Nie, niestety nadal żyłem. Otworzyłem oczy i ujrzałem nad sobą ratownika medycznego który cały czas powtarza moje imię.
- Eren, halo Eren, obudź się, halo Eren, słyszysz mnie, Eren halo, otwórz oczy, Eren, słyszysz?
- Yhm - mruknąłem coś niezrozumiale - Chce umrzeć, daj mi umrzeć, nie mam po co żyć, chcę umrzeć.
- Eren nie mów tak, patrz na mnie, nie zamykaj oczu tak? Wszystko będzie dobrze - powtarzał ratownik.
Zostałem zawieziony na jakąś salę chodziło wokół mnie mnóstwo lekarzy, pytali mnie o różne rzeczy, ale ja ich ignorowałem. Nagle jakiś lekarz stanął nade mną i czule się uśmiechnął mówiąc, że jest taki piękny dzień, wszystko będzie dobrze, żebym się nie martwił. Wkurwiłem się wtedy na maksa, postanowiłem wstać i wyjść z tego szpitala. Kiedy spróbowałem podnieść nogę poczułem ogromny ból przeszywający całą prawą nogę od kości piszczelowej aż po biodra. I zobaczyłem coś okropnego. W moją prawą nogę wbity był... pręt. Kiedy tylko zobaczyłem kawałek metalu wystający z mojego ciała i krew która była dosłownie wszędzie, zrobiło mi się słabo, a oczy zaszły mi mgłą, coraz gęstszą, i gęstszą, aż nie widziałem już nic.
Kiedy się obudziłem leżałem w dużej sali, ściany miały przyjemny dla oka niebieski kolor, słychać było tylko miarowe pikanie maszyny kontrolującej pracę serca. Spojrzałem ostrożnie na moją nogę, ale nie było już tam pręta, ani krwi. Był tylko bandaż, którym miałem owinięty cały piszczel. Po chwili do sali wszedł doktor i uśmiechnął się do mnie ciepło. Wszyscy tam próbowali być tacy mili, udawali czy naprawdę ich uprzejmość była szczera? Nie mam pojęcia.
-Witam panie Jaeger, jak tam noga? - spytał, a kąciki jego ust uniosły się znacząc prawie niewidoczne zmarszczki na zmęczonej twarzy.
- Trochę boli, ale nie jest źle - odpowiedziałem z niechęcią wpatrując się dłuższy czas w twarz lekarza i starając odgadnąć jaki ma charakter i jakiej muzyki lubi słuchać. Wydaje mi się, że jest szczerą osobą. Na pewno wieczorkiem lubi wypić sobie piwko i puścić płytę ulubionej jazzowej kapeli.
- Jest Pan bardzo wytrwały. Jak Pan widzi usunęliśmy już pręt z nogi, na szczęście nie uszkodził on kości. Przeprowadzimy jeszcze Panu tomografię głowy i zostawimy kilka dni na obserwacji - spokojnym tonem mówił doktor.
- Czy to konieczne? - spytałem bez emocji.
- Tak, przy przedwczesnym wypisaniu Pana ze szpitala, pański stan mógłby się bardzo pogorszyć i wtedy nie wiadomo czy dałoby się Pana uratować po raz drugi.
- Dobrze, dziękuje - powiedziałem wyraźnie zasmucony.
Nie wiem czy bardziej chciałem wrócić do domu, zostać tu, czy zasnąć i już nigdy się nie obudzić.
- A i ktoś do pana przyszedł - doktor otworzył drzwi do sali przez które wpadła Mikasa.
Cholera, była ostatnią osobą którą chciałem teraz zobaczyć.
- Jeny Ereś, co ci się stało?! - krzyknęła przytulając mnie i głaszcząc po włosach.
- Ee, nic takiego - uśmiechnąłem się nerwowo chcąc przekonać chyba bardziej siebie niż ją, że to rzeczywiście nic takiego.
CZYTASZ
People walk on the accidents |ereri|
FanfictionEren Jaeger. Roztrzepany, nieuważny, nieogarnięty, nieostrożny. Jest idealnym przykładem tego, że to nie wypadki chodzą po ludziach, a ludzie chodzą po wypadkach.