut później.

Końca tych walk, nie było widać.

Wkurzyłam się i zaatakowałam jeszcze bardziej zaciekle.
Powodując oczyszczenie drogi do mojego celu.

Celu jakim było, jak najszybsze pojawienie się na głównym polu walki i stanąć tuż obok pewnego blondyna o niebieskich oczach i charakterystycznych lisich bliznach.

Który był, jest i będzie powodem tej wojny.

Świat Ninja Moimi Oczami ( Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz